Majówkowa ustawka na kopce dzień 1: Sosnowiec - Kraków
Sobota, 4 maja 2013
· Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, wycieczki
Opis na tygodniu. Dziś już nie mam siły
EDIT:
Wyjątkowo długi weekend majowy w tym roku tylko dlaczego pogoda psoci. Nie wszystkim klubowiczom udało się wyrwać w Bieszczady ze specjalną misją, dlatego Darek wpadł na pomysł dwudniowego wypadu za miasto na zakończenie majówkowego relaksu, z misją "zdobycia" fortu oraz krakowskich kopców. Pomysł zyskał aprobatę i w pochmurny sobotni poranek nie zważając na mżawkę i inne skrajności pogodowe ośmioosobowa ekipa w składzie pomysłodawca Darek, koordynator mapy Ja, zwiadowca Paweł, oraz załoga: Kasia, Pan_P, Waldi, Marek oraz Jarek ruszyliśmy w trasę aby zrealizować pierwszy punkt niecnego planu czyli zdobyć FORT 39. Droga do fortu nie była łatwa.
Już od samego początku same problemy: najpierw obsuwa w czasie przed startem jadąc już lekko spóźniony na miejsce odprawy przy parku na Sielcu dostrzegam Marcina, który majstruje coś przy biku okuje się, że złapał panę, reanimacja i ruszamy. Chwila oddechu foto przy fontannie i już w komplecie startujemy.
Prowadzeni przed Darka jedziemy przez Mysłowice, Imielin, Chełm Śląski i przekraczając Przemszę wkraczamy w Chełmku do MAŁOPOLSKI. Krótka przerwa na nabicie kalorii i ciepłą herbatę w Libiążu na stacji. Po przerwie ruszamy dalej przez Żarki do Wygiełzowa, gdzie przewidzieliśmy dłuższą przerwę u podnóża zamku Lipowiec. Pogoda zaczyna się poprawiać, nadal pochmurno ale co najważniejsze już nie pada. W ramach dłuższej przerwy zwiedzamy Skansen i wjeżdżamy jeszcze na Zamek po pieczątki. 50 km już w nogach ruszamy dalej do Alwerni w poszukiwaniu dogodnego miejsca na obiadową strawę. Koniec końców w Alwerni nic nam nie weszło w oczy i na obiad zatrzymujemy się w restauracji Flamingo w Porębie Żegoty.
Posileni solidną porcją kalorii ruszamy dalej. Punkt kolejny to moja propozycja Dolina Mnikowska, omijając ruchliwą 780 zjeżdżamy za Brodłami na Rybną i drugi solidny podjazd pod Sankę, aby zjechać zielonym szlakiem do Doliny Sanki i dalej do kolejnego postoju w Rezerwacje Dolina Mnikowska. Zmierzając dalej zaraz u wylotu z rezerwatu poważna awaria. Niespodziewanie Pawłowi pęka łańcuch.
Całe szczęście zbawca Waldi miał ze sobą spinkę i udało się pojazd uratować i mogliśmy dalej kontynuować trip.
Dalej przez Czułów i za szlakim Greenways docieramy do Kryspinowa. Przerwa na zakupy i ostatni etap Las Wolski i szturm na fort. Znów kolejna "ofiara" na finiszu przy autobanie kolejna pana tym razem padło na Darka. Zespołowo uporaliśmy się z problemem i już cała naprzód do Fortu.
Cel osiągnięty meldujemy się u Marty głównodowodzącej fortem. Zmęczeni drogą ale zadowoleni rozprowadzamy się pokojach. Ostatnie zadanie na dziś czyli nocne grillowanie. Już myśleliśmy z najciekawszego będą nici ale na szczęście ku zbliżającemu się wieczorowi wyszło słońce i noc mieliśmy pełną gwiazd. Posiedzenie mogło by trwać zważywszy, że prócz naszej załogi nikogo na obiekcie nie było ale musiała nadejść pora na regenerację organizmów przed tym co czeka nas jutro.
Dzień pomimo ponurego dnia minął bardzo ciekawie. Fort zdobyty. Strat w ludziach brak, w sprzętach dwie pany i zerwany łańcuch.
EDIT:
Wyjątkowo długi weekend majowy w tym roku tylko dlaczego pogoda psoci. Nie wszystkim klubowiczom udało się wyrwać w Bieszczady ze specjalną misją, dlatego Darek wpadł na pomysł dwudniowego wypadu za miasto na zakończenie majówkowego relaksu, z misją "zdobycia" fortu oraz krakowskich kopców. Pomysł zyskał aprobatę i w pochmurny sobotni poranek nie zważając na mżawkę i inne skrajności pogodowe ośmioosobowa ekipa w składzie pomysłodawca Darek, koordynator mapy Ja, zwiadowca Paweł, oraz załoga: Kasia, Pan_P, Waldi, Marek oraz Jarek ruszyliśmy w trasę aby zrealizować pierwszy punkt niecnego planu czyli zdobyć FORT 39. Droga do fortu nie była łatwa.
Już od samego początku same problemy: najpierw obsuwa w czasie przed startem jadąc już lekko spóźniony na miejsce odprawy przy parku na Sielcu dostrzegam Marcina, który majstruje coś przy biku okuje się, że złapał panę, reanimacja i ruszamy. Chwila oddechu foto przy fontannie i już w komplecie startujemy.
Prowadzeni przed Darka jedziemy przez Mysłowice, Imielin, Chełm Śląski i przekraczając Przemszę wkraczamy w Chełmku do MAŁOPOLSKI. Krótka przerwa na nabicie kalorii i ciepłą herbatę w Libiążu na stacji. Po przerwie ruszamy dalej przez Żarki do Wygiełzowa, gdzie przewidzieliśmy dłuższą przerwę u podnóża zamku Lipowiec. Pogoda zaczyna się poprawiać, nadal pochmurno ale co najważniejsze już nie pada. W ramach dłuższej przerwy zwiedzamy Skansen i wjeżdżamy jeszcze na Zamek po pieczątki. 50 km już w nogach ruszamy dalej do Alwerni w poszukiwaniu dogodnego miejsca na obiadową strawę. Koniec końców w Alwerni nic nam nie weszło w oczy i na obiad zatrzymujemy się w restauracji Flamingo w Porębie Żegoty.
Posileni solidną porcją kalorii ruszamy dalej. Punkt kolejny to moja propozycja Dolina Mnikowska, omijając ruchliwą 780 zjeżdżamy za Brodłami na Rybną i drugi solidny podjazd pod Sankę, aby zjechać zielonym szlakiem do Doliny Sanki i dalej do kolejnego postoju w Rezerwacje Dolina Mnikowska. Zmierzając dalej zaraz u wylotu z rezerwatu poważna awaria. Niespodziewanie Pawłowi pęka łańcuch.
Całe szczęście zbawca Waldi miał ze sobą spinkę i udało się pojazd uratować i mogliśmy dalej kontynuować trip.
Dalej przez Czułów i za szlakim Greenways docieramy do Kryspinowa. Przerwa na zakupy i ostatni etap Las Wolski i szturm na fort. Znów kolejna "ofiara" na finiszu przy autobanie kolejna pana tym razem padło na Darka. Zespołowo uporaliśmy się z problemem i już cała naprzód do Fortu.
Cel osiągnięty meldujemy się u Marty głównodowodzącej fortem. Zmęczeni drogą ale zadowoleni rozprowadzamy się pokojach. Ostatnie zadanie na dziś czyli nocne grillowanie. Już myśleliśmy z najciekawszego będą nici ale na szczęście ku zbliżającemu się wieczorowi wyszło słońce i noc mieliśmy pełną gwiazd. Posiedzenie mogło by trwać zważywszy, że prócz naszej załogi nikogo na obiekcie nie było ale musiała nadejść pora na regenerację organizmów przed tym co czeka nas jutro.
Dzień pomimo ponurego dnia minął bardzo ciekawie. Fort zdobyty. Strat w ludziach brak, w sprzętach dwie pany i zerwany łańcuch.