"Zośka" wyjątkowa ciepła była
Kolejny dzień z rzędu w tym roku jak na uczelnię wybieram się na biku. Pobudka zupełnie przypadkowo dość wczas ok 4:00 i mordęga na wyrku do 7:00. Śniadanie pakuję sakwę i kierunek Chorzów. Odjechałem kawałek od domu ale coś mi nie pasuję z napędem - przerzutka dziwne się zachowuje. Szybkie oględziny i powrót pod klatkę. Okazało się że mam skrzywiony lekko hak i stąd ten problem. Domniemywam, że mogło się to stać jak w ciemnościach z Dominikiem przebijaliśmy się wczoraj przez las zagórski, kiedy zahaczyłem tylnym kołem o jakieś grubsze gałęzie. Przy pomocy kombinerek udało się trochę naprostować zdeformowany element i mogłem kontynuować plan dotarcia bikem na uczelnię. Trasa przez Centrum, Stawiki, Borki, Dąbrówkę, Bogucice, Oblatów i wylatuję przy Silesii. Skąd kawałek ścieżką za Wesołe Miasteczko i przebijam się na Tauzena skąd już na Klimzowiec. Wykład skończony, a do zebrania rady zostało mi parę godzin jeszcze. Co tu robić, a no co zbieram rower i jadę pokręcić się tu i tam. Na początek w okolice Rynku w Chorzowie. Dzwonię do Ryśka jak tam z czasem stoi ale bob budowniczy remontuje to zostało mi samemu krążyć. Korzystając, że zabrałem książeczki PTTKu kręcę pod Szyb Prezydent i podbijam pieczątkę do książeczki znam Szlak (kolejna do przodu, jeszcze muszę znaleść chwilę i podbić w Muzeum Pożarnictwa). Dalej w kierunku Parku Śląskiego, po drodze wypatruję obiekt ze szlaku arch. drewnianej Kościół pw św. Wawrzyńca. Chcący zgubić kolejne minuty robię dwie duże pętle wokół parku i tak ucieka mi kolejna godzina. W brzuchu zapala się rezerwa z resztą już pora i odbijam do Maca na Tauzena. Po przerwie obiadowej powrót do parku wyciągnąć gnaty na jednej z ławek i złapać trochę promieni słonecznych. Kwadrans po 15:00 już pora. Zbieram manele i kierunek Katowice Staromiejska na zebranie Rady Prezesów.
Głównie tematy odnośnie bieżących imprez oraz najistotniejsze czyli grupowy dojazd na Zlot w Wilkasach. Po zebraniu w planach miała być Dąbrowa i uczelniane zawody w Darta ale imprezę przełożyli także można było inaczej plan ułożyć.
W spontanie wyszło, że wrócę sobie przez Siemce przy okazji na Załęże podciągnę kawałek z Alfredem prezesem klubu HUZy z Gliwic. Ale tak my się zagadali, że przelecieliśmy zjazd na Tysiąclecie no to wyszło, że podciągnę sobie z nim do Gliwic. Tak też się stało. Przebijamy się bocznymi drogami omijając rozkopaną Gliwicką i lądujemy w Świętochłowicach. Za kawałek już Ruda skąd przez Czarny Las, Wirek i Pawłów kierujemy się na Zabrze. Dalej już bocznymi drogami poradzi Fredi. Trochę mnie skołował tymi objazdami i dziś dopiero na mapie ogarniam jak sprawnie przez Makoszowską, Osiedle Janek kawałek lasem za niebieskim szlakiem i innymi drogami docieramy do ul. Wolności kawałek w większym natężeniu ruchu i znów w tereny zielone do Parku Kultury i Wypoczynku zwanego parkiem chorzowskim w Gliwicach, skąd wylatujemy pod wieżą Radiostacji. Gliwicka wieża Eiffla zaliczona, 9 czerwca na święcie roweru złapię pieczątkę. Dalej już trochę prezentacji miasta w wykonaniu Frediego i docieramy pod Dworzec PKP. Półgodz. do odjazdu to mamy jeszcze czas i Alfred pokazuje na mapie jak mniej więcej chce nas poprowadzić w przyszłą sobotę jak będziemy łapać kolejny obiekt na szlaku Zabytów - muzeum kolei wąskotorowej w Rudach. Parę minut do odjazdu pora się żegnać mykam na cug i kierunek Sosnowiec. Podróż też męcząca poprzez remont torowiska 10 minut ekstra postoju na Chebziu i jeszcze dłuższa chwila na Batorym dalej już sprawnie do Sosnowca. Z Dworca w Sosnowcu już na biku na Zagórze. Podganiając tempo bo Zośka jednak wieczór chłodny zostawiła.
Dzięki Alfred za zupełnie przypadkową ale za razem ciekawą wycieczkę po okolicach.