Majówka ustawka na kopce dzień 2: Kraków - Sosnowiec
EDIT:
Noc w forcie minęła spokojnie nawet szum lądujących i startujących samolotów z pobliskich Balic nam nie przeszkadzał.
Pobudka ok. 7:00, obozowe śniadanie i od razu inne nastroje na horyzoncie opadająca mgła świadczyła, że dziś da nam pogoda popalić tym razem od lepszej strony. Mapy w dłoń i z Darkiem konsultujmy plan na dziś. Serwis rowerków, smarowanie pucowanie i po 9:00 opuszczamy miejsce zakwaterowania. Na dzień dobry dla rozgrzewki krótki zjazd i wspinamy się pod Fort SKAŁA, gdzie mieście się obserwatorium astronomiczne Uniwerku Jagielońskiego. Czyszczenie rowerów na nie wiele się zdało, przyszła pora zdobywanie kopców. Na początek terenowym szlakiem pod górę wspinamy się pod kopiec Piłsudskiego. Nogi wypoczęte także na poziom 380 mnpm wjazd jedzie dość gładko. Po sesji foto ze szczytu kopca, dalej zielonym szlakiem po pofałdowanym terenie lasu Wolskiego zmierzamy na kolejny kopiec. Trochę od innej strony niż zamierzałem ale również kolejnym podjazdem wjeżdżamy pod Kopiec Kościuszki. Tutaj schodzi sporo czasu. Mgły już prawie zeszły także mieliśmy wspaniały widok na panoramę Krakowa i okolic. Oprócz samego podziwiania widoków ze szczytu Kopca czekały na nas wystawy figur woskowych oraz kopców krakowskie oraz tematyczne nt. Kościuszki jak i twierdzy Kraków.
Na forsowaniu kopców zlatuje sporo czasu pora się zbierać by po nocy nie wracać. Opuszczamy kopce i na chwilę wbijamy się w ścisłe centrum sfocić się ze Smokiem. Dalej już przez Błonia w kierunku Bronowic. Niestety Rydlówka w weekend majowy nieczynna to jedziemy dalej w kierunku zamku Tenczyn w Rudnie. Nadganiając trochę czasu decydujemy się odpuścić czerwony szlak i w Zabierzowie wjeżdżamy na DK 79 i gonimy do Krzeszowic skąd już na Tenczynek. W nadziei, że na parkingu pod Zamkiem będzie otwarty lokal gastro omijamy restaurację w Tenczynku i docieramy asfaltowym wjazdem do Rudna. Dokumentacja foto i jedziemy pod parking niestety buda zamknięta więc posilamy się się gorącymi kubkami. Już 16:00 nie ma co trzeba ruszać dalej może w Trzebini się coś nadarzy. Spod Zamku w Rudnie jedziemy pod kopuły w Alwerni skąd niebieskim szlakiem przez Puszczę Dulowską docieramy do Pałacyku w Młoszowej. Puszcza też nas trochę spowolniła, najpierw Paweł uszkadza przedni błotnik a potem zrasza nasze rozgrzane ciała porannym słońcem deszcz. Długo to nie trwa i pod Pałacem już nie pada. Dalej znów kawałek 79 do Trzebini ale tu nic nie znajdujemy. Przerwa pod Balatonem i już prosto szlakiem do jaworznickich Ciężkowic, gdzie Darek łapie kolejną panę tym razem w przednim kole i dalej na Sosinę. Wieczór już bliski oświetlamy się i przez płyty na Maczki. Pod sosnowieckim Balatonem żegnamy się z Panem_P i czeka nas podjazd pod Zagórze. Na Dańdówce przegrupowanie. Jarek z Markiem uderzają w kierunku Centrum, a reszta w kierunku Niwki.
Na Kalinowej odłącza się Waldi. Ja z racji chęci dokręcenia do 2000 jako gospodarz odprowadzam wszystkich po kolei. W Mysłowicach za wiaduktem odłączają się Darek z Pawłem, a Ja odprowadzam Kasię do Katowic. Przy Uniwerku Ekonomicznym i ja się odłączam skręcając na 86 i powrót na Sosnowiec. Przy Egzotarium ostatnia chwila oddechu i już prosto na Zagórze.
Dwudniowy wypad pozytywnie zakończony fort zdobyty, kopce zaliczone jedynie nie udało się wyjść na przeciw Limitowi i Maćkowi, którzy zmęczeniu już zmianą pogody zdecydowali się uderzyć już w sobotę docelowo na Sosnowiec.
Dzięki chłopki na wspólny wypad i gratulacje dla Kasi, która jako rodzynek na równi z nami pokonywała trudności wycieczki.