Wpisy archiwalne w kategorii

serwis

Dystans całkowity:2832.00 km (w terenie 278.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:142:05
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:33.71 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPOD

Czwartek, 4 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Kolejna międzydniówka na Morawie. Wyjazd z domu 8:50 przez co od razu trzeba było się wstrzelić w ramy czasowe i kręcić żwawszym tempem. Udało się trochę podgonić ale wiatr robił swoje i co jakiś czas mnie wspowalniał. Na bazie 9:15.

Po pracy zdecydowanie cieplej niż rano. Długa bluza do sakwy i jazda na krótki zestaw. Korzystając z aury na początek ruszam do Rawy na kawkę do panny M. Energetyk wlany można śmigać dalej, a zapomiałbym w drodze na Rawę spotykam Tomka z którym to tylko przelotowe cześć i każdy w swoją stronę.

Opuszczam salon i kierunek Dąbrówka Mała, potem koło schroniska na Czeladź. Trochę eksploracji dawno nie uczęszczanym szlakiem w kierunku Piasków. Dalej drogą pod M1 i wspinaczka na Syberkę. Zjazd pod nerkę i znów szlakiem wzdłuż Przemszy na Zieloną i P3.  Rundka po bieżni i zjazd na Zagórze. W drodze do domu dowiaduję się że czeka na mnie rower do przeserwisowania na cito. Znaczy się zaś wieczór się wydłuży.

Śląsko - zagłębiowskie nocne szwendanie.

Środa, 20 sierpnia 2014 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja, serwis
Rowerowy dzień zaczął się od rundy z tatą po mieście w załatwianiu spraw. Po powrocie drobny serwis w postaci przesmarowania napędu i wyczyszczeniu wszystkich możliwych mocowań do siodełka i sztycy. Okazalo się że znów piasek na śrubie pod siodełkiem był przyczynom skrzypienia.

Konkretniejsza jazda zaczęła się o 20:00. Trochę mnie niepokoi lekkie kropienie na starcie ale po chwili ustaje.
Trasa nocnego szwędania: kwatera rodzicow, dk 94, dk 86, zjazd na Grota, czeladzkie Piaski, Dąbrówka mała, Bogucice, Silesia, Hałda Załęska, Brynów, Panewniki. Przerwa na herbatkę u teścia i zwrot do domu.
Powrot na Brynów, dalej Mikołowską do centrum Kato, gwiazdy i dk86 wjazd na Sc. Od Egzotarium do ronda ludwik i odbijam na rzeźniczą by przejechać się nowa drogą łączącą Klimontowską z 11 listopada. Zwrot na rondzie przy Orlenie i juz ostatnia prosta na kwaterunek. W domku melduję się o 23:30.
Gdyby nie to że jutro praca pewnie bym jeszcze do setki dokręcił bo zapasu energii jeszcze było.

Serwisowo i letnie kino w Kato

Czwartek, 7 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Do 15:00 prace przydomowe. Jak sie wyrobilem to rura do plastrow wymienic wklad suportu. Operacja zrobiona zupelnie inna jazda. 
Potem do Oddzialu po mapki dla Ryska i w ramach testu kierunek Zaleze jade mu dostarczyc pakunek. 

Spontanicznie wyszedl pomysl wypadu na Mariacka na kino letnie pod chmurka.Udajemy sie tam z Ryskiem, przechwytuje po drodze Martyne i do celu juz w wiekszej grupie.

Koniec filmu, do domu jeszcze kawalek, pary troche zostalo to sparing z 808, co by szybciej wrocic. Ugotowany, ale sie nie dalem i na Srodule docieram kilka sekund przed zbiurkomem. Potem juz spokojnie przez male Zagorze do domku.

Poprawki serwisowe i pętelka kontrolna

Piątek, 4 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria serwis
Dziś kolejny chilloutowy dzionek. Odsypiam do 10:00 nocne manewry po czym ruszam na rodzinną kwaterę podziałać przy papierologii. Po obiedzie znów na garaż zrobić poprawki z napędem. Regulacja na śrubkach przedniej przerzutki i podmiana dolnego kółeczka na wózku tylnej przerzutki zaradziły problemowi.

Powrót na kwaterę zmienić odzienie i pod wieczór rundka kontrolna po Dąbrowie czyli Molo na P3. Już mam robić pętlę po bieżni, a tu dostrzegam nieformalne spotkanie braci z szyderczej Loży w osobach Frey-a i Domina, do kompletu Włodek z Ghostów. Dołączam do tej elitarnej grupy i czynimy to co najlepiej nam wychodzi czyli błogie szyderstwo wszystkich i wszystkiego.

Wreszcie przyszła pora się rozejść każdy w swoją stronę, a ja realizuję plan czyli żwawszym tempem dwie pętle po bieżni, nawrót na Zieloną i powrót na Zagórze i w kimę bo jutro zaś robota. 

Serwisowo smarowanie i strefa testów

Czwartek, 3 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria serwis
Dzień poświęcony na wybyczenie się i przesmarowanie roweru.

Bez mała do południa trzymam się twardo poduszki, ale zaczyna mnie powoli nosić i stawiam się do pionu.
Kolejne godziny to ogarnięcie mieszkania i upitraszenie jakieś strawy padło na spagetti.  Deficyt garnków sprawia, że podążyłem do rodziców u nich w kuchni coś podziałać.

Posilony po 16:00 zbieram Meridiana i kierunek warsztat podziałać cosik przy nim. Dwie godzinki zabawy z prostowaniem paru ogniw co to mi się wczoraj pokrzywiły plus przesmarowanie łożysk w piastach i sterach i na zakończenie regulacja przerzutek i wymiana kółeczek w wózku Accery.

Ogarniwszy wszystko powrót na kwaterę obmyć się ze smarów i rundka na DG zobaczyć jak się to wszystko sprawuje.

Próba testów prawie, że pomyślna. Jutro do poprawk pogrzebać przy naciągu przerzutek bo jeszcze jest coś nie tak, a na po niedzieli wyjazdy się szykują i wsio musi chulać jak należy. Poniedziałek jak wypali cel Węgierska Górka odwiedzić brata w trakcie obozu językowego, a sobota Częstochowa i Ogólnopolska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę.

Maratonu dzień drugi - serwisowo nowe laćki

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Rowerowy dzień zaczęty już po 6:00, a właściwie to już po 2:00 jak wracaliśmy z Panem_P na Zagórze. Jednak licznik wyzerowany dopiero po powrocie z nocnych wojaży i kilometry liczone pod rana.

Słońce powoli wyłania się zza bloków, budziki drą się w niebogłosy by spełnić swoją powinność wreszcie się udaje i jakoś z Marcinem doprowadzamy się do porządku - bynajmniej próbujemy. W głowie jeszcze szumi, a tu do roboty pora.

Wypad z kwatery 6:30 i kierunek kato odholować Marcina pod robotę. Czasu mało od razu wbijamy się na 94 by ominąć miasto. Kawałek szczytem przez osiedle akademickie w celu odwiedzenia ściany płaczu i dalej od Timkena lecim ekspresówką. Właściwie to się przeciskamy slalomem bo zakorkowana przez wypadek na wysokości Brynicy. Dziwnie się mundurowi na nas patrzyli jak ich mijaliśmy trzymając się za plecami autobusu. Opuszczamy ekspresówkę i bokami przez Dąbrówkę, Bogucice docieramy do ul. Korfantego w Katowicach. Marcin tnie dalej pod Silesię do roboty, a ja nawrót załatwiać swoje. Wedle ICM-a została mi jakaś godzina by uniknąć deszczu. A miało się coś na rzeczy bo niebo przykryły chmurki. Rzut okiem jak idą roboty na rozkopanym centrum Kato i ścieżką rowerową przebijam się pod Uniwerek Ekonomiczny, zwrot i wzdłuż 86 już chodnikiem zaginam z powrotem na Sosnowiec.

9:00 godzina, a w nogach już 40 km. Zaglądam do mamy co tam u nich słychać i załapuję się na drugie śniadanie. Krótka rozmowa po czym na godzinę łapię reseta i wyrównuję nie przespaną nockę. Z prognozowanego deszczu wyszła tylko drobna mżawka także udało się na sucho wrócić. Obudziwszy się wspinam się na Mec do fryzjera. Szybka piłka i po 10 minutach jestem z powrotem.

Pod domem dostrzegam, że i na tylna opona też już się przetarła na tyle, że dętkę widać. Znaczy się nie ma rady trza sklep nawiedzić i nowe lacie nabyć. Kierunek DG. Mama podrzuca mi przy okazji garniak bym dostarczył do pralni. Także dwie pieczenie na raz. Najpierw Pogoria, nawrót i do Olimpijczyka. Z nowymi laćkami powrót do garażu w celu wymiany ogumienia. Trochę przy tym schodzi bo jakąś twardą mieszankę kupiłem i nie chciały bo dobroci wskoczyć na swoje miejsce.

Wieczorem na poprawkę kierunek Akademiki spotkać się ze znajomymi w Remedium. Najpierw mecz otwarcia Mundialu w Brazylii. a potem jeszcze jamprezowo i znów nad ranem powrót do domu, a jutro do roboty oj będzie ciężki dzień.

Ruda Przemsza, Pana, Sezon na BigMilka i Dezorientacja Orientu

Środa, 21 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Cóż za dzień znów zaczęty po 10:00. Odbieranie wolnych dni po wydłużonym tygodniu pracy wpływa pozytywnie na spotkania ze znajomymi oraz nadrabianie innych zaległości.

Koło 12:00 po kontroli instalacji gazowej na nowej kwaterze znoszę bika i jadę do mamy zasiąść do PC-ta i nadrobić wpis z dnia poprzedniego.  Na tym i inkszych zajęciach oraz obiadowaniu zlatuje do niemal, że 15:00.

Dzisiejsze rowerowanie nabiera rozpędu. Najkrótszą drogą gonię do PTTK-u zakupić znaczki członkowskie na ten rok. Uporawszy się zbieram się i zawijam na chwilę na Warszawską podrzucić Waldiemu przedłużoną legitymację. Chwila rozmowy i długa w kierunku Dańdówki na spotkanie z Limitem. 

Mam małą obsówę czasową bo światła nie chcą współgrać i co skrzyżowanie pauza. Udaje mi si się wreszcie podpiąć w tunel za wozem patrolowym i sprawnie +40 przedostaję się na Ludwik. Jeszcze jedna prosta i na Wandzie dostrzegam Limita, który ruszył mi na przeciw. Przywitanie omówienie planu i ruszamy bokami na Niwkę. Przy okazji spoglądam czy otwarli już odcinek Szlaku Pogranicza przy Oczyszczalni od wjazdu przy Magnetti - jeszcze są tablice i barierka odnośnie prac budowlanych więc chyba nie skończyli. Przy Magnetti wlatujemy też na owy szlak ale w kierunku Trójkąta.

Na miejscu Limit, chce sfocić co tam na Trójkącie słychać, ale nim się pozbierał wchodzę pierwszy i dostrzegam, że Przemsza Czarna przefarbowana na Ryszawą.

Ryszawa; Czarna Przemsza.


Sfociwszy ten fakt ruszamy projektowanym Szlakiem Czarnego Morza w celu zrobienia Śladu GPS.  Jedzie się płynnie praktycznie bez pauzy, ruch samochodowy znikomy, świateł brak czyli ludziska powinni być zadowoleni.

Jedzie się fajnie aż do czasu jak w rejonie ulicy Upadowej na mostku nad Bobrkiem łapię panę. No cóż rezerwa jest zakasam rękawy i do roboty.

Kapeć wymieniony lecim dalej w kierunku Juliusza i dalej na Wiejską. Znów mała przerwa tym razem w celu regeneracji układu chłodzenia. Wchłaniamy po Big Milku i 0,5 l gazowanej w moim przypadku.   

Pora ruszać, by zdążyć jeszcze do DG. Dalej już bez problemów docieramy do Parku Leśna, skąd prowadzę przez Podlesie na Molo.
A tam same znajome twarzyczki. Za namową Moni decyduję się na przetestowanie swoich sił na mini rajdzie na Orientację, skuszony w podobny sposób zapisuje się również nowicjusz w tego typu rajdzie Limit. Niebawem dociera klubowy Krzysiek ale nie jest czasowy więc jedynie skończyło się na pogawędce przed startem. Do grona nie formalnego Teamu poszukującego 7 punktów na trasie dołącza również dawno nie widziany Doms oraz Jacek z latoroślą, którą przewoził w przyczepce.  Na poszukiwaniu owych punktów zlatuje czas, nie udaje nam się odnaleźć jedynie PK 3, który okazał się być w innym miejscu niż tym co na mapach zaznaczony był. Udało się za razem zmieścić w ramach czasowych. 

Docieramy na miejsce, a tam już większość startujących już była no cóż złote gacie Orientu nie dla nas, ale i tak zabawa była przednia. Nim się wszyscy rozjechali dociera Domino, który próbował swoich sił w kategorii biegowej. By upamiętnić ten debiut startowy i spotkanie dawno nie widzianych znajomków lądujemy na izobronku. Miło płynie czas, a tu zbliża się 23:00 i pora kończyć imprezę.

W trio Marcinów Gozdów dwóch i Doms ruszamy na Zagórze. Damian odbija na Długosza, a ja jeszcze odholowuję Marcina na początek ul. Kombajnisów, skąd i my się rozdzielamy. Nawrót i powrót na kwaterę zakończyć kolejny aktywnie spędzony dzień. W bazie znów przed północą.

Ograny dotarły pacjent będzie żyw. - nowy rozrząd

Środa, 26 marca 2014 · Komentarze(1)
Koniec z użeraniem się ze starym napędem.
W planach miałem rano ruszać już po podzespoły do Meridiana ale plany jak to plany uległy zmianie i dzionek zaczął się od wycieczki z młodym puszką do Kato. Załatwiwszy sprawy powrót na Zagórze zgarniam tatę i ruszam ostatni raz na starym napędzie na Sc porobić rowerowe zakupy i do banku odblokować kartę.

Zakupiwszy potrzebne elementy rozrządu: Łańcuch Sunrace, kaseta 11/32 HG 50 i korba z dużym blatem 42 SHIMANO-wskie,no i klocki accenta bo już poprzednie praktycznie starte ruszam do banku, gdzie sprawnie załatwiam to i owo. Potem nawijka na Modrzejowską, ale jakoś tak objazdem bo spotykam Kasię i wolnym tempem na ile kaseta pozwoli odprowadzam kawałek na Borki, gdzie się nawracam załatwić jeszcze jedną sprawę na center. Ale nim się dokulałem to już okazało się ze za późno i już zawarte. 

Dnia jeszcze trochę zostało tel. do Pana Robka jak stoi z czasem. Jest w garażu i dłubie przy rowerach to dalszy kierunek na Dmowskiego. Nawet mi to dotarcie zgrabnie poszło. Chwila pogawędki i bierzemy się do roboty:
narzędzia do operacji gotowe, pacjent na stojaku czeka na przeszczep nowych organów. miejscowe znieczulenie i wymieniamy puki się nie ściemni.

Po niecałej godzinie nowy rozrząd osadzony, jazda próbna, test łańcucha czy spinka dobrze trzyma. Gra i buczy. Powoli się ściemnia i zdecydowanie chłodniej. Kierunek dom i reszta zabawy z doregulowaniem przerzutki i założeniem nowych klocków hamulcowych na spokojnie w piwnicy.

Jutro na robotę wreszcie na normalnych przełożeniach. Weekend targowy tym razem na miejscu w Kato na targach turystycznych więc pewnie wieczorem będzie się dobijało kilometrów.