Niedziela stała pod względem zapytania jeśli chodzi o dalszy wypad rowerowy. Ofert dużo. Dwie imprezy w Bytomiu i Katowice swoją organizowały co tu wybrać do tego Maciek dzwoni z ciekawą ofertą na wycieczkę po Jurze. Do ostatnich chwil nie wiedziałem czy coś z tych imprez uda się ogarnąć. W ostateczności udaje się tak ułożyć niedzielny plan i wybrać najciekawszą propozycję. Po namyśle i analizie ofert wybieram propozycję Maćka. Organizacja szczegółów i niedziela ustawiona.
Pobudka o 6:00 małe śniadanko i lecę na Dworzec PKP w Dąbrowie, by dołączyć do chłopaków (Maćka i Dominika), którzy wsiadali w Sosnowcu. Do końca nieświadomy na który pociąg (czy o 7:00 czy o 8:00) się ustawiliśmy - wyleciało mi z głowy pojechałem na ten pierwszy. Się opłaciło o ten chodziło. Mało przygód pomyliłem się i zamiast do kupić bilet do Myszkowa Światowidu, kupuję do stacji wcześniej Mrzygłodu. Nie było by problemu dociągnąć stację dalej, ale reszta ekipy siadła z tyłu składu, a ja znalazłem miejsce na czole pociągu. Wysiadam na tak mi się wydawało dogranej stacji, a tu szok pociąg odjechał, a reszty nie widzę. Od razu za telefon, gdzie są mówiąc, że ja na stacji już stoję. Nagle śmiech przez tel. okazuje się, że miałem wysiąść na Światowidzie. Całe szczęście, że w miarę układ Myszkowa znam dla pewności rzut okiem na mapę i rura rowerem stację dalej by dołączyć do reszty. Także już na wstępie miałem 6 km ekstra dodatkowych kilometrów.
Wreszcie już w trójkę ruszamy na objazd czarnego szlaku rowerowego. Jako główny prowodyr Maciek prowadzi. Słońce ładnie przygrzewa więc nie ma co w drogę. Niektóre odcinki pokrywały się z terenami które już zdążyłem poznać. I tak z Myszkowa na Górę Włodawską, następnie Rzędkowice z małym postojem przy skałkach. Foto dla upamiętnienia. To na jakiś czas opuszczamy asfalt i dalej jak szlak prowadzi terenami przebijamy się do podnóża Góry Zborów. Tam w budynku przy Rezerwacje Góra Zborów łapię pieczątkę. U szczytu znów zbiorowe foto i tniemy pod Ośrodek wypoczynkowy "Orle Gniazdo" w Hucisku. Oczywiście lecę po pieczątkę i kierunek Bobolice. Przebijając się przez piaskowy teren prawie pod Zamkiem zaliczam kontrolowaną glebę na piachu. Początkowo opony się sprawdzały na zjeździe goniłem jak oszalały piach nie piach aż w końcu wpadłem na taką bryłę przy 40 km/h że stanąłem momentalnie zdrapując sobie delikatnie karoserię na nodze. Ogarniam straty jucha się nie leje. Można jechać dalej już tym razem więcej pokory na tym terenie. Przy zamku w Bobolicach foto, pieczątka i gonimy do Mirowa na naleśnika. Przysmak polecony przez Maćka okazał się bardzo smaczny. Po dłuższym odpoczynku ruszamy dalej. Na przemian asfaltem i terenami piaskowo zielonymi przez Łutowiec, Moczydło udajemy się pod pustelnię w Czatachowej. Z uwagi na niedzielę nie robimy zamieszania z pieczątkami i udajemy się dalej za szlakiem. A zapomniałem przed Czatachową. Do grona zaliczających glebę dołącza Dominik. Z Pustelni pod Strażnicę w Przewodziszowicach i wyjeżdżamy przy Sanktuarium w Żarkach Leśniowie. Godzina się zbliża więc korzystając z garmina trafiamy w centrum Żarek na Karczmę Wiejską, gdzie fundujemy sobie obiad. Dobrze się złożyło bo nie opuściliśmy szlaku. Posileni ruszamy dalej. Terenem przebijamy się do Żarek Letnisko, przecinamy tory kolejowe CMK i przez Oczko, Nową Kuźnicę docieramy do Koziegłów. Tutaj hasło dnia UWAGA TRAWA się sprawdziło. Pod rogatki miasta przebijamy się przez podmokłą łąkę. Foto na rynku, analiza mapy i następny cel Siewierz. W większości już asfaltami zmierzamy jak szlak prowadzi. A było to przez Koziegłówki, Mysłów, Pińczyce i Nową Wioskę. Omijamy Rynek Siewierski i ostatnia przerwa pod Zamkiem Biskupim. Odjeżdżając spod Zamku spotkanie ze Sławkiem i Anią (Aniutą). Krótka wymiana zdań i lecimy dalej. Asfaltem z racji ograniczonego czasu przebijamy się do Trzebiesławic i na wysokości Bukowej Góry kierujemy się na Pogorię czwartą od strony Wojkowic Kościelnych. Ludzi na czwórce sporo ale wężykiem dociągamy do tamy. Pierwsza rozkmina czy ktoś się odłącza wychodzi, że nie z Tamy na Zieloną i wbijamy się na wały. Dalej w osiedle i wylatujemy na Ksawerze. Wzdłuż torów pod Dworzec Będzin Miasto i dalej na Pogoń. Pod Dinozaurem odłącza się Maciek, a my w dwóję lecimy na Zagórze. Nagle jakieś durne fatum na prostej drodze na estakadzie łapię panę przy okazji zauważam, że kolejną oponę załatwiłem i pójdzie do wymiany. Przeskok na chodnik serwis wymiany dętki pompuję może z 2 atmosfery by tylko się dotoczyć i ruszamy dalej. Przez Wawel, Kombajnistów pod park na Środuli. Podjazd pod Zaruskiego i na Plac Papieski. Tam i ja się żegnam z Dominikiem i każdy w swoją stronę.
Dzięki chłopaki za wspólny trip. A co do czarnego szlaku super trasa chodź nie polecam od razu amatorom miejscami jest dość techniczna do pokonania.
Pierwszy postój w Rzędkowicach przy łapie skalnego stwora
Góra Zborów znajome tereny
Zamek w Bobolicach - rezydencja jak za czasów piastowskich
Po naleśnikach w Mirowie i Obiadku w Żarkach kolejny postój na rynku w Koziegłowach
Ostatnia przerwa pod zamkiem w Siewierzu