Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Na koniec maja Murckowski NB

Piątek, 31 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, Szwed
Weekend na pełnych obrotach. Mając na uwadze, że sobotę i niedzielę spędzam na trekkingu w górach jako drugi przewodnik nie mogłem sobie pozwolić na udział w całym przejeździe zaplanowanego na dzisiaj Murckowskiego nocnego rajdu do Chudowa. Ale i tak do półmetku w grupie pognałem.
Nim jednak się zdecydowałem oczywiście analiza wykresów ICM i jak nic zielonego nie wiedziałem decyzja zapadła, że jadę.

Dniówka popołudniowa dziś od 10:00, więc ze spokojem mogłem zdążyć na start. Rano pakuję plecak, aby już gotowy był na dzień kolejny. Uszykowany ze spokojem ruszam do pracy.

8 godzin szybko przelatuje i nim się oglądam już 18:00. Odpalam Meridę i przez Wojska Polskiego kręcę na Modrzejów przekomarzając się z jednym króliczkiem, który bardzo chciał udowodnić, że ma więcej w kopytach i będzie szybszy. Mnie w to graj. Siadłem mu wreszcie na kole i sprawnie przedostaliśmy się do Mysłowic.Przy Kościele jednak drogi nam się rozjeżdżają. Podziękowaliśmy sobie i odbijam na Brzęczki, gdzie chciałem wpaść na szlak w kierunku Wesołej i dalej na Murcki.
Mijając czołg, którego nie ma zastanowiłem się, czy czasem zakręcone Mysłowice też nie kręcą. Spoglądam na plac, nikogo nie ma. A tu nagle cześć z drugiej strony, odwracam się a tu Mysłowicki Krzysiek z którym się już ho ho nie widziałem. Okazuje się, że jedzie tam gdzie ja. Więc kręcimy razem przegadując całą trasę. Na Wesołej doganiamy czarno-żółtych i trzymając się tyłów peletonu razem docieramy na Rynek w Murckach. 
Do startu jeszcze sporo czasu. Powoli się zjeżdżają pozostali w tym i cyklozowi sympatycy Ewa z Robertem i Aga z Darkiem. 
Wybija dwudziesta ruszamy. Krzysiek nie mając wystarczającego oświetlenia zaraz po starcie postanawia wracać na kwaterę, a ja kręcę do Chudowa. Trochę nie znanymi mi drogami docieramy na Stare Panewniki, skąd już znaną mi trasą zmierzamy pod ruiny Zamku w Chudowie.  Na miejscu jesteśmy 22:30, Marek oznajmia, że godzina przerwy. No cóż totalnie mi nie na rękę, więc się po chwili rozmowy ze znajomkami uderzam samotnie na Sosnowiec. Aby szybkiej to asfalt. Wpadam na DK 44 i nią do wojewódzkiej 925 prowadzącej do Rudy Śląskiej. Dość sprawnie ten odcinek pokonuję. Po nocy się trochę motam i zamiast przy Plazie odbić od razu na Świony to poleciałem prosto na Czarny Las skutkowało to lekkim kolanem i niepotrzebnym podjazdem, ale szybko wracam na zaplanowaną w głowie trasę. Świony już powoli zmęczenie daje się we znaki, ale na marudzenie nie ma czasu więc bez pauzy na Batory i wzdłuż kolei na Załęże. W Kato lekkie marudzenie i zawijam w kierunku Silesii dopaść kilku Szwedów. Udaje się złapać dwóch. Północ na Zegarze. Dość krążenia. Wpadam na DK 86 i prosto na Borki. Oczywiście przy Roździeniu zaskoczyłem, że tam jeszcze jest jeden więc przeskok na drugą stronę, szybka foto i dalej do Centrum Sosnowca. Im bliżej domu tym mniejsza prędkość. 
Na bazie chwilę po 1:00, 4 godzinki snu i dalej w drogę tym razem na nóżkach.

Nocne Szwedy i poszukiwanie mocy na finiszu.







Sielankowa niedziela

Niedziela, 26 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Niedziela poświęcona na regenerację po wczorajszych manewrach. Pozwalam sobie nieco dłużej wyrka przypilnować.
Na rowerek wskakuję dopiero koło 15:00. 
Wpadam po Agę i wspólnie kręcimy terenową pętelkę po wschodnich granicach miasta. I tak z Zagórza na Upadową. Zielonym do Juliusza, tam przelot przez dzielnię i lasem do Maczek. Nawrót przy Przemszy i wpadamy testowo na pieszy zielony 25-lecia PTTK. Nim że to przedostajemy się na Ostrowy. Powrót na asfalt i dojazd do Parku w Kazimierzu. Krótka pauza na Ośrodku i ponownie lasem, częściowo niebieskim rowerowym do Zagórza wyskakując na tyłach Dmowskiego.

Pośmigało by się dalej, ale byliśmy umówieni z Romkiem na poprawiny. Takoż to z Dmowskiego prosto do niego na ogrody. Rowerek na hak i imprezowania ciąg dalszy.

Po książeczki

Piątek, 24 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Po krótkiej nocy pobudka 3:00 i półgodziny później w drogę do pracy. Znikoma mżawka z rana. Szybka dniówka i o 12:00 koniec.

W planach zakupić książeczki GOT w jaworznickim PTTK bo u nas już co było wybrałem. W takowym razie pogoda w miarę z pracy odbijam na zielony i nim do Juliusza. Następnie dalej terenem przez las do Maczek. 
Żeby nie za krótko w głowie mam dwa pomysły. Przetestować niebieski z Długoszyna do OST i sprawdzić jeden partyzancki pomnik na Byczynie, plus zobaczyć tężnię w Geosferze.

Szybka analiza i zaczynam w głowie trasę analizować. I się zaczęła eksploracja. Za Przemszą odbijam na jaworznicki czarny i nim na Długoszyn, przeskok na zielony, aby dostać się do niebieskiego. Trochę się motam w oznakowaniu, ale wreszcie wpadam na właściwy kierunek i potem już za oznaczeniem docieram do Parku Lotników na OST. Stamtąd na Velostradę i długa do Centrum.

Książeczki na szczęście mają w PTTK i nie muszę szukać w innych. Tam też spotykam Marka i po rozmowie dowiaduję się, że na Byczynę nie mam po co jechać bo też po dekomunizacji go rozebrali. W tym że wypadku koncepcja się zmieniła i lecę od razu na Geosferę. Wpadam na żółty i kręcę na tyły Sadowej Góry. Tam dopadam pieszy zielony, którym docieram prosto pod Geosferę. Chwila przerwy na zwiedzanie nowości i zarzucie inhalacji solankowej. 
Pora się zbierać dalej.
Asfaltem na Maczki. I tam też kombinuję. Zamiast główną drogą odbijam na drugą stronę torów i za drogą kieruję się na Wągródkę i Cieśle. Następnie terenem na Ostrowy i zaś asfalt przez Strzemieszyce, Laski, nad P3 od strony Piekła.
Bieżnią pod Molo i trochę zawijasów po uliczkach oglądając co tam się z układem dróg zmienia.
Ssanie się włącza to już nie kombinuję i zawijam na Zagórze.
Popas obiadowy i wieczorny zjazd do Romana uszykować altanę na jutro.
Efekt wygląda takowo.

Po skończonej pracy zjazd już na kwadrat . Oj długi dzień od tej 3:00 rano. 

Rowerem po Śląsku spotkanie integracyjne.

Niedziela, 19 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
No bo do końca nie miałem planu, więc padło na Nakło - Chechło. Za sprawą Pani Patykowej dałem się namówić na wspólny przejazd nad Zbiornik Nakło Chechło, gdzie miało odbyć się spotkanie integracyjne zorganizowane przez Rowerem po Śląsku.
W sumie miała w tym interes, gdyż służyłem za GPS-a. 
Na 10:00 stawiam się pod Żyletą. Czekają już Aga z Darkiem. Za chwilę docierają towarzysze ze Szpakowa. Wspólnie do miasta koronnego przechwycić Ewę i Roberta. Już w komplecie prowadzę przez Łagiszę, gdzie odbijamy na starą drogę na lotnisko. Nią że aż do zjazdu do Parku w Rogoźniku. Szczytem między zbiornikami udajemy się na Kozłową Górę, a stamtąd to już prosto do Parku w Świerklańcu. Przerwa na izonapoje i tłuste. Posileni udajemy się na zaplanowaną metę spotkania. Nieco dłuższy pitstop i po 15:00 kręcimy w drogę powrotną. W centrum Piekar dopada nas ulewa. Udaje się deszcz przeczekać pod wiatą stacji paliw.

Powrót chcieli inaczej więc myślę pociągniemy przez Bobrowniki, a tu coś mi się improwizacja włączyła i pociagnąłem grupę przez Brzeziny i Dąbrówkę Wielką. Wreszcie trafiam na na drogę prowadzącą do Wojkowic. Dalej już prosto za drogą do Grodźca i powrót pod Zamek.

Tam i ja się żegnam i samotnie zjazd na kwadrat.

Nocne Mysłowice

Sobota, 18 maja 2019 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
I takoż to się stało, że Marek nie wygrał z aurą i odwołał debiut nocnych mysłowickich rajdów. 
W sumie to burza wisiała w powietrzu. Już pomrukiwało jak zacząłem się zbierać. Dochodziła godzina zbiórki więc udałem się pod barkę z cichą nadzieją, że nikogo nie będzie i odwrócę się na pięcie. A tu Ewa z Robertem. Nikt więcej się nie zjawił i w trójkę ruszamy obserwując niebo. 

Do granic miasta jeszcze na  sucho. Zaraz za mostem doganiają nas Patyk i Piotrek. Na sucho udaje się dotrzeć pod Dworzec PKP. I się zaczęło, deszcz i jeszcze więcej deszczu. Do startu godzina. Przeczujemy pod dachem z myślą że chmura odejdzie. Wreszcie zbliża się 21:00 docieramy w deszczu na start pod muzeum pożarnictwa. Jest sporo wariatów takich jak my. Deszcz nie ustaje i zapada decyzja odpuszczamy. No nic po krótkiej rozmowie w podobnej grupie już przemoczeni wracamy na sosnowiec. Na drogach potoki miejscami dość rwące i głębokie. Ciuch deszczowy się sprawdza i 98 procent wody nie przedostaje mi się do warstw wewnętrznych. Jedynie w butach totalne exteme. 
Powrót przez Ostrogórską. Gdzie żegnamy jednych potem przy gierku odpada Patyk z Anią, A ja z Basoniami pod Park na Środuli, gdzie się żegnam i zjazd na kwadrat.

Rozpoznanie trasy na 1 Maja

Wtorek, 23 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Trochę świętowania i powrót do pracy. Tydzień ranek, więc 4:30 już na kole. Asfaltem dziś na Inwestycyjną. Opornie szło wstawanie i trzeba było żwawszym tempem podgonić.

13:00 wybija i koniec pracy. Dziś założyłem sobie przejechać całą trasę rajdu na 1 Maja. A żeby nie było tak samo to pokręciłem ją od tyłu. No może i drugi powrót było bliżej zacząć od Trójkąta niż kręcić na center i ponownie tu wrócić.

Już mam wsiadać i jechać, a tu coś miękko z przodu. Rozpierać koła mi się nie chce - za dużo rzeczy do wyciągnięcia aby się dostać do serwisowego zestawu. Kręcę na Orlena strefowego. Tankowanie luftu i zobaczy się. Nie wiem ale od tego momentu do wieczora już dopompowywać nie musiałem.

Jak już byłem na drugim skraju Inwestycyjnej postanowiłem terenem z tej strony przebić się na Bory. Ścieżką wydeptaną potem na szagę docieram pod Bobrek i nim to aż do Tuwima. Skrajem przez garaże i już melduję się przy AKS-ie.

Pora objazdu z Plażowej na Bory i ponownie Tuwima, ale juz do Wygody, skąd na Rybaczówkę i za szlakiem aż do Milowic. Ekipy Mzuku ładnie wysprzątały, ale cały czas czekam na wysypanie frezem na Naftowej.

Z Milowic terenem pod cmentarz na Piaskach, skąd przez hałdę na Betony i zakosem pod Timken skąd zwrot i do kładki nad S 86 dalej już boczną drogą do Mireckiego i nawrót przez Kilinskiego pod dworzec.

Wnet Krzychu dzwoni, czy mam czas bo ma mały problem i prosi o pomoc. Trasa przejechana to spokojnie mogę na Legionów zawitać. Wpadam na herbatkę, problem rozwiązałem i kręcę dalej na Zagórze, gdzie oczekuje mnie Aga. Wspólnie rozjazd przed majówkowy ciąg dalszy. Dziś krótko P3 - Zielona - wały - Chemiczna i zjazd przez Środulę na Zagórze.

Na zakończenie jeszcze do rodziców po dokument i zjazd na kwadrat. Gdyby nie wiało to całkiem przyjemny dzień.

Poświąteczne spalanie

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja, Szwed
Niedziela totalnie na leniucha, a trochę żałuje bo warunki pogodowe były bardzo dobre. Za to dziś tak sobie.
Niby można pospać, a i tak już z nawyku po 6:00 z automatu się budzę. Chmury niemrawe - ICM jakieś konwekcyjne opady wróży. Mimo to z Agą decydujemy się na rundkę. Cel Sosina, a potem się zobaczy. Tamże Maczkami się dostajemy. 
Oględziny jak tam posuwają prace wokół zbiornika. Asfalt już praktycznie biegnie dokoła zalewu. Jeszcze niewielki fragment został. Straciło to trochę na ustronnych szuwarach i off roadowej trasy, ale niedzielni będą mieli możliwość rekreacyjnej jazdy. 

Trochę leżingu w słoneczku, aż tu nagle zawiało chmurę i zaczęło kropić, potem mocniej kropić i się rozpadało na kilka dobrych minut. Takoż to załapaliśmy na opad wody i gradu. Udaje się jednak namierzyć wiatę i się schronić. 

Po tym jak już spadło co miało spać ruszamy w drogę powrotną. Plan był dotrzeć pod Dworzec w Szczakowej i tamtędy wjechać na drogę przez lokomotywownię prowadząca na Maczki. Jednak tu też tory remontują i przejazdu nie ma. W takim razie testuję przejazd przez Długoszyn na Dąbrowę Narodową. Ale coś zamotałem i wylądowaliśmy na Niedzieliskach, skąd już na Stałe i przez Łubowiec na Niwkę. Odprowadzam Agę, a sam na strawę obiadową. Posilony jeszcze dokrętka na dąbrowską P3 zobaczyć jak tam remonty się mają. Też wszędzie rozkopane. Ludków już mało przy wodzie. Czynię pętlę i kieruję się na Zieloną skąd na wał i długa do Będzina. Przy Tomaszu zjazd na Sielec i wpadając na ścieżkę wzdłuż 3 maja zjazd na Zagórze.

A zapomniałem w drodze na dąbrowskie kałuże kolejne dwa szwedy napotkane:



Pilotaż kolejnej wycieczki.

Niedziela, 7 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Prawdę powiedziawszy do końca nie miałem pomysłu trasy po Jaworznie w ramach kolejnej wycieczki pt. Zachód Słońca na Górze Wielkanoc.
Najlepiej myśli się w terenie, a żeby mieć pogląd pory dnia wybrałem się również po południu na objazd i też w niedzielę.

Wyjazd coś chwilę po 15:00. Kręcę na Dęblińską. Stamtąd od razu czerwonym pod Rybaczówkę. Następnie przez Wygodę przebijam się na Stadion AKS-u. Pit stop spotkaniowy. Na początek pogaduchy z Jolą, a za chwilę spotykam Agę i Darka. Miło widzieć Agnieszkę z powrotem na rowerze. Stopniowo wraca do formy sprzed wypadku. Jednak nam nie po drodze. Szydrzyski kręcą zielonym na Kazimierz więc się żegnamy i śmigam dalej. 
Trochę eksploracji lasów aby się dostać na Łubowiec. Niestety zakończone fiaskiem i znów przyszło skorzystać ze skrótu koło dawnej stacji Jęzor.  Takoż to znalazłem się na Łubowcu. Następnie kierunek Elektrownia i znów szlakiem na Jeleń. Podjazd na Celinę i test szlakowy aby dostać się na Grodzisko. Podjazd zaliczony. Późno wyjechałem i początek zachodu tam mnie dopadł. Zjazd czeronym do Cezarówki i zmieniając szlaki docieram na Koźmin. Następuje próba dotarcia czerwonym na Ciężkowice. Na środku lasu obalona kłoda. A za nią bajoro, dalej obalone drzewo i jeszcze więcej wody na ścieżce. Do tego stado dzików w tle. Rewelacja. Dziki się spłoszyły i uciekły w las, a mi przyszło wracać i skorzystać z objazdu. Przy pomocy mapy kręcę inną przecinką do czarnego szlaku, który również dociera na Wielkanoc. Eh zaś objazd. Prace przy torowisku. Minąć nasyp nie problem, ale za nim też woda. Samemu do ogarnięcia, ale z grupą ryzykowne bo jeden tor czynny magistrali na Kraków. Więc na niebieski i nim że docieram od drugiej strony pod Wielkanoc. Pod górkę, foto i nawrót w kierunku Sosiny. Tam łapię jeszcze jednego jednoślada i mijając się na zmianę docieramy na Maczki. Potem mu odchodzę i już samotnie przez Klimontów na kwadrat.

Takoż to z mapą w ręku trasę sobie przygotowałem na przyszłą niedzielę.

Odkryty wapiennik na Borach

Cezarówka - przełajem przez pola


Wielkanoc


świecące łowce wielkanocne

Wszędzie mi dobrze - zaczynamy kwiecień

Poniedziałek, 1 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Kategoria praca, rekreacja, Szwed
Plan minimum wykonany, standard dotrzymany, czyli ukręcone rozruchowe 1000 km w pierwszym kwartale.

Po aktywnie spędzonym weekendzie powrót do pracy. Popołudniówka niby i można było by nieco pobyczyć się w wyrku.
Jednak zajęć trochę i już od 6:00 na nogach. Trochę wirtualnych prac na PC-cie. 
Rower odpalam o 9:00 i śmigam podrzucić papiery zgłoszeniowe do komisji wyborczej. Następnie długa do Kato z kolejną przesyłką do Urzędu Marszałkowskiego. Chłodno, ale w tamtą stronę jechało się nico lepiej może, że z wiatrem. Trochę jeszcze czasu zostało, to nieśpiesznie powrót na Sosnowiec, małe zakupy i na chwilę do domu przepakować plecach i terenem na 13:00 do pracy.

Popołudniówka to już szybko leci. Na koniec szychty dzwoni Tomek z newsem, że po pękniętym amorze, teraz wykończył korbę na powrocie z Rabki - myślę kawał z racji dnia. Ale umawiam się po pracy na ploty w Egzo. Takoż się stało.

Po pracy już w świetle nocnego oświetlenia śmigam znów na centrum odwiedzić Tomasza. Czas szybko mija na opowieści z weekendowego wypadu. Nim wybiła północ kręcę już na kwadrat zakończyć jeszcze w rytmie dobowym ten dzień. 

Upolowany Szwed na Bogucicach


Korfanty opodal gwiazd

Strzemieszyckie eksploracje vol. 2

Sobota, 30 marca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Wczorajszy wydłużony dzień spowodował, że jakoś od rana za dużo mi się nie chciało. Im bliżej południa się rozkręcałem i biorąc mapę czerpałem pomysły na nowe wycieczki. Śladem dawnych kordonów granicznych w okolicach Bukowna. I w sumie tam bym pokręcił w celu eksploracji. Ale jakoś tu obiad i trochę plot u starzyków spowodowało, że późno odpaliłem Biga. 

Na Bukowno już trochę za późno. Zacząłem od buszowania po Lesie Zagórskim. Następnie wylatuję na Strzemieszycach i szukam tablicy informującej o gettcie. Potem jeszcze trochę zygzaków po Grabocinie i przez Szałasowiznę w kierunku Bordowicza. 
Jednak po przejechaniu kilku metrów odpuszczam las i wracając na szosę docieram pod Cmentarz i postanawiam teraz z tej strony poszukać ciekawych nagrobkowych pomników. 
Oko nacieszyłem, trochę kontemplacji i kręcę przez Laski na Gołonóg i dalej nad P3. Rundka dookoła zbiornika i przez Zieloną do Śródmieścia. Jeszcze na koniec Mydlice i zjazd na kwadrat dychnąć przed górkami niedzielnymi.