Po egzaminie przodownickim popołudnia mi sporo zostało i nie mogłem sobie go zmarnować. Doprowadziłem rower do stanu używalności po wczorajszych błotkach i po 15:00 ruszyłem na objazd. Niespiesznie bo i po co się śpieszyć na Kazimierz - obserwacja co zostało z kopani i jak idą prace nad ul. Armii Krajowej. Następnie kierunek Ostrowy Górnicze i namierzenie szlaku czarnego (Metalurgów). Nawet szybko to poszło, ale że to pieszy i ścieżka zarosła wróciłem do drogi i asfaltem na Strzemieszyce - oczywiście potem szlak też na tą drogę wylatuje. Za wiaduktem nad DK 94 szlak odbija w las - no to w las. A tam błotko i mielenie, potem już spokojniej aż pod sam Wapiennik Bordowicza. Dalej zjazd za szlakiem, a tam inne niespodzianki, a to zasieki z gałęzi samosiejek, obalone drzewa i znów błotko. Generalnie szlak nawet dobrze oznaczony. Bo zjeździe z Góry Bordowicza dalej szlakiem za torami na Laski i już na znany odcinek pod Antoniego.
To by tyle z zaplanowanego - dalsza część to szwendanie i analiza tego co zamknęli na Pogoriach. Kierunek stacja PKP w Gołonogu i za drogą na Piekło, gdzie wpadam na leśny odcinek pętli wokół P4. Faktycznie na Antoniowie, czy to Ujejsce kolejna działka ogrodzona i trzeba objazdem. Dużo drogi nie nadkładam i wracam na pętlę. P4 do końca i przez Zieloną, gdzie też wielkie remonty Parku kieruję się na Będzin. Śmiać mi się chce i podtrzymuje tezę, że jesteśmy wielkimi śmieciarzami. Co tygodniowy syf jaki zostaje po dniu handlowym na będzińskim Targowisku przechodzi wszystko. Firmy sprzątają to co za ogrodzeniem, a wały pełne folii i innych brudów - szkoda gadać. Wzdłuż torów kontynuuję jazdę do Sosnowca. Namierzam dwóch Szwedów i zawijka do domku.
Pierwsza 200 kilometrowa trasa A.D. 2018 zaliczona.
Roman zaraził mnie tą Anką. Tyle razy już tam byłem, ale ani razu zimą, a tym bardziej żeby obrócić jednym dniem. Do końca zastanawiałem się czy mi się chce i czy tamten kierunek. Przez chwilę wpadł pomysł na Wolbrom, Miechów i Racławice. Ale to na inny czas. Wybiła 10:00 i ruszam - późno, ale niech tam. Noga podawała i dopiero na chwilę zatrzymałem się w Pyskowicach na tankowaniu opon wozduchem z kompresora. Potem Toszek zamczysko i mufinki w Strzelcach. Obiad na Ance i nawrót. 10 km jeszcze za widoku potem już po ćmoku.
Jak to w radio oznajmili, że dziś dzień baterii, to postanowiłem i swoje naładować do pełna. Z resztą tydzień bez rowerka to aż się nogi paliły do jazdy.
Była wczoraj 50-tka, to dziś dawka podwójna 100-ka i lampka wina na dobranoc. Czyli podążając za Jakubem do Piekar, a dalej się zobaczy. Zagórze - Pogoria 3, Pogoria 4, Wojkowice Kościelne, Przeczyce, Zadzień, Zendek, Sączów, Ossy, Wygiełzów, Piekary Śląskie, Bytom, Chorzów, Katowice, Mysłowice, Sosnowiec, Zagórze. Takie Święta to ja lubię. Terenowo przez Pogorię 4, gdzie wpadam na Tomka i Maćka oraz na odcinku Ossy - Wygiełzów, a i zapomniałem fragment czerwonego szlaku w Sosnowcu. W Piekarach nieco dłuższa przerwa na słuchanie koncertu Kolęd przy Bazylice.
Już powoli się zastanawiam, czy choroba zwana Cyklozą, czy głupota kręcić setkę przy - 4.
Ale jak już mi wbiło się w głowę to pojechałem.
Dzień rozpoczęty o 5:00 i po wrzuceniu w siebie śniadania zjeżdżam na Centrum Zagórza do pracy z której wybywam 14:30.
Trochę mnie śnieg zaniepokoił, że popsuje mój niecny plan ukręcenia czegoś więcej. Na szczęście w odpowiednim momencie biały proszek się roztopił i się uradowałem. Cel ustalony więc prosto z pracy na rundkę. Trasa Zagórze - Ząbkowice - Chruszczobród - Wyskoka - Łazy - Zawiercie - Myszków - Siewierz - Trzebiesławice - Antoniów - P3 - DG Centrum - Zagórze.
Trochę w Wysokiej popruszyło, ale po dotarciu do Łaz chmury się rozstąpiły i w ciemniejszych miejscach trasy mogłem gwiazdy podziwiać. W Zawierciu próbowałem zlokalizować Szweda widzianego z pociągu, ale chyba się zatracił. To tyle poniżej kilka foto.
Nie umiałem się zdecydować, czy gościnnie jechać z Jaworznem do Ogrodzieńca, czy z bytomską ekipą Romana po Powiecie Będzińskim. Jenak wygrał Ogrodzieniec. U Romka byłem w piątek.
Sobotę sobie odpuściłem od rowerowania. Generalnie czas spędzony na odsypianiu, regeneracji i popołudniowej walce z 4 oknami.
Poranek zaczynam od niedzielnych kościelnych obrzędów. Następnie śniadanie i śmigam na P3, gdzie dołączyć do Jaworzna lokalsi i Renegaci. Na miejsce docieram lekko spóźniony, ale i tak przed grupą z Jaworzna. Wreszcie są i oni. Przywitanie i lecimy. P3 na Piekło i do Ząbkowic, skąd odbicie na Łosień i dalej za wojewódzką do Niegowonic. Krótki postój na Kromołowcu i kręcimy dalej. Grupa się poszarpała. Dominice czas się kończy więc dociągamy tylko do ronda w Ogrodzieńcu i odbijamy na Zawiercie. Przy dworcu PKP wpadamy na drogę wzdłuż torów prowadzą do Łaz. Pół godziny później już na dworcu w Łazach. Pitstop na ciepłą herbatkę i mufinki. Pora ruszać dalej. Wysoka, Chruszczobród, Sikorka i Ząbkowice. Panią odstawiam pod drzwi, a sam dalej na objazdy. W Antoniowie odbijam na P4 i objazd zbiornika aż do Marianek, gdzie droga mnie prowadzi przez Preczów do Sarnowa. Na światłach wpadam na 86 i dociągam nią pod Chatę z Zalipia w celu orientacji gdzie to w piątek w ciemnościach pobłądziłem i czy faktycznie szlak jest rozkopany. Jak się okazało to wtedy padliśmy na obszar budowy kolejnej hali przy Centrum Logistycznym i stąd ta skarpa, a szlak za widoku był widoczny, a wtedy nie dało się się dostrzec. Jak już się dowiedziałem to co chciałem dociągam pod magazyny Lidla i przebijam się na drugą stronę 86. Przez Łagiszę docieram do Centrum Będzina, skąd odbicie na Zagórską i prosto do rodziców na wieczorny niedzielny obiad. Posilony jeszcze czynię rundkę do Parku na Środuli i docelowo już na kwadrat.
Spontaniczna decyzja udziału w listopadowym NB. Prowodyrem Doms, który skromnie się spytał czy jadę. Uruchamiam SMS-a klubowego o wypadzie, ale do naszej dwójki stawił się Tomek, który po raz pierwszy uczestniczył w takiej imprezie.
Wyjazd 19:00. Pod fontanną jedynie Damian i Tomek. Zabieram ich na koło i lecimy pod NOSPR. Tam chwilka postoju i z cała grupą przelatując przez Sosnowiec jedziemy pod będziński Zamek. Na miejscu odłączają się towarzysze z CYKLOZY. Mało mam czasu na nocne wojaże, więc i ja pasuję. Grupa Katowicka rusza dalej, a ja podpinam się do mysłowicko-jaworznickiej grupy. Wspólnie przez Środulę, Wawel, Ludwik docieramy na Modrzejów. Tam żegnamy Rowerowe Mysłowice. Ja jeszcze dociągam pod Kościół na Niwce i tam się odłączam od Jaworznian. Z Niwki już długa prosta z lekkim profilem pod górę do domu.
Spontaniczny pomysł, co przełożyło się na ubogą frekwencję ze strony Cyklozy. Wpadam na Dęblińską, a tam o 9:00 nie ma nikogo. Czekam 5 minut i śmigam do Mysłowic w rejon kwadratu Pawła i w dwóch na Brzeczkowice dołączyć do grupy mysłowickiej i jak się okazało i jaworznickiej. Chwila na rozmowy i lecimy na Murcki. Jak tam dojechaliśmy nie było żywego ducha. Jednak z minuty na minutę docierają kolejni łączone 48 duszyczek. Wreszcie ruszamy na Trójkąt. Znicz pomięci przy grobie węgierskich żołnierzy i cała na przód do sosnowieckiego Trójkąta. Tam ognisko. Po postoju jedziemy na Jaworzno żółtym szlakiem. Spod elektrowni na Mysłowice i do Kato. Odprowadzam grupę pod osiedle adama na Giszowcu. Żegnam się i samemu już do domu.
Reszta słówek potem. Na poniedziałek wróżyli złą pogodę, ale na szczęście aura wytrzymała. Wyjazd od kuzynów chwilę po 10:00. Odwiedzam dwa cmentarze, gdzie pochowani są dziadkowie i rozpoczynam rowerowy powrót do domu. Jak pamięcią zaciągnę, to na wieś sporo było okazji do jazdy całą drogę rowerem, a powrót chyba dopiero pierwszy raz. Na trasie dworki, zamki i miejsca pamięci. Do Kłobucka udało się dotrzeć za widoku, resztę drogi już po nocy.
Dzień właściwie bez kręcenia. Większość dnia to wycieczka szkoleniowa po Jurze Wieluńskiej. Wieczorem po powrocie do Gorzkowic zabieram rower od babci i przedostaję się do kuzyna na stancję
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym