Szlakiem Metalurgów - czyli szukanie Bordowicza.
Sobota, 7 kwietnia 2018
· Komentarze(1)
Kategoria wycieczki
Po egzaminie przodownickim popołudnia mi sporo zostało i nie mogłem sobie go zmarnować. Doprowadziłem rower do stanu używalności po wczorajszych błotkach i po 15:00 ruszyłem na objazd. Niespiesznie bo i po co się śpieszyć na Kazimierz - obserwacja co zostało z kopani i jak idą prace nad ul. Armii Krajowej. Następnie kierunek Ostrowy Górnicze i namierzenie szlaku czarnego (Metalurgów).
Nawet szybko to poszło, ale że to pieszy i ścieżka zarosła wróciłem do drogi i asfaltem na Strzemieszyce - oczywiście potem szlak też na tą drogę wylatuje. Za wiaduktem nad DK 94 szlak odbija w las - no to w las. A tam błotko i mielenie, potem już spokojniej aż pod sam Wapiennik Bordowicza. Dalej zjazd za szlakiem, a tam inne niespodzianki, a to zasieki z gałęzi samosiejek, obalone drzewa i znów błotko. Generalnie szlak nawet dobrze oznaczony. Bo zjeździe z Góry Bordowicza dalej szlakiem za torami na Laski i już na znany odcinek pod Antoniego.
To by tyle z zaplanowanego - dalsza część to szwendanie i analiza tego co zamknęli na Pogoriach. Kierunek stacja PKP w Gołonogu i za drogą na Piekło, gdzie wpadam na leśny odcinek pętli wokół P4. Faktycznie na Antoniowie, czy to Ujejsce kolejna działka ogrodzona i trzeba objazdem. Dużo drogi nie nadkładam i wracam na pętlę. P4 do końca i przez Zieloną, gdzie też wielkie remonty Parku kieruję się na Będzin.
Śmiać mi się chce i podtrzymuje tezę, że jesteśmy wielkimi śmieciarzami. Co tygodniowy syf jaki zostaje po dniu handlowym na będzińskim Targowisku przechodzi wszystko. Firmy sprzątają to co za ogrodzeniem, a wały pełne folii i innych brudów - szkoda gadać.
Wzdłuż torów kontynuuję jazdę do Sosnowca. Namierzam dwóch Szwedów i zawijka do domku.
DO GÓRY
U GÓRY
Z GÓRY
Nawet szybko to poszło, ale że to pieszy i ścieżka zarosła wróciłem do drogi i asfaltem na Strzemieszyce - oczywiście potem szlak też na tą drogę wylatuje. Za wiaduktem nad DK 94 szlak odbija w las - no to w las. A tam błotko i mielenie, potem już spokojniej aż pod sam Wapiennik Bordowicza. Dalej zjazd za szlakiem, a tam inne niespodzianki, a to zasieki z gałęzi samosiejek, obalone drzewa i znów błotko. Generalnie szlak nawet dobrze oznaczony. Bo zjeździe z Góry Bordowicza dalej szlakiem za torami na Laski i już na znany odcinek pod Antoniego.
To by tyle z zaplanowanego - dalsza część to szwendanie i analiza tego co zamknęli na Pogoriach. Kierunek stacja PKP w Gołonogu i za drogą na Piekło, gdzie wpadam na leśny odcinek pętli wokół P4. Faktycznie na Antoniowie, czy to Ujejsce kolejna działka ogrodzona i trzeba objazdem. Dużo drogi nie nadkładam i wracam na pętlę. P4 do końca i przez Zieloną, gdzie też wielkie remonty Parku kieruję się na Będzin.
Śmiać mi się chce i podtrzymuje tezę, że jesteśmy wielkimi śmieciarzami. Co tygodniowy syf jaki zostaje po dniu handlowym na będzińskim Targowisku przechodzi wszystko. Firmy sprzątają to co za ogrodzeniem, a wały pełne folii i innych brudów - szkoda gadać.
Wzdłuż torów kontynuuję jazdę do Sosnowca. Namierzam dwóch Szwedów i zawijka do domku.
DO GÓRY
U GÓRY
Z GÓRY