Rajd Kraków - Trzebinia 2016, dzień 2.
Na kwadrans przed 12:00 udajemy się na linię startu - startu na którym debiut mają nasze klubowe wierzchnie odzienia. Jak zwykle rajd cieszy się dużym powodzeniem i na start zjechało się ponad 2 tysiące cyklistów. Są lokalni, ale jest też spora grupa znajomków z Teamu Jaworzno, Olkusza, Katowic, Chrzanowa. Wybija południe i rusza, powoli rusza ten zbity peleton. Dzięki jednolitym strojom łatwo nam się odnajdować w tłumie i trzymać się większą grupą aż do mety. Nawet jak na podjazdach gdzieś się poszatkowaliśmy, to za chwilę, gdzieś na trasie czoło czekało na resztę składu. Tak też pokonując 40 km trasę przez Kryspinów, Cholerzyn, Mników (w tym urokliwą Dolinkę Mnikowską), Czułów, Baczyn, Frywałd, Rudno oraz Puszczę Dulowską w towarzystwie ekipy z Jaworzna i Olkusza docieramy wspólnie na metę zlokalizowaną na terenie Pałacu w Młoszowej. Po rozdaniu nagród około 16:30 już poszatkowaną ekipą kręcimy w kierunku Sosnowca. Jeszcze do Trzebini udaje się jakoś razem trzymać, ale zbliżając się do autostrady widzę, że Martyna zaczyna mi zostawać z tyłu po czym informuje o bólu kolana, który strasznie ograniczył jej wydolność do jazdy. Ekipa śmiga dalej, a my w dwójkę spokojnie kręcimy nieco wolniejszym tempem do Chrzanowa. Krótka przerwa regeneracyjna i powoli przedostajemy się do Jaworzna, gdzie na granicy miasta wpadamy na Kota, Grzesia i Marka. W piątkę trzymając się krajowej 79 docieramy pod Fasion House. Współtowarzysze jadą dalej, a ja z Martyną odbijam na parking, gdzie czekał na nas już Adam. Julkę i Martynę odstawiam do auta i samotnie śmigam jednośladem do domku. W tą stronę trochę deszczykiem postraszyło, ale udało się na sucho dotrzeć.
Wypad jak najbardziej można zaliczyć do udanych.
KLUBOWO - JEDNOKOLOROWO. TA ZBIORÓWKA TO CHYBA U KAŻDEGO KLUBOWICZA SIĘ ZNALAZŁA.
OKO PREZESA WSZYSTKO DOJRZY "MALINOWE HOTELE" NASZEGO SKARBNIKA, A MY W FORCIE SYPIAMY:d
ZAJADAMY - COŚ SIĘ TA GROCHÓWKA NIE SPRAWDZIŁA, BYŁO MAŁO PALIWA NA POWRÓT.