Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Dane wyjazdu:
110.00 km 25.00 km teren
06:05 h 18.08 km/h:
Maks. pr.:52.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Urodzin prezesa dzień drugi - Wycieczka do Śląskiego Ogrodu Botanicznego

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 0

Ćwiatrka już zaczęta w piątek przez co na sobotnią urodzinową ustawkę proces wstawania był ciężki i dopiero wybywam z domu na 5 minut przed startem. Okazuje się, że nieliczni  pewnych przyczyn musieli odpuścić, a inni typu Limit i Pan_P też startują z poślizgiem. Tego drugiego udaje mi się dogonić przy Skarbówce. Docieramy pod fontannę jeszcze na granicy kwadransu studenckiego. Maciek, Adrian, Stasiek, Domino i dwójka znajomych Maćka. Czekamy jeszcze chwilę po czym ruszamy na Muchowiec. Docierając na Stawiki oddzwania Limit, że dopiero dotarł na Dęblińską i nas nie ma, czekamy na niego i już w  komplecie ruszamy dalej. 

Mamy opuźnienie więc najkrótszą drogą przez Szopki i Nikisz docieramy na D3S, pod wypożyczalnię rowerów, skąd wystartujemy na wycieczkę organizowaną przez Marcina . Jeszcze chwila od startu. Wpisujemy się na listę i reanimujemy rower Maćka który zdążył złapać kapcia i do tego w drodze z Dęblińskiej zaliczył na szczęście nieroźny upadek.

Uporawszy się z problemem w końcu ruszamy mniej mi znaną trasą do Mikołowa, a konkretniej do Ogrodu Botanicznego na Sroczej Górze.

Nie za szybkim ale płynnym tempie prowadzeni przez Marcina przemierzamy kilometry. Czasem udaje się lekko trasę zamotać przez co zrobiła się ciekawsza i kolejny punkt "udanej" wycieczki był zaliczony. Wreszcie docieramy na Sroczą Górę. Po półgodzinnej przerwie ruszamy w drogę powrotną bez mała podobną którą przyjechalismy. Na półmetku drogi powrotnej czekam na Limita jak nakarmi swego Garmina, a grupa nam ucieka. Wrzucamy duże blaty ale pogoń się nie udała bo teraz my się motamy i robimy pętlę wracając niemalże do punktu wyjścia skąd zaczeliśmy pościg. Nie pozostało nic innego jak wziąć telefon i się zgadać na jakiś wspólny punkt którym został Ochojec. Namiar na Garmina i za kreską zmierzamy do umówionego miejsca. Okazuje się, że udaje nam być pierwszymi bo Maciek znów złapał panę i pauzowali. Przerwa na ICE-a i w dwójkę jedziemy na Dolinkę Ślepiotki na rekonstrukcję walk zczasów wojennycch. Niebawem dołączają do nas uczestnicy eskapady. 

Po inscenizacji żegnamy się z prowadzącym i w naszym TEAMie ruszamy w drogę powrotną. Ledwo ruszamy, a tu Maciek informuje, że złapał panę po raz trzeci. Jakieś fatum. Po kolejnej operacji już bez problemów przedostajemy się na Stawiki.
Pożegnania z jednymi, po czym jadę z Adim na Zagórze, a pozostali kierunek działka u Waldego. 

Pobieram z mieszkania małe co nieco i dołączamy do ekipy. Jak na złość Kocur wykrakał i dopadł nas deszcz. Ale na tyle było ciepło, że momentanie potem ciuchy wyschły.

Stówka ukręcona można dalej biesiadować, a biesiadowało się długo.  Gospodarz jednak jutro do pracy na rano więc trzeba było zakończyć jamprezę i zmienić lakal. Kto musiał to wracał, a Ja z Adim i Rysiem ruszamy na Hubertusa podęsić trochę pod chmurką.
Jednak warunki były niesprzyjające. Wejście na teren płatne 15 zeta i na koncert Cleo trzeba było za długo czekać. Poza tym jednak zmęczenie dniem daje się we znaki. Opuszczamy mysłowicki zbiornik po czym niedaleko Giełdy żegnamy się z Ryskiem, który pognał na K-ce, a my z Adim zwrot na S-c. Przy Sielcu i my się rozdzielamy i samotnie zmierzam na kwaterę, zachaczając o stok na Sroduli oglądając ostatnie minuty spotkania Kolumbi z Urugwajem. 2-0. Bike na kwaterę i lulu.
Kategoria wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odnia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]