cyklozowo - objazdowo
Piątek, 18 maja 2012
· Komentarze(0)
Po zarwanej nocy i dwóch dniach odstawki bika chęć była na 100 km.
Chciałem początkowo bikiem jechać na trening volleyballa do Chorzowa, ale jakoś weny nie było i plany uległy modyfikacji. Stwierdziłem, że jadę siostrę wspomóc na maturze. Po 2 godz oczekiwaniu w końcu weszła na salę. Powrót do domu.
Przygotowanie materiałów i o 16:00 na zebranie klubowe do PTTK-u wspólnie z Adamem i tatą.
Frekwencja znów nie zadowalająca ale główni zainteresowani i głodni wycieczek się stawili. Tematyka różna, głównie odnośnie organizacji wyprawy nad morze, korekta terminów wycieczek, podsumowanie wcześniejszych oraz miłe słowa od naszego członka klubu nt. pochwały naszego klubu na qworum Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej odnośnie organizacji większych imprez. Młody klub z młodą kadrą a już o nas głośno za Brynicą :D. Nie obyło się również od moich podziękowań klubowi GHOSTBIKERS, dzięki którym udaje się tak fajnie przeprowadzić eventy. Dlatego też wspólnie z Prezesem Oddziału postanowiliśmy ich jakoś uhonorować.
Wręczam statuetkę Adasiowi - Prezesowi Duchów.
Po zebraniu pora przyszła na objazdówkę. Więc najpierw ja poprowadziłem przez Stawiki, nieuczęszczaną niby ścieżką w Parku 1000-lecia do Milowic, następnie w stronę Czeladzi.
Za Brynicą skręciliśmy w drogę prowadzącą pod bramy Katowickiego składowiska odpadów. Myślałem, że wyjedziemy w innym miejscu, ale to nie było to więc znów chłopy w las, teren very funny chyba nic tu nie jeździło oprócz kładowców. Trochę krążymy, ale koniec końców docieramy do czeladzkiego Stonehenge. Dalej Limit prowadził, znów jakieś tereny wjazdy, zjazdy i docieramy do Wojowic, potem boczną drogę, na Psary, gdzie odprowadzamy Limita. Od Adasia powrót na Sarnów, Preczów do Marianek. Tam przez domki do Parku na Zielonej, Korzeniec Centrum, Park Hallera i na Zagórze do domu.
W dzień przyjemnie się jechało ale te wiatry upierdliwe były.
Jutro brać rowerowa się rozjeżdża: Limit z ekipą do Pszczyny, koledzy z ZMK do Krakowa, jeden samozwaniec do Częstochowy stwierdził, że na ślub koleżanki na Biku pojedzie taką niespodziankę jej zrobić, a Ja z Duchami do Radzionkowa na
family cup
Chciałem początkowo bikiem jechać na trening volleyballa do Chorzowa, ale jakoś weny nie było i plany uległy modyfikacji. Stwierdziłem, że jadę siostrę wspomóc na maturze. Po 2 godz oczekiwaniu w końcu weszła na salę. Powrót do domu.
Przygotowanie materiałów i o 16:00 na zebranie klubowe do PTTK-u wspólnie z Adamem i tatą.
Frekwencja znów nie zadowalająca ale główni zainteresowani i głodni wycieczek się stawili. Tematyka różna, głównie odnośnie organizacji wyprawy nad morze, korekta terminów wycieczek, podsumowanie wcześniejszych oraz miłe słowa od naszego członka klubu nt. pochwały naszego klubu na qworum Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej odnośnie organizacji większych imprez. Młody klub z młodą kadrą a już o nas głośno za Brynicą :D. Nie obyło się również od moich podziękowań klubowi GHOSTBIKERS, dzięki którym udaje się tak fajnie przeprowadzić eventy. Dlatego też wspólnie z Prezesem Oddziału postanowiliśmy ich jakoś uhonorować.
Wręczam statuetkę Adasiowi - Prezesowi Duchów.
Po zebraniu pora przyszła na objazdówkę. Więc najpierw ja poprowadziłem przez Stawiki, nieuczęszczaną niby ścieżką w Parku 1000-lecia do Milowic, następnie w stronę Czeladzi.
Za Brynicą skręciliśmy w drogę prowadzącą pod bramy Katowickiego składowiska odpadów. Myślałem, że wyjedziemy w innym miejscu, ale to nie było to więc znów chłopy w las, teren very funny chyba nic tu nie jeździło oprócz kładowców. Trochę krążymy, ale koniec końców docieramy do czeladzkiego Stonehenge. Dalej Limit prowadził, znów jakieś tereny wjazdy, zjazdy i docieramy do Wojowic, potem boczną drogę, na Psary, gdzie odprowadzamy Limita. Od Adasia powrót na Sarnów, Preczów do Marianek. Tam przez domki do Parku na Zielonej, Korzeniec Centrum, Park Hallera i na Zagórze do domu.
W dzień przyjemnie się jechało ale te wiatry upierdliwe były.
Jutro brać rowerowa się rozjeżdża: Limit z ekipą do Pszczyny, koledzy z ZMK do Krakowa, jeden samozwaniec do Częstochowy stwierdził, że na ślub koleżanki na Biku pojedzie taką niespodziankę jej zrobić, a Ja z Duchami do Radzionkowa na
family cup