DPD - a miało być wolne
Wtorek, 25 lutego 2014
· Komentarze(0)
Zaplanowałem sobie dzień wolnego ale roszady na firmie spowodowały, że jednak na firmie się znalazłem i zaraz w trasę pojechałem.
Z wyrka wydostaję się coś przed 10:00, a tu telefon (kiero dzwoni - jedziesz na dostawy) no cóż parę gorsza więcej się na marzec przyda więc nie gardzę śniadanie dosiadam Meridiana i po 11:00 w drogę. Na początek do Króla po upgrade śniadaniowe kombinacja trzech słodkich bułków i lecim na Pcim.
Nawijka na Długosza i lecę pod Makro na wylotówkę. Do świateł sporo się blacharzy ustawiło więc odbijam na chodnik i gnę do pasów przez co zaoszczędzam parę minut, które bym musiał spędzić przepychając się do linii świateł.
Dalej już standard drogi z wykorzystaniem objazdu przez Borki. Nogi nawet dobrze zapodawały i nawet napęd za wiele się nie buntował i nie przeskakiwał. Na firmie melduję się na 5 minut przed odjazdem przebierka w cywilki i hyc do trafika.
Ciekaw którędy Tomek na Kato zasuwa jak łącznikowa droga od Sobieskiego do Morawy rozkopana.
Pętla dostawy czasochłonna Kato - Tarnowskie - Namysłów (kolejna miejscowość co bym chciał na rowerze odwiedzić Browar swoją drogą bardzo dobry i zabudowa starego miasta widziana z auta bardzo mnie zainspirowała) - Opole - Głuchołazy - Kato.
Na bazę wracam coś po 20:00 rozliczenie przyszła propozycja co bym rower na pakę wrzucił i wrócił na Sc w samochodzie ale jakoś głody kręcenia rezygnuję z tego wariantu i wracam na biku. Lekkie zamglenie się pojawiło ale nie na tyle złe by widoczność ograniczało.
Z firmy przebijam się na ulicę Brynicy i w ciemnościach z nową homologacją przebijam się pod Ludowy. Nowy świetlik się sprawdza dwa razy więcej światła niż poprzednia lampka. Z Ludowego pod Lidla i już przelotowymi drogami Piłsudskiego, 1 Maja gonię do ronda na Ludwiku skąd na Narutowicza i ścieżką na Kombajnistów kręcę do Zagórza. Szczytem przez Park i blokowiska BMC ląduję u siebie na kwaterze.
Z wyrka wydostaję się coś przed 10:00, a tu telefon (kiero dzwoni - jedziesz na dostawy) no cóż parę gorsza więcej się na marzec przyda więc nie gardzę śniadanie dosiadam Meridiana i po 11:00 w drogę. Na początek do Króla po upgrade śniadaniowe kombinacja trzech słodkich bułków i lecim na Pcim.
Nawijka na Długosza i lecę pod Makro na wylotówkę. Do świateł sporo się blacharzy ustawiło więc odbijam na chodnik i gnę do pasów przez co zaoszczędzam parę minut, które bym musiał spędzić przepychając się do linii świateł.
Dalej już standard drogi z wykorzystaniem objazdu przez Borki. Nogi nawet dobrze zapodawały i nawet napęd za wiele się nie buntował i nie przeskakiwał. Na firmie melduję się na 5 minut przed odjazdem przebierka w cywilki i hyc do trafika.
Ciekaw którędy Tomek na Kato zasuwa jak łącznikowa droga od Sobieskiego do Morawy rozkopana.
Pętla dostawy czasochłonna Kato - Tarnowskie - Namysłów (kolejna miejscowość co bym chciał na rowerze odwiedzić Browar swoją drogą bardzo dobry i zabudowa starego miasta widziana z auta bardzo mnie zainspirowała) - Opole - Głuchołazy - Kato.
Na bazę wracam coś po 20:00 rozliczenie przyszła propozycja co bym rower na pakę wrzucił i wrócił na Sc w samochodzie ale jakoś głody kręcenia rezygnuję z tego wariantu i wracam na biku. Lekkie zamglenie się pojawiło ale nie na tyle złe by widoczność ograniczało.
Z firmy przebijam się na ulicę Brynicy i w ciemnościach z nową homologacją przebijam się pod Ludowy. Nowy świetlik się sprawdza dwa razy więcej światła niż poprzednia lampka. Z Ludowego pod Lidla i już przelotowymi drogami Piłsudskiego, 1 Maja gonię do ronda na Ludwiku skąd na Narutowicza i ścieżką na Kombajnistów kręcę do Zagórza. Szczytem przez Park i blokowiska BMC ląduję u siebie na kwaterze.