Wpisy archiwalne w kategorii

3 napęd

Dystans całkowity:4067.00 km (w terenie 489.00 km; 12.02%)
Czas w ruchu:220:06
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:58.40 km/h
Liczba aktywności:109
Średnio na aktywność:37.31 km i 2h 01m
Więcej statystyk

DPD - a miało być wolne

Wtorek, 25 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, praca
Zaplanowałem sobie dzień wolnego ale roszady na firmie spowodowały, że jednak na firmie się znalazłem i zaraz w trasę pojechałem.

Z wyrka wydostaję się coś przed 10:00, a tu telefon (kiero dzwoni - jedziesz na dostawy) no cóż parę gorsza więcej się na marzec przyda więc nie gardzę śniadanie dosiadam Meridiana i po 11:00 w drogę. Na początek do Króla po upgrade śniadaniowe kombinacja trzech słodkich bułków i lecim na Pcim.
Nawijka na Długosza i lecę pod Makro na wylotówkę. Do świateł sporo się blacharzy ustawiło więc odbijam na chodnik i gnę do pasów przez co zaoszczędzam parę minut, które bym musiał spędzić przepychając się do linii świateł.

Dalej już standard drogi z wykorzystaniem objazdu przez Borki. Nogi nawet dobrze zapodawały i nawet napęd za wiele się nie buntował i nie przeskakiwał. Na firmie melduję się na 5 minut przed odjazdem przebierka w cywilki i hyc do trafika.
Ciekaw którędy Tomek na Kato zasuwa jak łącznikowa droga od Sobieskiego do Morawy rozkopana.

Pętla dostawy czasochłonna Kato - Tarnowskie - Namysłów (kolejna miejscowość co bym chciał na rowerze odwiedzić Browar swoją drogą bardzo dobry i zabudowa starego miasta widziana z auta bardzo mnie zainspirowała) - Opole - Głuchołazy - Kato.

Na bazę wracam coś po 20:00 rozliczenie przyszła propozycja co bym rower na pakę wrzucił i wrócił na Sc w samochodzie ale jakoś głody kręcenia rezygnuję z tego wariantu i wracam na biku. Lekkie zamglenie się pojawiło ale nie na tyle złe by widoczność ograniczało.
Z firmy przebijam się na ulicę Brynicy i w ciemnościach z nową homologacją przebijam się pod Ludowy. Nowy świetlik się sprawdza dwa razy więcej światła niż poprzednia lampka. Z Ludowego pod Lidla i już przelotowymi drogami Piłsudskiego, 1 Maja gonię do ronda na Ludwiku skąd na Narutowicza i ścieżką na Kombajnistów kręcę do Zagórza. Szczytem przez Park i blokowiska BMC ląduję u siebie na kwaterze.

DPD

Poniedziałek, 24 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, praca
Kolejny weekend bez roweru, tym razem wywiało mnie do Łodzi na na 3 dniowe targi turystyczne na STYKU KULTUR. Znów zdobyło się parę mapek i ciekawych gadżetów, które uzupełniły kartograficzną domową biblioteczkę.

Dziś pobudka o 8:00 wsad śniadaniowy i na kwadrans przed 9:00 wrzucam na siebie bike wdzianko i jak co poniedziałek do pracy rozliczyć się z targów. Ale zanim dosiadam meridiana mały serwis w postaci naoliwienia łańcucha i goleni amorka. Pogoda prawie, że wiosenna decyduję się na jazdę w samej bluzie ale po paru kilometrach jednak decyduję się założyć przeciw wiatrówkę.
Trasa najkrótszą drogą z objazdem przez Borki, jechało się nawet nawet łańcuch też nie szalał i współpracował przez co na lekkim zjeździe do Sielca śmiało mogłem gonić w granicach 40 km/h. Potem już od centrum średnia zaczęła spadać.

W pracy dniówka się wydłuża za sprawą dodatkowych dostaw przez co z Morawy wyjeżdżam już jak się ściemniało co wpłynęło na to że mogłem przetestować jak świecić będzie kolejny element homologacji.

Powrót lekko zakręcony by nie wracać najprościej. A więc z Szopek przebijam się z powrotem na Staw Borki i pod Ludowy skąd przebijam się na wały DK 86 którymi po ścieżce przedostaję się na Hallera. Potem między blokami na AK i Chemiczną docieram na Środulę, a stamtąd już prosto przez Małe Zagórze na kwaterunek. Powrót już w nieco chłodniejszych warunkach zimny wiatr dawał się czasem we znaki.

Zakręcony zebraniowy wtorek

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, 3 napęd
W tym nowym lutowym grafiku weekend wypada we w środku tygodnia. No cóż taka specyfikacja pracy. Miałem się zająć od rana przydomowym robótkami, a tu telefon od klientki i chciał nie chciał trzeba było osiodłać bika i po 11:00 ruszam do roboty przygotować zlecenie wysyłkowe.
Na rowerze jeszcze pozostałości błotnistych wczorajszych manewrów. Jechało się całkiem całkiem, ciepło na drogach nawet niewielki ruch, no i napęd nawet współpracował. Na Morawie zlatuje mi coś koło godziny. Korzystając z okazji robię prysznic meridianowi bo już nie mogłem patrzeć na te zabrudzenia. By nie wracać przez Borki tym razem powrót na Sc przez Stawy Hubertus, gdzie przebijam się na Naftową i jadę do Oddziału zakotwiczyć rower. Potem z buta do banku. Jak to w takiej instytucji w oczekiwaniu na swoją kolejkę zlatuje sporo czasu ale udaje się pozałatwiać w normie i spokojnie wróciłem na Dęblińską, by za półgodziny rozpocząć klubowe spotkanie.

Z nowym rokiem nowe twarze nowe pomysły, przez co CYKLOZA się rozrasta i prężnie rozwija.

Na rozmowach i rozważaniach zlatuje do 18:00. Z uwagi, że jutro dzień roboczy towarzystwo szybko się rozeszło, uporawszy się z papierologią zamykamy z Limitem lokal i ruszamy na kwaterunek. Chodziło mi po głowie jeszcze dokręcić i odholować Limita pod Czeladź ale ssanie mi się włączyło i wybrałem wariant optymalnego powrotu pod dom korzystając z pseudo odcinków ścieżki rowerowej ciągnącej się od Ronda Gierka przez Narutowicza, Kombajnistów do Parku na Środuli. Jeszcze szczytem przez stok narciarski i ląduję na Zagórzu.

Nie wiem od czego to zależne ale po błotnej wczorajszej przeprawie i dzisiejszym prysznicu nawet na przedniej dwójce chodź już ścioranej łańcuch nie przeskakiwał tak intensywnie jak to miało miejsce w zeszłym tygodniu.

DP Objazowo D

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, praca
W sumie weekend targowy w Gliwicach wpływał na wariant nocnych dokrętek ale jakoś się to inaczej potoczyło.
Dopiero wedle początku tygodnia przyszło wsiąść na rower.

Pobudka coś po 7:00. Próba podniesienia się do pionu  bolesna dopiero dziś ujawniły się zakwasy na łydach po sobotnich wojażach na AK i Remedium. Ale wreszcie się ogarniam wsad śniadaniowy i za kwadrans 9:00 kierunek Morawa. Z napędem coraz gorzej - trzeba było odpowiednie tempo przybrać bo inaczej łańcuch masakrycznie przeskakiwał. Jak na złość trzeba to jeszcze do marca przeboleć puki wypłata nie wpadnie na konto.

Do pracy trasa prawie, że standard, modyfikacja nastąpiła na ostatnim odcinku zamiast Sobieskiego na Morawę przedostaję się leśnym objazdem przez Borki. Dziś kierownicy jacyś nerwowi bo zdarzyło się kilka wyprzedzeń na gazetę dobrze, że miałem zapas do krawężnika bo mogło się nie miło to skończyć.

Na firmie sprawunki skończone i to o przyzwoitej porze więc pozwoliłem sobie na mały objazd w sumie spontaniczny.
Na początek wracam skrótem objazdowym na Borki skąd przebijam się na czerwony szlak i kręcę na Milowice. Dalej kierunek Czeladź, przejeżdżam Brynicę i kieruję się znów terenem w okolice Galerii Elektrownia na tym odcinku wpakowałem się w takie bagno, że ledwo przejechałem. Spod Galerii pod Strusia i dalej tym razem czeladzkim żółtym szlakiem przebijam się w kierunku Wojkowic, ale modyfikuję trasę i przedzieram się znów w błotnisty teren i docieram do stadniny koni w Parku Rozkówka. Podążając za szlakiem muszelki jakubowej docieram pod Dorotkę ale odpuszczam sobie szczyt i kręcę w kierunku Lwa (Restauracji pod Lwem) skąd na drugą stronę DK 86 pod Elektrownie Łagisza. Odpuszczam sobie teren i już asfaltem w granice administracyjne gminy Psary, a konkretnie do Sarnowa, skąd już nawrót pętli i zmierzam do Preczowa i dalej na Marianki pod P4. Asfaltem przebijam się na Piekło i dalej już na bieżnię P3.

Na molo krótka pauza i pogawędka z Damianem. Długo to nie trwa bo jednak ssanie zaczyna łapać więc się żegnamy i już prosto na Zagórze sfutrować jakiś obiadek. Tempo skromne bo na tym napędzie już więcej nie wydolę.

DPD + nocne manewry

Czwartek, 13 lutego 2014 · Komentarze(2)
Kategoria praca, 3 napęd
Wczorajsze wojaże sobie odpuściłem, ale dziś sucho trzeba to spożytkować odpowiednio.

Pobudka za kwadrans 8:00 za oknem mleko. Yhmm będzie się ciekawie jechało. Godzinę później dosiadam Meridiana i kierunek Morawa. Trasa niecodzienna zważywszy na w coraz gorszym stanie napęd i warunki pogodowe wolałem uniknąć dwupasmówki.
Podążając przez Popiełuszki i Małe Zagórze docieram do parku na Środuli skąd kawałek decyduję się jednak wjechać na szerszy asfalt by za Basenem zjechać pod Żerom i terenem przebijam się na Kilińskiego skąd dalej na Stawiki. Zapas czasu jeszcze mam ale nie chce mi się kręcić objazdem więc decyduję się jechać Sobieskiego. Pomarańczowi się rozłożyli ale jakoś między nimi udało się przedostać wzdłuż torów "piętnastki" na Szopki. Jednak puki nie zrobią chyba trzeba będzie kręcić koło giełdy lub przez Borki.
Weekend znów mało rowerowy może wieczorami bo piątek - niedziela stacjonuję w Gliwicach na targach budowlanych.

Po pracy znów inną drogą testuję wariant skrótowy lasem między Morawą, a Borkami. Misja poznawcza zakończyła się sukcesem.
Z Borków pod Ludowy i czerwonym szlakiem granicznym przebijam się na Ostrogórską, skąd przelotem przez park harcerski ląduję pod ZUS-em. Dalej "ścieżką" właściwie fragmentami po kolei na Ludwik, Narutowicza, Kombajnistów, Zaruskiego do Gwiezdnej i już wzdłuż Mieroszewskich do domku na obiadek. Zakręcając pod dom dostrzegam Limita lecącego na DG ale odpuszczam sobie pogoń bo mały głód jednak był silniejszy.

Posilony i zregenerowany stwierdzam, że mam jakiś niedosyt i w okolicach 20:00 stwierdzam, że jadę jeszcze na nocny obchód po okolicy. Cel już sobie odpowiednio założyłem by w godzinę to przejechać.
Na początek mijając PKM kręcę na Kazimierz, na tym biegunie zimna zupełnie inne warunki nocna mgła i wrażenie jakby temperatura spadła o parę kresek. Telefon kontrolny do Pana_P czy czasem nie przesiaduje w domu, ale go nie ma więc dalej pod Park Kuronia, skąd jak droga prowadzi na DG. Dość, że ciemno w tym lesie to jeszcze mgła i światła samochodziarzy masakra. Ze Staszica na P3. Kółeczko po bieżni i nawijka przez Zieloną w drogę powrotną. Kawałek próbowałem pogonić za króliczkiem ale nic z tego co przyśpieszyłem to momentalnie musiała być redukcja bo łańcuch zaczynał wariować jak za duży opór dostawał. Pod CH Pogoria stwierdzam, że braknie mi do równej 460 więc jeszcze mała zawija pod rogatki DG z Będzinem, gdzie nawrót na Mydlice i żeby nie wracać koło Nemo na Zagórze wracam koło Marko. Już mam jechać do świateł a, tu telefon od Patyka, że za parę minut będzie pod Makiem, a że jestem blisko tam chwilę później się zjeżdżamy. Nawijka przy Big Macu i zlatuje do prawie 23:00. Wszystko pięknie miło ale trzeba się jednak zbierać więc się żegnamy i kręcę już prosto do domu.


Bieżnia wieczorową porą

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, rekreacja
Cały dzień jakiś taki niemrawy pada więc plany dłuższego kręcenia odpadły. Cały dzień praktycznie zleciał na byczeniu się w domku, dopiero po Teleekspresie 3 km spacerkiem ruszam zaklepać tacie termin badań. Asfalty powoli schną na icmie też wygląda na to że na reszta wieczoru zapowiada się sucha więc wreszcie po 20:00 wdziewam rowerowe wdzianko i ruszam trochę pokręcić.
Bez kombinacji standard czyli kierunek P3, rundka dookoła i powrót przez Zieloną. Może i bym więcej ukręcił ale coraz częściej przeskakujący łańcuch strasznie mnie irytuje i poprzestałem na DG.  

DPD

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, praca
Po wczorajszych górskich wojażach jednak odezwały się mięśnie na nogach o których zapomniałem, że jednak istnieją. Wstawać się nie chciało ale cóż wake up i powolne doprowadzanie się do ładu. Za oknem przez to słońce wydaje się ciepławo ale jednak zapobiegawczo w zestawie długie rękawice i wiatrówka na drogę.

Ale zanim na Morawę na początek po 10:00 wybywam z domu i wspólnie z tatą kręcimy do ZUS-u (heh czytam wpis Maria odnośnie jazdy w SPD-ach i stroju roboczym, że śmiesznie musi to wyglądać, ale jednak wejścia do ZUS w trykocie rowerowym i tych oczu gapiących się nic nie przebije :) ). Załatwiwszy sprawę, tata wraca do domu, a Ja objazdem do pracy. Objazd zważywszy na zamkniętą ul. Sobieskiego przy Stawikach i trasa mi się wybrała przez Ostrogórską i za Wodociągami skręcam na Hubertusa skąd skarpą brzegową przebijam się na Morawę. Po pracy zaś powrót na Dąbrówkę skąd już znów teren tym razem przez Borki. Na terenie Sosnowca już standardowo 3 Maja ciągnę aż do Makro skąd nawrót na światłach i na kwaterunek. Po południu miała być dokrętka ale jakoś się zebrać nie mogłem i spasowałem.

zakupowa sobota

Sobota, 8 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, rekreacja
Hmm za oknem wiosenny zaczyna się dzień a tu na głowie jeszcze parę spraw i do końca nie da się w 100% wykorzystać aury i zapuścić się 2 kółkami gdzieś dalej w plener. Nawet motocykliści widząc suchą asfaltową nawierzchnię pokazali się na drogach.

Sobota minęła generalnie na przysłowiowym zwiedzaniu zagłębiowskich galerii handlowych. Na początek 4 kółkami po większy zakup do Pogorii. Potem obiadek i wreszcie wskakuję w rowerowe wdzianko i ruszam na kolejne centra handlu poszukać buciszów. I tak po kolei na Pekin pobrać trochę zielonych na jutrzejszą pieszą wyprawę w góry cel Wielka Racza, Plejada niestety niczego dla siebie nie znajduję to za kurs przybrałem Auchan ale też nic więc kolejny DK gdzie trekkingi zakupuję. Na polu zdążyło już się ściemnić a na liczniku dopiero 7 km :(

Przygotowany w homologację ruszam dokręcić trochę kilometrów. Trasa objazdowa z Decathlona kierunek Będzin, gdzie testuję nowopowstały odcinek drogi łączący Ksawerę i Mydlice z Sokolską. Następnie z Mydlic pod Stację PKP i dalej przez Zieloną docieram na P4. Asfaltem na Piekło, nawrót i na bieżnię P3. Chwila przerwy na molo ale nikogo znajomego nie widać to kierunek Zagórze.

Jutro dla odmiany autonogi i go to góry.


kurierowo-zakupowo-objazdowo zakręcony dzionek

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 3 napęd, rekreacja
Niby wolnego więcej a i tak na codzienne rowerowe wojaże ciężko się wybrać ale jak już się nadarza okazja to nie ma zmiłuj.
Aura za oknem sprzyjająca, poczekawszy jak słupek rtęci na termometrze wskoczy powyżej +5 stopni C o godz. 11:00 wskakuję w rowerowe wdzianko i w drogę. Z racji chęci zakupu jakiś sensownych buciszów dodatkowo dopinam sakwę. Asfalty suche.

Od razu szybka rozgrzewka i kręcę na krzyżówkę pod Makro skąd już trasą przedzieram się do centrum Sosnowca. Z uwagi, że na wys. Stawików ruszyły wreszcie roboty przy torowisku za Ślimakiem odbijam na Mościckiego i dalej przez "rondo" Gierka przebijam się na Ostrogórską i dalej przekraczając Brynicę ląduję przy giełdzie w Mysłowicach. Nawrót przez mostem opuszczam Mysłowice i ląduję na katowickich Szopienicach. Dalej na Nikisz, opuszczam asfalt i przez las przebijam się na Dolinę 3 Stawów zły był to pomysł pełno błota i do tego wycinka nie jechało się za specjalnie. Z Doliny pod skatepark przy 3 Stawach z nutką widziałem samolotu cień kiedy lądując tuż nad głową przeleciał mi. Ale nie ma tego efektu w porównaniu awionetek do dużych samolotów. 

Chwila oddechu i lecę na Powstańców odebrać przesyłkę. Na miejscu przypomina mi się, że miałem zahaczyć o Go Sport. Wracać już mi się nie chciało więc przebijam się na Gliwicką i lecę pod Auchan na Załęże, a dokładniej do Decathlona. Po drodze przy krzyżówce Gliwickiej z Bocheńskiego ustrzelony kolejny Szwedzki.  Zamieszania z tym DK dość, że jakoś pomajgało mi się jak tam dokręcić przez co zaliczam dodatkowe kilometry objazdu przez Tauzen to jeszcze nie mogłem dość do ładu gdzież to się do niego wchodzi i gdzie można bika zaparować. A no gdzie, a tam gdzie inne pojazdy czyli na parkingu pod sklepem. Uporawszy się z tą zagwostką zaczęła się penetracja sklepu w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Eksploracja nie powiodła się i stan kasowy pozostał bez zmian. Idąc za ciosem kręcę do kolejnego DK tym razem na AKS tu już bez większych problemów z lokalizacją. Zakup się udał ale zamiast buciszów nabywam rowerową wodoodporną rowerową wiatrówkę. Od razu testy które przeszły pozytywnie. Czas goni miała być po drodze jeszcze Koodza, znaczy się kolejny DK ale jeszcze w planach Oddział więc wbijam się w Park Śląski i czarnym szlakiem w połączeniu z pętlą wokół parku przebijam się na Bytków skąd koła poniosły mnie na Siemce i koło zakładów wojskowych przebijam się na Dąbrówkę i na Borki skąd już na zagłębiowskie ziemie :D. W Oddziale godzinna przerwa i powrót już na Zagórze przez Wawel i Kukułki.

Dzień rowerowo miło spędzony po za miejscami upierdliwym wiatrem i przeskakującym łańcuchem Oj zbliża się nieuchronny moment wymiany napędu. Ale puki co jeszcze na tym myślę, że jeszcze trochę kilometrów się zrobi bez większego szarżowania.

Sezon griilowy czas zacząć

Niedziela, 2 lutego 2014 · Komentarze(6)
Kategoria 3 napęd, wycieczki
Powrót z zesłania jakoś trzeba było uczcić. Jeszcze w trakcie ostatniego tygodnia pracy w Galerii Rzeszowskiej w Waldim wpadliśmy na pomysł zorganizowania grilla w iście zimowej aurze. Niestety z końcem zesłania i zarazem końcem ferii zima poszła śnieg poszedł w odstawkę i grill odbył się w nieco innej aurze niż zaplanowaliśmy ale i tak zabawa była przednia.
Ażeby tak na sucho nie zajadać urodził się pomysł ustawki rowerowej i zrobienia paru kilometrów co by kiełbaski lepiej smakowały.
Pomysł ustawki został zaaprobowany za miejsce zwrotne padł Zbiornik Imieliński.

Z racji, że dzień ustawki wypadł w niedzielę pobudka o 6:00 i na 7:00 po bożemu do Kościoła potem szybkie śniadanie, przebierka w rowerowe fatałaszki odpowiednia na otaczającą aurę i na 10 min przez zbiórką ruszam z tatą w kierunku fontanny.

PO DRODZE COŚ DLA NOIBASTY CZYLI KOLEJNY SZWEDZKI TYM RAZEM ODKRYTY NA SOSNOWIECKIEJ ESTAKADZIE "ŚLIMAK, ŚLIMAK POKARZ ROGI"

Na miejsce docieramy jeszcze w rezerwie kwadransu akademickiego. Z ustawkowiczów są już Waldi, Korek, Kocur i Andrzej, niebawem dołącza drugi "Ja" prawie już wszyscy w komplecie. W oczekiwaniu na Limita mapa w rękę i analiza przebiegu dzisiejszej trasy. 

Jest już i ten co miał najdalej. Foto dla potomnych i lecim na Mysłowice pod BP, gdzie dołączają Cyklozowicze Darq i Pablo.
Tankowanie, pompowanie i ruszamy już do punktu zwrotnego.

Pomimo padającej mżawki humory nie odpuszczają i niezrażeni ubłoceniem pokonujemy kolejne kilometry. Praktycznie bez większych zakłóceń docieramy sprawnie do Imielina, gdzie w tamtejszej Pierdomce, niektórzy dokonują zakupobrania. Potem już prosto na Dziećkowice. Niestety Tawerny czy inksze lokale zawarte więc korzystamy z zadaszonej wiaty w celu korelacji mapy z otoczeniem, mały popas i lecim dalej.

Mały zalążek śniegu na całej trasie.

Potem rzeka graniczna Przemsza
I lądujemy na chwilę w Małopolsce. Potem już za drogą do jaworznickiego Dębu, Wygodę i Jeleń. Co by nam się nie ostygło. Największe przewyższenie i podjazd ul. Sulińskiego w kierunku centrum Jaworzna.

Przemoczeni ale nadal z bananami na twarzy ciągniemy dalej ścieżkami wzdłuż głównej arterii miasta na Niwkę, gdzie żegnamy się z Darkiem i Pawłem. Zaraz po tym Andrzej nie zauważa dupnej latarni i wpada na nią przy okazji gubiąc kołpaki. Oczywiście LOŻA NIE ŚPI O ODPOWIEDNIO AKCENTUJE FAKT SZYDERCZYM PALCEM.

Potem znów Bezdomka i grillowe zakupy skąd już prosto do Waldiego na Działkę.

Dzień jak najbardziej na plus po mimo drobnych faktów w postaci przemoczonych butów i ubłoconych ciuchów.