Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:29917.00 km (w terenie 1653.00 km; 5.53%)
Czas w ruchu:1600:53
Średnia prędkość:18.38 km/h
Maksymalna prędkość:62.90 km/h
Liczba aktywności:1150
Średnio na aktywność:26.01 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Wieczorowa porą po dniu jazdy blachosmrodem

Czwartek, 4 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
wskakuję na koło i rekreacyjnie Pogoria bo nigdzie indziej jakoś weny nie mam.

Pobudka przed 6:00 i szykowanie się w trasę. Rower dziś w domu zostaje. Od 7:00 już w Renówke. Trasa Krapkowice, Karpacz i Wrocław. Przed 18:00 powrót na bazę i na Zagórze.

Odpoczęty decyduję się na małą pętlę po okolicy. Skończyło się na Pogorii i objazdach ze znajomymi rolkowcami.

Dom - Busko Zdrój - Praca - Dom i dokrętka po Zagórzu.

Środa, 3 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Dziś dzień znów niestandardowy. Remanent na firmie skończony to zaczęły się trasy. Po wczorajszej wieczornej jeździe na tlenie za Andrzejem (Haibikem) spało się rewelacyjnie, aż z tego wszystkiego budzika nie słyszałem i dopiero dzwonek kumpla mnie obudził, że wyjeżdża już z bazy. No ładnie 4:55 czas operacyjny 15 minut. Pakowanko kanapka w zęby reszta do sakwy i rowerkiem by zdążyć na krzyżówkę pod Makro, gdzie miał mnie przejąć. Docieram na styk rower na pakę i jedziemy do Buska z dostawą. W miarę się ogarniamy i na południe powrót do bazy. Reszta dniówki już na bazie.

Pod koniec próba korelacji z Tomkiem ale znów ciężko się dopasować więc samemu kręcę na Zagórze. Powrót dość opornie ciepło kręcić się nie chce za szybko to tempomat ustawiony na 15 km/h. Z Morawy na Borki i różnymi ścieżkami generalnie wzdłuż 3 Maja na Zagórze.

Wieczorem jak już Słońce chowało się za bloki to wytaczam się znów z domu i idę ustawić młodemu hamulce, a potem znów slowly przejażdżka po Zagórskich blokowiskach (Długosza, Mec, BMC, Kisielewskiego, Gwiezdna i Białostocka). Jutro chyba dopiero rower jeśli juz to wieczorem bo z rana dostawa do Karpacza.

DPD z wieczornym szwendaniem

Wtorek, 2 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Dziś nieco później do roboty bo aż o godz. później niż normalnie. Trasa również trochę inna niż zawsze ale dystans km wyszedł niemal, że podobny.

Po pracy jazda na skróty czyli z Morawy przebijam się na Stawiki i dalej na Kilińskiego, gdzie przy WSH padam w skrót i wylatuję na Pogoni. Dalej na Żeroma i kieruję się na Hutę Buczek skąd wzdłuż torów na Konstantynów i już Plejada. Przeskok na stronę Parku przy Górce i ostatnia prosta pod górkę na Zagórze.

Przerwa na jakąś strawę obiadową. W planach krótka drzemka i nici trzeba zbierać manele. Przypinam sakwy i kierunek CH Pogoria odebrać zakup. Powrót do domu i już bez zbędnych tobołów "pusty" lecę do Auchana odebrać fakturę i kierunek PTTK uzupełnić formalności papierkowe po ostatniej wycieczki.

Z Oddziału próba korelacji z Tomkiem i Monią ale siedzą na giełdzie rowerowej i stwierdzaj, że wracają PKP, więc samotnie przez Pogoń do Będzina. Przy targu ścieżką wzdłuż wałów na P3 szybkie okrążenie i z ekipą ghostów (Andrzejem, Patrycją) i z poza Miłoszem *chyba imienia nie pomyliłem na Zagórze, gdzie pod domem hamuję z rozpędzonego pociągu.

DP - zaczynamy kolejny miesiąc

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Jak to bywa w poniedziałki ciężko zmusić się do wstania i jazdy do roboty ale co zrobić trzeba się zbierać. Pobudka standard 6:30 ale wyjątkowo się grzebię i znów późno wyskakuję z domu i trzeba naginać.
Słońce niepewnie wygląda zza chmur ale mimo to decyzja jazdy na krótko. Pomimo nie sprzyjających wszystkich świateł na trasie i wmordewindu udaje się dotrzeć na czas. W robocie dziś mobilnie pakujemy towar i wyjazd na dostawę nowym Trafikiem do Warszawy i nie tylko.

Jak to w Stolicy bywa drogi tam albo zakorkowane albo pozamykane i co raz to nowe objazdy i tak zlatuje do 16:00. Przebić się tylko na Janki i jak droga prosta "ósemką, a potem jedynką" na bazę. Z racji, że kiero i tak jechał na Zagórze to powrót również w szoferce, a bike w bagażniku. Wieczorem biorę się za czyszczenie po sobotnich harcac i smarowanie łańcucha.

DPD

Piątek, 28 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Ta pogoda przechodzi sama siebie już miało być ładnie wczoraj znośnie ale zimno, a dziś znów ni w 3 ni w 5. Pochmurno, co chwilę deszcz, ale stosunkowo w miarę ciepło.

Rano budzę się za oknem ciemne chmury ale to co z nieba leci nie wygląda groźnie i decyduję się na rowerowy dojazd do pracy. Trasa standardowa. Powrót lekko objazdem wstępując do PTTK-ku, a następnie do Auchana ogarnąć czy są tusze do Canona. Zwiad zrobiony - do domku na obiad i przed 19:00 ruszam znów na Auchan po zakup owych tuszów. Powrót w rzęsistym deszczu. Oby jutro pogoda dopisała.

DPD+ZD

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria drugi napęd, praca
Dziś zdecydowanie lepsze jak dla mnie warunki zarówno do roboty jak i dojazdu do pracy. Najważniejsze, że nie padało to mogłem śmignąć na kole.

Pobudka dziś o 6:30 i na spokojnie dziś o 7:20 ruszam standard trasą do pracy dziś układ świateł średnio sprzyjający. Pierwsze czerwone zaraz przy Makro, a następne jak procedura nakazuje na Dęblińskiej. Unikając świateł za wiaduktem przebijam się Dęblińską na Naftową i szlakiem wzdłuż Brynicy wylatuję na Stawikach.
W pracy trochę dziś dłużej przesiaduję z myślą skorelowania się z Tomkiem. Tele-raport w jakiej pozycji jest i zgadujemy się na koniec dniówki na Morawie.

Unikając dłużego ruchu ciągniemy bocznymi drogami i różnymi skrótami na DG, gdzie na parkingu z tyłu PKZ-tu się żegnamy.

W domku obiadek krótka drzemka i kierunek Real uzupełnić braki lodówkowe. Jak w tamtą stronę udało się dotrzeć na sucho tak droga powrotna w strugach deszczu. Ale udaje się nie zmoczyć futra bo po raz kolejny foliowy płaszczyk znów ochronił. Jutro zależne od pogody czyn się pojedzie.

DP PTTK i event w Parku Śląskim.

Piątek, 21 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Dzień bez większych ekscesów.
Rano standardowa trasa do roboty i znów średnia 27 która z biegiem dnia automatycznie spadała.

Po pracy prosto do Oddziału na zebranie klubu i po zebraniu silną sosnowiecką ekipą ruszamy kierunek Stadion Śląski, trasą przez Borki i Bogucice. Na miejscu docierają kolejni od nas z Sosnowca i Cyklozy. Mamy chwilę przez startem wieczornego przejazdu po parku więc ogarniamy co tam Paweł wraz z organizatorami dla nas przygotował. Wreszcie ruszamy okrążenie dużą pętlą wokół parku. Na pierwszym odcinku dostrzegam koszyczek - Asię z Bytomia. To stanąłem by poczekać na jej znajomych którzy też się wybrali na przejazd ale coś im się droga wydłużyła także z małą obsówą gonimy całą grupę. Wreszcie na zjeździe (wjeździe) od strony ZOO ich doganiamy pech chciał, że docierając do ostatnich chwila nieuwagi sparowanie się kierownicami i koleżanka zalicza dość nie przyjemy upadek - całe szczęście że głowa cała skończyło się na paru szlifach na skórze. Docieramy Z powrotem do punktu wyjścia i przyszła pora na konkursy i losowanie nagród. Mieli organizatorzy zagwozdkę z nami sosnowiczanami Marcinami G. ale wreszcie do nich dotarło, że to nie ja się dwa razy zapisałem a jest nas po prostu dwóch. Krwiożercy atakują więc rezygnujemy z nocnego kółka i ruszamy po jakiś znieczulacz na komary, ale w parku gdzie by człowiek nie poszedł tam one za nim. Wreszcie pada hasło wracamy za Brynicę. Prawie, że podobną drogą jaką jechaliśmy do parku. Na wylocie ze stawików się rozjeżdżamy, a ja Patyk i Adi ruszamy jeszcze na Akademiki pogawędka trwa do późnych godzin nocnych, wreszcie pora ruszać do dom bo jutro suprise dla Waldka czyli akcja reanimacja Orzeł wylądował. Na 7:45 musimy dotrzeć do Pyrzowic. W domu po 1:00 szybki prysznic i w kimę.

DPD i znów wieczorkiem relaks na pogorii

Czwartek, 20 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Dziś dzień jak to normalnie bywa bez ekscesów z kierowcami. Za to rower właśnie dziś zalicza 10 tys. kilometr przebiegu.

Pobudka trochę wcześniej by na spokojnie wszystko ogarnąć i ruszyć bezstresowo w 10 km trasę do pracy, ale to nie ja wszystko na ostatnią chwilę. Plan był ruszyć o 7:30 i przeciągnęło się jeszcze do 7:40 smarując łańcuch oraz w Odido zakupując zapas wody na dniówkę. Wreszcie ruszam i od razu z kopyta. By uniknąć górki wybieram wariant na 94 i odbicie tamtędy na 3 Maja i wlot do Centrum Sosnowca. Tłumów na drodze nie ma więc jedzie się rewelacyjnie co prawda ciepławo już ale wiatr tym razem współpracował wiejąc od pleców i można było czasówkę kręcić. Światła pod estakadą ( ślimakiem) udaje się przelecieć bez postoju dopiero łapię się zaraz przed wylotem na Sobieskiego. Do firmy docieram na styk tym razem kiero nie mógł łatki przyczepić. Średnia na 10 km wyszła mi dość nie oczekiwanie 28 km/h także nowy rekord udało się dopaść.

Po dniówce próba dopasowania się z Tomkiem na powrót ale przedłuża mu się w Kato więc spokojnie bo słońce znów ładnie grzeje do przodu. Lekkim objazdem przez Stawy Hubertus. Dalej na Naftową przez Kościelną na Sielec i skarpą na Środulę. Nie chce mi się wdrapywać pod Mec więc decyduję się dotrzeć pod Makro i z tamtąd ciąć do domu.

Wieczorem znów dokrętka. Zamiast samej trójki na początek trochę po mieście, podjazd na wzgórze gołonowskie i na P1. Miałem ciąć na dwójkę ale jakość nie chciałem babrać w błocie kół więc wzdłuż torów docieram na Piekło skąd już na P3. Raptem zrobiłem pół okrążenia i przy Alladynie zjazd na bocznicę. Frey, Domino brodaty oraz Wallace dołączam do jakże zacnego grona i przerwa na izobronka. Posiadywana zlatuje do zachodu słońca. Przez komary trzeba się ewakuować i każdy w swoją stronę. Mi jeszcze mało i do równego rachunku ciągnę na odchodne samotnie okrążenie i również zbijam na Zagórze.

DPD + wieczora P3

Środa, 19 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Jak mnie rzadko jakiś uczestnik ruchu zirytuje tak dziś kierowca linii 18 w kierunku niwki podniósł mi ciśnienie. Ale o tym dalej.

Na 8:00 do pracy na Szopki. Trasa standard Popiełuszki, Małe Zagórze i wlatuje na 3 Maja aż do Dęblińskiej i terenem przebijam się na Stawiki. Wyjazd lekko spóźniony ale udaje się zmieścić w dopuszczalnym kwadransie studenckim. Lekka żartobliwa bura od Kiera i od razu do działania.

Po dniówce nim ma ruszać chyba dostrzegam Tomka ale jak wyjeżdżam z bramy już nikogo nie widzę próba gonitwy nie udana więc od Dęblińskiej już delikatnie lekkimi zakolami przez Park Sielecki, Kombajnistów i Środulską Górkę.

Słońce dało się we znaki to po obiadku drzemka regeneracyjna i przed 20:00 jak już temperatura była w miarę to kierunek Pogoria numero 3. Po drodze analizuję układ znaków przy kontrapasie. Jak jeszcze od Cieplaka widnieją znaki zakaz wjazdu nie dotyczy rowerów oraz zmiana organizacji ruchu tak na Kopernika jest tylko Ustąp. A na wylocie z "czerwonego dywanu" widnieją znaki Ustąp i nakaz jazdy w lewo oraz NIE DOTYCZY ROWERÓW. Więc jadąc dalej ul. Konopnickiej mamy pierwszeństwo ale trzeba dać pozór, że jednak jakiś zadumany może nie przypuszczać, że wylecimy i może być buba. Jadąc Konopnickiej od przejazdu widnieje tablica zmiana organizacji ruchu. Czyli nie jest tak źle ale przydał0 by się jeszcze jakiś info znak że z lewej zrobili dziwny twór dla kierowców kontrapas rowerowy.

Na P3 suma kółek 4, dwa delikatniej i dwa kolejne znajduje się sparing parter i podkręcamy tempo. Po serii na Zieloną na zielonego izobronka Radlerka. Krwiopijcy komary nie dają za długo przesiadywać pod parasolem więc wlew na szybko i jadę pod tamę na P4. Z tamy asfaltem na P3 po drodze odkiwnięcie z Pawłem Kłymem. Na trójce dostrzegam Adiego z Panną tak się zagadujemy, że od kamiennego grilla do molo przerzuciłem się na spacerek. Na parkingu pożegnanie i ruszam już po zachodzie na Zagórze. Dzień jak na razie mija zajebiście. Z Konopnickiej na rondo Hendrixa i w Kościuszki spokojnie oświetlony kamizela ciągnę prawym pasem.
Cuda się zaczęły po przekroczeniu wiaduktu przy Expo. Z lewej patrzę co tak żyłuje silnik, rzut kontem oka i mija mnie rozpędzony autobus ja miałem jakieś 30 to musiał lecieć minimum 70, a Ikarus stary ale potrafi. Na światłach go doganiam z dystansem trzymam się za nim ale skręca w zatoczkę nie ma co rozpędzony tnę dalej. Na światłach przy Kępie czerwone rozpędzony powyżej 40 stopniowo zwalniam, a autobus za mną tnie lewym docieram do świateł, a ten ciul na ciągłej tuż przed pasami ryje się z lewego na mnie. Chamstwa i dziadostwa na drodze nie trawię. Nie dość, że jedzie gorzej jak by przewoził ziemniaki nie pasażerów to jeszcze łamie kutafon przepisy. Nim ruszył szparą przeciskam się przed niego. Na co słyszę ładną wiązankę z jego strony. Oj mnie zbulwersował. Stojąc już na chodniku zostaję znów otitany ale już mi się za bucem nie chciało gonić i w pyskówkę wdawać.

Po za tym finiszowym zajściem dzień miło spędzony.

"Zośka" wyjątkowa ciepła była

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Zaś wpis dnia następnego ale ostatnio jakoś nie mam siły i chęci siadać wieczorem i wrzucić parę zdań szczególnie jeśli dzień sprzyja na długą jazdę.

Kolejny dzień z rzędu w tym roku jak na uczelnię wybieram się na biku. Pobudka zupełnie przypadkowo dość wczas ok 4:00 i mordęga na wyrku do 7:00. Śniadanie pakuję sakwę i kierunek Chorzów. Odjechałem kawałek od domu ale coś mi nie pasuję z napędem - przerzutka dziwne się zachowuje. Szybkie oględziny i powrót pod klatkę. Okazało się że mam skrzywiony lekko hak i stąd ten problem. Domniemywam, że mogło się to stać jak w ciemnościach z Dominikiem przebijaliśmy się wczoraj przez las zagórski, kiedy zahaczyłem tylnym kołem o jakieś grubsze gałęzie. Przy pomocy kombinerek udało się trochę naprostować zdeformowany element i mogłem kontynuować plan dotarcia bikem na uczelnię. Trasa przez Centrum, Stawiki, Borki, Dąbrówkę, Bogucice, Oblatów i wylatuję przy Silesii. Skąd kawałek ścieżką za Wesołe Miasteczko i przebijam się na Tauzena skąd już na Klimzowiec. Wykład skończony, a do zebrania rady zostało mi parę godzin jeszcze. Co tu robić, a no co zbieram rower i jadę pokręcić się tu i tam. Na początek w okolice Rynku w Chorzowie. Dzwonię do Ryśka jak tam z czasem stoi ale bob budowniczy remontuje to zostało mi samemu krążyć. Korzystając, że zabrałem książeczki PTTKu kręcę pod Szyb Prezydent i podbijam pieczątkę do książeczki znam Szlak (kolejna do przodu, jeszcze muszę znaleść chwilę i podbić w Muzeum Pożarnictwa). Dalej w kierunku Parku Śląskiego, po drodze wypatruję obiekt ze szlaku arch. drewnianej Kościół pw św. Wawrzyńca. Chcący zgubić kolejne minuty robię dwie duże pętle wokół parku i tak ucieka mi kolejna godzina. W brzuchu zapala się rezerwa z resztą już pora i odbijam do Maca na Tauzena. Po przerwie obiadowej powrót do parku wyciągnąć gnaty na jednej z ławek i złapać trochę promieni słonecznych. Kwadrans po 15:00 już pora. Zbieram manele i kierunek Katowice Staromiejska na zebranie Rady Prezesów.
Głównie tematy odnośnie bieżących imprez oraz najistotniejsze czyli grupowy dojazd na Zlot w Wilkasach. Po zebraniu w planach miała być Dąbrowa i uczelniane zawody w Darta ale imprezę przełożyli także można było inaczej plan ułożyć.
W spontanie wyszło, że wrócę sobie przez Siemce przy okazji na Załęże podciągnę kawałek z Alfredem prezesem klubu HUZy z Gliwic. Ale tak my się zagadali, że przelecieliśmy zjazd na Tysiąclecie no to wyszło, że podciągnę sobie z nim do Gliwic. Tak też się stało. Przebijamy się bocznymi drogami omijając rozkopaną Gliwicką i lądujemy w Świętochłowicach. Za kawałek już Ruda skąd przez Czarny Las, Wirek i Pawłów kierujemy się na Zabrze. Dalej już bocznymi drogami poradzi Fredi. Trochę mnie skołował tymi objazdami i dziś dopiero na mapie ogarniam jak sprawnie przez Makoszowską, Osiedle Janek kawałek lasem za niebieskim szlakiem i innymi drogami docieramy do ul. Wolności kawałek w większym natężeniu ruchu i znów w tereny zielone do Parku Kultury i Wypoczynku zwanego parkiem chorzowskim w Gliwicach, skąd wylatujemy pod wieżą Radiostacji. Gliwicka wieża Eiffla zaliczona, 9 czerwca na święcie roweru złapię pieczątkę. Dalej już trochę prezentacji miasta w wykonaniu Frediego i docieramy pod Dworzec PKP. Półgodz. do odjazdu to mamy jeszcze czas i Alfred pokazuje na mapie jak mniej więcej chce nas poprowadzić w przyszłą sobotę jak będziemy łapać kolejny obiekt na szlaku Zabytów - muzeum kolei wąskotorowej w Rudach. Parę minut do odjazdu pora się żegnać mykam na cug i kierunek Sosnowiec. Podróż też męcząca poprzez remont torowiska 10 minut ekstra postoju na Chebziu i jeszcze dłuższa chwila na Batorym dalej już sprawnie do Sosnowca. Z Dworca w Sosnowcu już na biku na Zagórze. Podganiając tempo bo Zośka jednak wieczór chłodny zostawiła.

Dzięki Alfred za zupełnie przypadkową ale za razem ciekawą wycieczkę po okolicach.