Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2016

Dystans całkowity:1099.00 km (w terenie 95.00 km; 8.64%)
Czas w ruchu:56:59
Średnia prędkość:19.29 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:45.79 km i 2h 22m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.00 km 6.00 km teren
01:45 h 18.86 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD

Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0

Nie wiem, chyba działa na mnie jakaś klątwa katowickich NB. Po ostatnich wojażach całonocnych autodestrukcji uległa tylna przerzutka, 
a po wczorajszych zmaganiach dziś rano ruszam bikem do pracy i coś mi dziwnie przednia przerzutka pracuje. 
Na światłach przy Makro akurat łapie mnie czerwone z resztą w 90% na tym skrzyżowaniu tak mam. Spoglądam o co chodzi, a tam przy wózku postrzępiona linka trzymająca się na 1/3 grubości linki, reszta się postrzępiła. Znaczy się nie jest dobrze. Wrzucam największy blat i zjeżdżam awaryjnie do Decathlonu zakupić linkę, jak na złość mój zapas podarowałem Krzyśkowi na forcie, a do tego sklep będzie otwarty o 10:00. Jak nie tu to Auchan. Uff tu czynne, szybki szpil na dział rowerowy zakupuję dwie linki do kasy i powrót na trasę. Dobrze, że wystartowałem z domu dziś trochę wcześniej, ale i tak muszę nieco tempa podkręcić na krajówce o tej porze ruch znikomy, to już bez sentymentów śmigam non stop po trasie. Manewr się opłacił bo jeszcze wygospodarowałem czas na zakupy w Biedrze, skąd już nawrót i na Rawę.

W pracy w sumie miałem w sumie czas na wymianę zużytej linki, ale miałem lenia i tylko doraźnie podkleiłem taśmą, by postrzępiony fragment nie haczył o oponę w trakcie jazdy.

Po pracy nieco spokojniejszym tempem powrót lekkim zagięciem na kwadrat. Przebijam się wzdłuż trasy na Borki, następnie czerwony szlak pod Mikołajczyka. Skąd terenowym skrótem na Pawiak. Dalej już asfaltem na Dańdówkę i przez fińskie domki na Zagórze. Linka jeszcze nie strzeliła. Jutro się za naprawę zabiorę.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
83.00 km 10.00 km teren
04:10 h 19.92 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DP NB D

Sobota, 18 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0

Oj wydłużyła się sobota - wydłużyła. 
Przyszedł weekend, a tu do roboty. Po wczorajszych degustacjach wyrobów Wojtkowych nawet się dobrze wstało i bez zrzędzenia przystąpiłem do porannych rytuałów. Z żonką dziś na dniówce, ale nadal nie chce się skusić na dojazd jednośladem do pracy. No cóż, jej wybór. 

Startuje z domku 9:15. Nie chce mi się jechać przez centrum to od razu kręcę poboczem DK 94 i przy górniczym przeskok na DK 86. Tu już ruch większy, więc przy Macu odbijam na Kresową i Borkami przedostaję się na tyły Nowego Roździenia, skąd już prosto na Rawę.

W pracy nudy, jak na sobotę to totalne pustki. I tak prawie na nic nie robieniu zlatuje do 20:00. Wpadam szybko na bika i sunę pod NOSPR złapać uczestników katowickiego Night Bikingu. Na miejscu jestem jakoś 20:07. Po rowerowych ludkach ani śladu, za to dzieją się tu inne eventy. Scena, grają, masa ludków różnych pokrojów. Próbuję namierzyć Kocura - cisza, no to może Patyk, Adi. Też albo echo w słuchawce, albo ich w peletonie nie ma. Ostatni tel. wykonuję do Rysia, jego też nie ma, ale jest na Gwiazdach i po chwili namierzamy się pod spodkiem.
No cóż wstępny spontaniczny plan nie wypalił. Po krótkiej pogawędce oferuję się, że odprowadzę kolegę do Chorzowa, ale wyszła też propozycja, co bym obejrzał, amora jakiego ma do sprzedania. Mi potrzebny, więc może dobijemy jakiegoś targu. W takim razie najpierw kręcimy na Załęże. Oglądam towar, ale nie decyduję się na natychmiastowy zakup. Spoglądam na zegar. Do punktu zwrotnego NB pod wieżą spadochronową zostało pół godziny. Myślę sobie może ich tam złapię. Żegnam się i kręcę przez Załęską Hałdę, Ligotę, Brynów do Parku Kościuszki. No wreszcie ich znalazłem.

Formalnie miałem z nimi do tego punktu dotrzeć i urwać się do domu, ale jak to ja, szybka analiza w głowie co tu robić. Młoda godzina, to decyduję się na podpinkę do peletonu i postanawiam jednak z nimi trochę podkręcić. W końcu jadą teraz w kierunku Zbiornika Dziećkowice, to będzie gdzie się oderwać. Peleton nawet trzyma sensowne tempo. Trochę się nudno jedzie, bo nikogo znajomego nie dostrzegam.  Z Parku Kościuszki udajemy się na 3 górki, skąd przez las kręcimy na Janinę. Przejeżdżamy DK 86 i docieramy na Giszowiec. Różnymi dziwnymi zakosami Giszowca opuszczamy Kato i wtaczamy się do Mysłowic na Wesołą. Przebijając się do czoła peletonu wpadam w końcu na znajomą twarzyczkę kolegi Marka. No to w duecie już raźniej. Nieco dłuższy postój pod żabką na Wesołej i kręcimy na Lędziny, skąd już prosto do Imielina. Przy kościele w Imielinie nadszedł moment, że się żegnam i odbijam w kierunku domu. Eh ta praca. Przedzieram się do Mysłowickich Kosztów i dalej za drogą przez Brzęczki do centrum Mysłowic. Zwrot na DK 79. Przecinam Brynicę na Modrzejowie, i jadąc Powstańców Śląskich i Mikołajczyka docieram na Ludwik. Północ wybiła. Baterię mi powoli odcina. Spokojnie już ścieżką kręcę na Kombajnistów. Pitstop pod całodobowym. Aplikuję sobie dwa Marsy, na których udaje mi się dokręcić do Zagórza. Ostatni podjazd pod Mec i potem z górki na kwadrat. 

Nim się ogarnąłem 1:00 wybiła. No wreszcie jakiś sensowny dystans wyszedł.
Kategoria praca, rekreacja


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
01:13 h 16.44 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Lokalnie part 2

Piątek, 17 czerwca 2016 · dodano: 17.06.2016 | Komentarze 0

Ja pierdziu ale wieje. Dziś szybki szpil do centrum pozałatwiać trochę sprawunków, głównie związanych ze zmianą danych personalnych Martynki. 

Na powrocie łapie nas chwilowy ale dość intensywny opad deszczu. Przeczekujemy pod wiatą przystankową i jak ucichło to długa do domu.

Reszta dnia na innych przyjemnościach i mało rowerowa.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
31.00 km 5.00 km teren
01:45 h 17.71 km/h:
Maks. pr.:47.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Lokalnie

Czwartek, 16 czerwca 2016 · dodano: 16.06.2016 | Komentarze 0

Miało być więcej, ale zachciało mi się porobić trochę w domu. Także dziś dopiero po 16:00 dopiero na bika. Wskakuję i jadę na Ostrowy aby wziąć udział w spacerze po dzielni.
Powrót z Olgą na Zagórze i samotnie jeszcze rundka po Dąbrowie.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
35.00 km 1.00 km teren
01:34 h 22.34 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD

Środa, 15 czerwca 2016 · dodano: 15.06.2016 | Komentarze 0

W tym tygodniu mało pracy. Aura niepewna na wieczór mimo to wsiadam na Meride i ruszam na Nowy Roździeń.
W tamtą stronę słonecznie to jazda szła płynnie.
Po pracy jednak załamanie pogody. Nie za zimno, ale połowa drogi we mżawce. Powrót przez Czeladź, Grodziec, Łagiszę, Zieloną, przeskok przez Dworzec i przez Centrum DG prosto na Zagórze.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dla odmiany trochę górek - Czupel zaliczony

Poniedziałek, 13 czerwca 2016 · dodano: 14.06.2016 | Komentarze 0

Po 23 miesiącach razem wreszcie udało nam się w dwójeczkę wybrać w górki. Tym razem operatorem wycieczki była małżonka.

Różne wersje marszruty, aż w końcu padło na Beskid Mały. Wskakujemy w ciapong ok. 9:00 i po półtorej godzinie docieramy do Łodygowic. Rzut okiem na mapkę i ruszamy. 

Trochę intensywnego tuptusiowania dobrze mi zrobi. Na początek czerwony pieszy szlak i wdrapujemy się na jednego z Rogaczy. Po drodze mijając Diabli Kamień i Polanę Koliby, gdzie robimy krótką przerwę popasową. Już od samego początku spoglądając na Skrzyczne niepokoją nas chmury frontowe. Docierając w okolice węzła szlaków Pod Czuplem łapiemy lekkim rykoszetem tą chmurę. Między drzewami to tylko pojedyncze krople nas dopadają. 

Przeskakujemy na niebieski szlak, którym to już docelowo na Czupel. Kilka fociszy i dreptamy dalej za niebieskim podążając do schroniska na Magurce. Tam znów przerwa popasowa. Pora zbierać się dalej. Po tym jak już doszliśmy do ładu ze szlakami podążamy za żółtym do mniejszego Rogacza i dalej za nim do Łysej Przełęczy, gdzie przeskok na czerwony i już za nim stromym kamienistym zejściem do B.B Mikuszowic, skąd już do B.B Leszczyny na powrotny ciapong do Katowic.

Pozytywnie naładowany dzionek, czasem warto sobie inną formę aktywności zastosować. W sumie marszruty wyszło ok. 15 km w czasie 6,5 godz.

W drodze na Czupel, a na horyzoncie Skrzyczne.


Diabli Kamień z moją połowicą


i dalej pod górę


Czupel (930 m.n.p.m.) osiągnięty


jest i Magurka


Pora schodzić, w górę mi się lepiej idzie


Nieliczne żywiątka na trasie - w końcu Salamandrę na żywo spotkałem
Kategoria Inne


Dane wyjazdu:
41.00 km 0.00 km teren
01:56 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:55.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD

Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0

Dziś dniówka na salonie z prezesową żoną. Nie chce się łobuz przestawić na dojazd do pracy na rowerze. Nie to nie jadę sam. Wychodzę jakieś 10 minut po małżonce. Zadeklarowała się, że zrobi zakupy popasowe, więc ta czynność mi odpada, co za tym idzie mam dodatkowe 10 minut zapasu czasowego.

W takim razie eksperymentuje z trasą. Zamiast na centrum spod Makro, kręcę na Auchan. Potem znów na trasę i wiaduktem zlatuję na Pogoń pod Dinusia. Przelot przez Osiedle Akademickie i tyłami Pogoni przebijam się na Czeladzkie Piaski. Skracam sobie asfaltowy odcinek i jadę przez hałdę wylatując przy cmentarzu. Skąd już do trójkąta Czeladź, Sosnowiec, Katowice. Przecinam Brynicę i jadę koło schroniska, aby wyjechać na Dąbrówce. Czas mam dobry to jeszcze krótkie zagięcie przez Bogucice i zjazd na 3 minuty przed 10:00 na Rawę.

Jakaś taka dziwna niedziela i większość dnia chodzę okropnie zmierzły, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Plusem tego, że mało klienteli, jest, że mogłem sobie nadrobić relację ze wczorajszej wycieczki.

Ostatnia godzina pracy minęła na oglądaniu pierwszego meczu Polaków na Euro. Akurat w pierwszej połowie bramek nie było, ale gra nawet im szła. Część drugiej połowy oglądam już na centrum Sosnowca. W sumie trochę w Warce, trochę pod Parasolami na Patelni, a decydującą bramkę na Sielcu w otoczeniu foodtracków.

Potem szybki przelot na Orion załapać się na wieczorną mszę. Godzina dla ducha. Potem jeszcze coś dla ciała. Jeszcze pełen mrok nie zapadł, to śmigam jeszcze rundkę na Porąbkę, gdzie wpadam na zielony szlak, którym docieram do Parku na Kazimierzu. Dalej już asfaltem na Staszic i Starocmentarną wylatuję przy Expo. Ostatni zwrot i zjazd na kwadrat. 
Jutro dla odmiany trochę trekkingu w pobliskich górkach.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
59.00 km 15.00 km teren
03:56 h 15.00 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Poznaj miasto na rowerze - part 1 plus wieczorową porą Industriada

Sobota, 11 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0

Dziś rozpoczynamy klubowe wycieczki po Sosnowcu w ramach pięciolecia naszego klubu. 
Na cel obrane wschodnie dzielnice miasta. Pogoda taka niepewna, nie pada, więc nie jest źle. Zbieramy się z Martyną na zbiórkę ok. 9:40. Po 10 minutach docieramy na miejsce startu - pod kościół na Dańdówce.

Widać jako tako informacja poszła w eter i na zbiórkę dotarło 20 uczestników plus nasza ekipa Cyklozy - szt. 8 oraz Olga.
Witamy z Grześkiem uczestników, trochę informacji organizacyjnych przeplatanych z ciekawostkami historycznymi i po chwili ruszamy.
Na trasie sporo postojów, ale takie było główne założenie. Na początek przystajemy przy ruinach budynku stacji PKP Sosnowiec Dańdówka. Kolejne postoje w pobliżu mleczarni i osiedla francuskiego oraz prochowni, gdzie Grzesiek przekazuje wieści historyczne.
Przebijamy się dalej w kierunku Bobrka i Upadowej. Nim się dobrze rozkręciliśmy przy Traugutta, jeden z uczestników łapie panę. Wymiana idzie dość sprawnie i po chwili kontynuujemy eskapadę. Korzystając z zielonego szlaku docieramy do dzielnicy Juliusz. Tam znów opowiastki i znów jazda. Kręcimy dalej na Balaton, objazd zbiornika i odbijamy na Maczki. Kolejna dawka historii okraszona fotografiami z dawnych czasów. Podjeżdżamy pod wodociągi, wieże ciśnień i kościółek. Potem już głównie duktami leśnymi przejeżdżając przy zalanym lesie docieramy do ostatniej dzielnicy Ostrowy Górnicze, gdzie przy Gospodzie w Niemcach zakończyliśmy oficjalnie pierwszy wypad.
Pamiątkowe foto i w mniejszych grupkach udajemy się w swoich kierunkach. Ludzików, którzy ze mną postanowili się zabrać na Zagórze przeciągam jeszcze przez Park w Kazimierzu, skąd na niebieski szlak, którym docieramy na Zagórze. Przy rondzie żegnamy się z ekipą i z Martyną odbijamy na sklep zakupić co nie co na obiad.

Popas i drzemka, która o godzinkę mi się przeciągnęła.

Całe szczęście dzwoni Ela, czy już jestem na Chemicznej. Spoglądam na czasomierz i oznajmiam, że będę, gdzieś za 20 minut. Ogarniam się i w drogę. Przy Pałacu Schoena natrafiam na Elę z Jarkiem, a zaraz za mną zjawia się i Krzysiek. Akurat łapiemy się na wejście do budynku muzeum połączone z zwiedzeniem wystawy obrazów rodziny Kossaków.
Po zwiedzeniu przyszła chętka na kawusie, więc nie namyślając się długo zasiadamy w przypałacowej restauracji Belweder degustując się Latte.

Około 19:00 towarzysze mi się rozjeżdżają, a ja kręcę na Zagórze przechwycić Patyka. Jednak natrafiam na Olgę i plac modyfikuję. W tył zwrot i wracamy na Chemiczną, gdzie natrafiamy na Rafała i Jadzię. Zasiadamy na trawce i wyczekujemy wieczornych atrakcji. Wreszcie zjawia się i Patyk więc grono się powiększa. Jest zabawnie. O 21:00 rozpoczął się spektakl plenerowy w który również zostali zaangażowani uczestnicy widowiska, a godzinę później rozpoczął się koncert.

Humor nam dopisuje. Nim się orientujemy wybija północ. Święto zabytków techniki dobiegło końca. Pora się żegnać. W czwórkę Ja, Olga, Patyk i Pani Patykowa udajemy się na Zagórze, skąd już każdy na swój kwaterunek.

foto by Olga Dudek
Dworzec w ruinie - Dańdówka


Nie obyło się bez pany - szybka akcja serwisowa


Trochę faktów, trochę ilustracji - Upadowa i najstarsza kopalnia


Maczki, Granica jak kto woli - jest sporo do opowiadania jak to Car, Stalin itd. itp.


Brawa dla Jasia najmłodszego w naszym gronie turysty kolarza


Zbiorowo -paszczowo


afterek na Chemicznej - Pałac Schoena i oczekiwania na resztę składu


są rowery - jest zabawa, Industriada na Chemicznej


Kategoria wycieczki


Dane wyjazdu:
29.00 km 2.00 km teren
01:28 h 19.77 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD + wymiana siodełka

Piątek, 10 czerwca 2016 · dodano: 10.06.2016 | Komentarze 0

Kolejny dzień na Roździeniu. Wyjazd 5 minut później niż wczoraj, ale mimo to i tak wyszedł mi spory zapas czasu i bez gonitwy, robiąc po drodze zakup w Biedrze docieram na czas pod salon.

Narazie 12 km. Zobaczymy, gdzie mnie po pracy poniesie.

Jakoś po pracy lenia miałem i odechciało mi się większego zaginania. Powrót przez Czeladź, Pogoń i Środulę. Zjeżdżam na chwilę do Dc zakupić nowe siedzisko do Meridiana. Tamto też już swoje przeżyło i czas na nowe. Potem już przez Józefów na Zagórze i prosto na kwadrat.

W domku na spokojnie wymiana siodła na nowe.

Kategoria praca, serwis


Dane wyjazdu:
56.00 km 15.00 km teren
03:13 h 17.41 km/h:
Maks. pr.:46.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DP + pilotaż sobotniej wycieczki D

Czwartek, 9 czerwca 2016 · dodano: 10.06.2016 | Komentarze 0

Wczoraj sobie człowiek pośmigał mimo, że przeszkoda w postaci pękniętej felgi się nadarzyła. 
Dziś trzeba wstać i szykować się do pracy. Na szczęście wstępne prognozy ICM się nie sprawdziły i na starcie nie padało, co pozwoliło jechać na salon rowerkiem.

Wyjazd z domu 9:10. Wrażenie mam, że się strasznie toczę na tych nowych kołach i do tego ten dziwnie na twarz wiejący wiatr. Jednak będąc na Sielcu mam zadziwiająco dobry czas i kręcę już bez spiny. Odpuszczam przejazd koło dworca i odbijam w teren za Pałacem Dietla, aby się przedostać na Kilińskiego. Następnie Moniuszki i pitstop w Biedrze na Piastowie. Zakupy zrobione i nadal spory zapas czasu. No to się nie gonię i odbijam na Stawiki i terenem wzdłuż stawu Borki docieram pod trasę i na punkt 10:00 melduję się przy Nowym Roździeniu.

Dniówka idzie dość opornie. Z pomocą przychodzi Krzysztof. Korzystając z okazji łapie się na masaż w moich fotelach masujących.
Na plotach zlatują ostatnie 2 godziny pracy.
Wybija 19:00. Zamykam teatrzyk i w dwójkę kręcimy głównie terenem na Dańdówkę pod kościół, gdzie umówiliśmy się z Grześkiem na kontrolny objazd sobotniej Cyklozowej wycieczki.

Grzesiek prowadzi po niektórych duktach, na których moje koła jeszcze nie kręciły. Jedziemy przed Dańdówkę, Upadową do Juliusza, następnie Balaton, Maczki i docelowo do Ostrów Górniczych, gdzie przewidziane jest zakończenie. Całkiem całkiem ta trasa wyszła. Około 20 km z czego połowa w terenie.

Wieczór zapadł. Pora na kwadrat wracać. Wracamy przed Kazimierz do Zagórza, skąd na Mecu się rozdzielamy i każdy w swoim kierunku.

Pilotażowo


Na trasie różna zwierzyna, kunie, sarny, są i kwaczki dziwaczki


Zatopiony las

Kategoria praca