DPD
Niedziela, 12 czerwca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś dniówka na salonie z prezesową żoną. Nie chce się łobuz przestawić na dojazd do pracy na rowerze. Nie to nie jadę sam. Wychodzę jakieś 10 minut po małżonce. Zadeklarowała się, że zrobi zakupy popasowe, więc ta czynność mi odpada, co za tym idzie mam dodatkowe 10 minut zapasu czasowego.
W takim razie eksperymentuje z trasą. Zamiast na centrum spod Makro, kręcę na Auchan. Potem znów na trasę i wiaduktem zlatuję na Pogoń pod Dinusia. Przelot przez Osiedle Akademickie i tyłami Pogoni przebijam się na Czeladzkie Piaski. Skracam sobie asfaltowy odcinek i jadę przez hałdę wylatując przy cmentarzu. Skąd już do trójkąta Czeladź, Sosnowiec, Katowice. Przecinam Brynicę i jadę koło schroniska, aby wyjechać na Dąbrówce. Czas mam dobry to jeszcze krótkie zagięcie przez Bogucice i zjazd na 3 minuty przed 10:00 na Rawę.
Jakaś taka dziwna niedziela i większość dnia chodzę okropnie zmierzły, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Plusem tego, że mało klienteli, jest, że mogłem sobie nadrobić relację ze wczorajszej wycieczki.
Ostatnia godzina pracy minęła na oglądaniu pierwszego meczu Polaków na Euro. Akurat w pierwszej połowie bramek nie było, ale gra nawet im szła. Część drugiej połowy oglądam już na centrum Sosnowca. W sumie trochę w Warce, trochę pod Parasolami na Patelni, a decydującą bramkę na Sielcu w otoczeniu foodtracków.
Potem szybki przelot na Orion załapać się na wieczorną mszę. Godzina dla ducha. Potem jeszcze coś dla ciała. Jeszcze pełen mrok nie zapadł, to śmigam jeszcze rundkę na Porąbkę, gdzie wpadam na zielony szlak, którym docieram do Parku na Kazimierzu. Dalej już asfaltem na Staszic i Starocmentarną wylatuję przy Expo. Ostatni zwrot i zjazd na kwadrat.
Jutro dla odmiany trochę trekkingu w pobliskich górkach.
W takim razie eksperymentuje z trasą. Zamiast na centrum spod Makro, kręcę na Auchan. Potem znów na trasę i wiaduktem zlatuję na Pogoń pod Dinusia. Przelot przez Osiedle Akademickie i tyłami Pogoni przebijam się na Czeladzkie Piaski. Skracam sobie asfaltowy odcinek i jadę przez hałdę wylatując przy cmentarzu. Skąd już do trójkąta Czeladź, Sosnowiec, Katowice. Przecinam Brynicę i jadę koło schroniska, aby wyjechać na Dąbrówce. Czas mam dobry to jeszcze krótkie zagięcie przez Bogucice i zjazd na 3 minuty przed 10:00 na Rawę.
Jakaś taka dziwna niedziela i większość dnia chodzę okropnie zmierzły, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Plusem tego, że mało klienteli, jest, że mogłem sobie nadrobić relację ze wczorajszej wycieczki.
Ostatnia godzina pracy minęła na oglądaniu pierwszego meczu Polaków na Euro. Akurat w pierwszej połowie bramek nie było, ale gra nawet im szła. Część drugiej połowy oglądam już na centrum Sosnowca. W sumie trochę w Warce, trochę pod Parasolami na Patelni, a decydującą bramkę na Sielcu w otoczeniu foodtracków.
Potem szybki przelot na Orion załapać się na wieczorną mszę. Godzina dla ducha. Potem jeszcze coś dla ciała. Jeszcze pełen mrok nie zapadł, to śmigam jeszcze rundkę na Porąbkę, gdzie wpadam na zielony szlak, którym docieram do Parku na Kazimierzu. Dalej już asfaltem na Staszic i Starocmentarną wylatuję przy Expo. Ostatni zwrot i zjazd na kwadrat.
Jutro dla odmiany trochę trekkingu w pobliskich górkach.