Wpisy archiwalne w kategorii

drugi napęd

Dystans całkowity:4970.00 km (w terenie 669.00 km; 13.46%)
Czas w ruchu:264:56
Średnia prędkość:18.76 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Liczba aktywności:96
Średnio na aktywność:51.77 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Robota i wieczorna rekreacja po okolicy

Poniedziałek, 27 maja 2013 · Komentarze(0)
Sobota pozytywnie wykorzystana w stu procentach rowerowo, w niedzielę druga komunia z rzędu tym razem najmłodszej cery brata mojego taty. Także ten dzień spędzony nie rowerowo ale również ciekawie i z przygodami oraz nowymi znajomościami - Kamilą i Martą poznanymi w pociągu powrotnym.

Dziś po niedzielnym biesiadowaniu jakoś wstać mi się nie chciało ale się trzeba było zmobilizować i na 7:00 do roboty. Dniówka zleciała na rozbijaniu tłucznia pod chodnik. Po robocie nadrabiam nieprzespane godzinki na popołudniowej drzemce. Na dworze pochmurno ale tragedii nie ma i przed 19:00 decyduję się ruszyć 4 litery i jadę na chwilę do plebana dalej rundka na sosnowiec wstąpić do oddziału. Powrót miał być zwyczajny ale poniosło mnie, i zaokrągliłem powrót żeby przebić 2900. Z Oddziału bokami pod akademiki skąd Będzińską pod Zamek, następnie pakuję się na ścieżkę wzdłuż Przemszy. Rundka w ciemnościach wokół P3 i zakolami do domku.

Poznajemy Szlak Zab. Techniki - etap 3 - Rudy

Sobota, 25 maja 2013 · Komentarze(1)
Cyklozowa wycieczka do Rud - Zabytkowej Stacji Kolei Wąskotorowej. Relacja po weekendzie.

Trochę z opóźnieniem ale wcześniej nie było siły i czasu uzupełnić trip.
Sobota 25 maja każdy z uczestników wycieczki z niedowierzaniem spoglądał na poranne bezchmurne niebo zwłaszcza, że prognozy nie były za ciekawe i do tego piątek był dość paskudny. Ja jednak wiedziałem swoje, że jak coś organizuję to pogoda powinna być.

Pobudka parę minut po 6:00 pakowanie i analiza icm czy to co za oknem to tylko tak na dzień dobry czy ta tendencja tak jak się później okazało dotrwa do końca dnia.

Kwadrans po 7:00 ruszam na Dworzec PKP w Sosnowcu, gdzie była zbiórka grupy wypadowej. Na wysokości Parku Sieleckiego dostrzegam Pana Henryka, rowerowe przywitanie przednią kończyną i śmigam dalej. Ku mojemu zdziwieniu dociąga do mnie i oznajmia, że jedzie razem z nami do Rud. Tak też razem dotarliśmy na miejsce zbiórki. W przejściu pod dworcem jest już moje drugie Ja czyli Marcin, Maciej za chwilę dociąga Waldek, a zaraz po nim Paweł. Telefonicznie dogadane, że Limit rusza do Gliwic na rowerze i kolejny news dołącza do nas Edyta, która do Gliwic dociągnie autem. Kupujemy bilety u lokalnego przewoźnika kolei śląskiej i na peron. Jak na złość nikt się nie spodziewał po mimo i tak dość durnej floty nie przystosowanej do przewozu większej ilości rowerzystów podstawiają taki oto pociąg



Dzięki wyrozumiałej obsłudze jakoś udaje się naszej szóstce wmontować do składu po mimo, że w nim już trochę cyklistów było, a on wogóle nie był przystosowany. Wreszcie ruszamy. W Zabrzu na stacji dostrzegam Darka, który już z nami jechał od Sosnowca ale w tych wąskich przejściach przyznam się go nie poznałem. Wreszcie Gliwice. Opuszczamy średnio komfortowy środek transportu i udajemy się przed budynek tamtejszego dworca, gdzie czekali już na nas Limit z Edytą oraz nasi dzisiejsi przewodnicy w osobach Alfreda i Artura z gliwickiego klubu HYZY. Przywitanie zbiorowe foto i ruszamy.


Pierwsze kilometry zgraną ekipą pokonujemy bez problemu, no w sumie jeden mały szkopuł - Limit wchodząc w wiraż poleciał na bliskie spotkanie 3 stopnia z powierzchnią asfaltową. Na szczęście nic poważnego się nie stało i mogliśmy kontynuować trasę. Pierwsza przerwa pod Tesco w celu uzupełnienia zapasów przed wjazdem na szlaki leśne. Pogoda sprzyjająca nie za zimno nie gorąco i tak pokonujemy kolejne kilometry. Prowadzeni przez Frediego docieramy do urokliwego miejsca w rezerwacie Dąbrowa, gdzie prowadzi "droga do nieba"



Po drodze jeszcze inne również ciekawe obiekty dotyczące niedalekiej przeszłości takie jak obelisk upamiętniający więźniów radzieckich, bunkry oraz krzyż leśniczego Maxa Mendla.

Kolejna dłuższa przerwa w Łączej na drugie śniadanie. Przed nami jeszcze trochę atrakcji posileni opuszczamy znów asfalt i leśnymi duktami jedziemy na Kozieławy, gdzie Alfred opowiada o stratach po wielkim pożarze tamtejszych lasów z 1992 roku. Dodatkowych wieści na temat tego zdarzenia mogliśmy się dowiedzieć z tablic tematycznych znajdujących się na ścieżce edukacyjnej nadleśnictwa Stara Kuźnia, gdzie był kolejny punkt przystankowy.

Z racji, że dzień związany z kolejnictwem Alfred zabiera nas pod lokomotywy przy kopalni piasku w Kotlarni. PROSZĘ WSIADAĆ DRZWI ZAMYKAĆ :d



Zbliża się taka pora, że organizm woła jeść, za rekomendacjami przewodników udajemy się do Goszyc, gdzie w Złotym Bażancie posilamy się do syta. Krótka sjesta i kręcimy dalej. Punkt kolejny Kaplica św. Magdaleny, miejsce też związane z pożarami 1992 i innymi tajemnicami. Po opowieści Freda żółtym szlakiem zmierzamy do punktu kulminacyjnego Rud Raciborskich. Na początek oglądamy z zewnątrz pałac cysterski i wewnątrz Sanktuarium MB Rudzkiej, pieczętujemy się u plebana i w punkcie IT ku weryfikacji po czym udajemy się do Zabytkowej Stacji Kolejki Wąskotorowej.

Półgodzina przejażdżka na trasie Rudy - Paproć - Rudy. W porównaniu do wycieczki wąskotorówką na trasie w Biskupinie to szału nie było ale również klimatycznie.

Kolejny punkt na szlaku zabytków odhaczony. Zbieramy się w drogę powrotną. Z racji, że ochłodziło się trochę droga powrotna wiodła już asfaltem przez Bargłówkę, Sośnicowice, Łany Wielkie, Kozłów pod dworzec w Gliwicach. Tutaj ogólne pożegnanie. Pociągu powrotnego możemy się spodziewać za godzinę więc decydujemy się na powrót na kole. Żegnamy się z naszymi przewodnikami, Maciej z Edytą zbierają się autem. A nasza szóstka głównymi arteriami kierunek Bytom przez Zabrze. W obszarze stacjonowania Badury, żegnamy się z Limitem i dalej już w piątkę krajową 94 przez Siemce do Czeladzi. Tu kolejne przetasowanie. Paweł, Marcin i Waldek skręcają w prawo na Sosnowiec, a ja z panem Heniem na DG. W Centrum i my się, żegnamy mały pitstop na jogurcik i w planach jazda do domu, a tu telefon kumpel dzwoni, że są na P3, a że miałem do niego interes tam też się udałem w świetle lampek rowerowych poszukuję grupy piechurów - są. Wspólnie dokończamy okrążenie i przy plaży chłopaki zmierzają pod molo do auta, a ja kręcę już najkrótszą drogą do domu. Wyrypany docieram do domu minutę po północy. Szybki prysznic wrzucenie tylko danych liczbowych na BS i jutro znów wczesna pobudka i wyjazd na komunię w łódzkie.

Pogoda barowa

Piątek, 24 maja 2013 · Komentarze(0)
Miałem dziś sobie odpuścić dwa koła ale pomimo niesprzyjającej aury skusiłem się na małą rundkę po mieście, a zbierałem się praktycznie cały dzień.

Wreszcie przed 17:00 zbieram się i w drogę. Pierwsze kilometry jeszcze w mżawce, czym dalej od domu to opady ustają. Kierunek centrum Sc - PTTK odebrać legitymację mojego drugiego Ja czyli drugiego Marcina G nowego klubowicza. Z Oddziału koło dworca południowego na Jagiellońską, przecinam Park Harcerski wylatując z tyłu ZUS-u skąd dalej Niwecką pod ogródki działkowe Cedler ogarnąć czy Waldi jest na działce. Na działce pusto więc powoli zmierzam ku domkowi. Przy kościele na Dańdówce rzecz się stała niesłychana przy redukcji biegu wyskoczył mi łańcuch z wózka tylnej przerzutki. Jakoś udaje mi się bez imbusa nagiąć delikatnie przerzutkę aby łańcuch wskoczył na odpowiednie miejsce. Z racji jutrzejszego wypadu w domu zabieram się za wymianę przerzutki dobrze, że miałem w zapasie jeszcze jedną Acerę z odzysku a w lepszym stanie jak ta. Przy okazji wymieniam linkę bo stara się postrzępiła i przycinała się w pancerzykach.

Uciekać przed chmurą

Środa, 22 maja 2013 · Komentarze(0)
Jakoś tak od rana zmęczenie materiału, że na uczelnię decyduję się na jazdę zbiórkomem. Kanarki przeszły samych siebie dziś. Na linii nr. 20 z Kato na Batory w przeciągu 5 przystanków aż 3 zmiany pogromców gapowiczów. Co się uśmiałem to moje. Powrót już bez większych ekscesów po za tym, że przez remont drogi przy Empiku wszystkie autobusy ze stawowej i Piotra Skargi przeniesione są i porozprowadzane wzdłuż ul. Mickiewicza.

Po powrocie planowałem ruszyć bikem do PTTKu w efekcie nie pojechałem dopiero ruszyłem się o 17:30 na Hallera pomóc przy przewiezieniu mebli na Zagórze. Zapakowanego dostawczaka z Pilotem odsyłam na docelowy adres z przesyłką, a ja gonię przez miasto również w to miejsce. W efekcie na Zagórze docieram nie długo po kierowcy. Wrzutka na 3 piętro i do domku wrzucić wpis na sobotnią wycieczkę.

Zanosi się na deszcz

Wtorek, 21 maja 2013 · Komentarze(0)
Tendencji burzowej ciąg dalszy. W poniedziałek posiłkowanie się pociągiem, dziś co prawda od rana oprócz chwilowych zielonych słupków na ICM nie wskazywało na tak ulewny dzionek.

Na 12:00 planowałem ruszczyć rowerkiem do PTTKu wyrobić drugiemu Marcinowi G z Sosnowca legitymację, ale nim się ogarnąłem pierwsza chmura. Tak dudniło więc stwierdzam, że przeczekam to ustroństwo, wreszcie się chmura wyniosła znad zagórskiego nieba to czekam aż nadmiar wody z dróg trochę uleci i po suchym sobie pojadę. Na nic się to zdało przyszła jeszcze większa ulewa jak szybko wyciągnąłem rower jeszcze szybciej go schowałem. Przesiadka na zbiurkoma bo inaczej nic z tego nie będzie od Oriona po same centrum miejscami ściany wody. Wybierając opcję nie moknięcia w przejściu zaglądam do CIMu.
Z PTTK-u jak już wszystko porobiłem wpadam na dworzec dowiedzieć się o sobotni przejazd do Gliwic, niestety KŚ już zamknięte i znów zbiurkomem na Zagórze.

Pogoda wreszcie normalna po telefonie od Staśka ruszam po przesyłkę w okolice dawnej stadniny na Gospodarczej. By nadgonić czas decyduję się na trochę ryzykowną z racji braku pobocza jazdę DK 94 na wysokości od Auchana do Żylety. Powrót już przez miasto. Wieczorem wpada Patyk by zdiagnozować lapka. Posiadówka trawa do późnego wieczora. U mnie kilometrów jeszcze mało to na odchodne odprowadzam Marcina na Kazimierz, po czym od odprowadza mnie pod PKM, gdzie już każdy w swoją stronę.

Koniec weekendu - pora wracać

Poniedziałek, 20 maja 2013 · Komentarze(0)
Plany od zamierzonych wyszły trochę inne. Po biesiadzie komunijnej z założenia mieliśmy się od rana pokręcić po okolicy pokazać tereny Panu_P, wrzucić coś na ruszt i ruszyć rowerami w drogę powrotną.

Niestety w łódzkim pogoda barowa - front burzowy przeplatający się ze słońcem i upierdliwym wiatrem z południa co by strasznie nas spowalniało.

Udało się zrealizować plan minimum czyli między chmurami burzowymi wyskoczyć na godzinę i oprowadzić Marcina po okolicach skąd moja familia przybyła na tereny Zagłębia oraz Zalewu Cieszanowice. Po powrocie akcja naprawy huśtawki ogrodowej i pakowanie się w drogę powrotną. Więc asekurujemy się koleją. Wyjazd z Gorzkowic o 17:30. W tamtych terenach jeszcze krążą kanarki to nie mieliśmy problemu z ulokowaniem się z naszymi sprzętami. W Częstochowie godzina przerwy to kręcimy się w okolicach dworca i podjeżdżamy na Jasną Górę. Przesiadka już na nasze koleje śląskie zupełnie nie przystosowane na przewóz rowerów. Udaje się nam znaleść wejście dla rowerów o tu akurat miejsce na 3 rowery na cały pociąg. Akurat był to poniedziałek i miejsca na nas czekały w weekend chyba nie było by tak fajnie. Od Zawiercia się momentalnie ciemno zrobiło spoglądając przez okna podziwiamy burzowe flesze z myślą, że uda się przejechać chmurę i w dąbrowie będzie spokojnie. Tak też się stało w DG mokro ale nie pada udało się na sucho dotrzeć na Zagórze.

Na komunię chrzestnicy

Sobota, 18 maja 2013 · Komentarze(0)
Na razie dane liczbowe po powrocie coś więcej na temat wypadu:
Czas ogólny start 10:00 - meta Szczepanowice 20:00
Czas jazdy 6:18
Trasa 99% asfalt przez Dąbrowę - Siewierz - Myszków - Żarki - Złoty Potok - Janów - Święta Anna - Gidle - Radomsko - Kamieńsk - Gorzkowice - Szczepanowice.

Skład trzyosobowy: Ja, brat i Patyk

Przygotowania przed komunijne i zebranie w PTTK

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(0)
Po wczorajszym późnym powrocie z AK dziś z wyrka wstaję coś koło 10. Śniadanie i uzupełniam jeszcze jeden brakujący wpis na Cyklozę. Tak zlatuje do południa szykowanie obiadu i ok. 14:00 ruszam na DG dokupić cosik fajnego na prezent komunijny, po ponad godzinnym kręceniu się tu i tam wreszcie znalazłem magiczną skrzyneczkę. Dokonując analizy czasu stwierdzam, że mam półgodziny aby zawieść pakunek do domu przepakować sakwę i z marszu na Dęblińską.

Spotkanie odhaczone poprzez pracę najbardziej zainteresowany jubilat Waldek nie dotarł to pewien punkt z programu musimy przełożyć na 20 maja kiedy wypadnie 2 rocznica powstania klubu. Po zebraniu jeszcze zostaję w Oddziale na wrzucenie info na stronę oddziałową o wycieczkach. Po wszystkim ruszam przez Centrum, Park Sielecki, środulki i Mieroszewskich tnę do domu. Jutro dystans konkretniejszy z metą w Szczepanowicach.

Juwenalia Zagłębiowskie

Czwartek, 16 maja 2013 · Komentarze(0)
Po wczorajszej nieplanowanej setce dziś dzień z racji dnia wolnego od uczelni postanawiam poświęcić nadgonieniu wpisów na stronę cyklozy oraz środowego wpisu na BS. Odganiany do różnych innych zajęć - zakupy i. in. uporałem się z tym dopiero ok. 17:00. A w między czasie jak skoczyłem po folie na okno dostrzegam zasuwającego w stronę Klimontowa Jacka. Tym razem chyba mnie nie zauważył pomimo sygnałów dźwiękowych w jego stronę ale wybaczone ja też jadąc nie zawsze rozglądam się po chodnikach zwłaszcza jak tnę drogą.

Ok 20:00 dosiadam rower i kierunek Pogoria odebrać zakupy. Powrót na Zagórze tel. do Patyka i zgadujemy się na Akademikach brać studencka świętuję to nie wypada się nie pokazać. Impreza na kocykach ciągnie się do późnych godzin nocnych. W tle konwersacje polsko - angielsko - hiszpańskie. Językowy miszmasz ale jakoś ogarniamy o czym się mówi. Jutro też jest dzień impreza przenosi się do klubu, a my nie przygotowani na taki wariant z Patykiem żegnamy się i kręcimy w nasze rejony. Jutro zebranie a w Sobotę akcja na komunię na rowerze. Kierunek Gorzkowice.

"Zośka" wyjątkowa ciepła była

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Zaś wpis dnia następnego ale ostatnio jakoś nie mam siły i chęci siadać wieczorem i wrzucić parę zdań szczególnie jeśli dzień sprzyja na długą jazdę.

Kolejny dzień z rzędu w tym roku jak na uczelnię wybieram się na biku. Pobudka zupełnie przypadkowo dość wczas ok 4:00 i mordęga na wyrku do 7:00. Śniadanie pakuję sakwę i kierunek Chorzów. Odjechałem kawałek od domu ale coś mi nie pasuję z napędem - przerzutka dziwne się zachowuje. Szybkie oględziny i powrót pod klatkę. Okazało się że mam skrzywiony lekko hak i stąd ten problem. Domniemywam, że mogło się to stać jak w ciemnościach z Dominikiem przebijaliśmy się wczoraj przez las zagórski, kiedy zahaczyłem tylnym kołem o jakieś grubsze gałęzie. Przy pomocy kombinerek udało się trochę naprostować zdeformowany element i mogłem kontynuować plan dotarcia bikem na uczelnię. Trasa przez Centrum, Stawiki, Borki, Dąbrówkę, Bogucice, Oblatów i wylatuję przy Silesii. Skąd kawałek ścieżką za Wesołe Miasteczko i przebijam się na Tauzena skąd już na Klimzowiec. Wykład skończony, a do zebrania rady zostało mi parę godzin jeszcze. Co tu robić, a no co zbieram rower i jadę pokręcić się tu i tam. Na początek w okolice Rynku w Chorzowie. Dzwonię do Ryśka jak tam z czasem stoi ale bob budowniczy remontuje to zostało mi samemu krążyć. Korzystając, że zabrałem książeczki PTTKu kręcę pod Szyb Prezydent i podbijam pieczątkę do książeczki znam Szlak (kolejna do przodu, jeszcze muszę znaleść chwilę i podbić w Muzeum Pożarnictwa). Dalej w kierunku Parku Śląskiego, po drodze wypatruję obiekt ze szlaku arch. drewnianej Kościół pw św. Wawrzyńca. Chcący zgubić kolejne minuty robię dwie duże pętle wokół parku i tak ucieka mi kolejna godzina. W brzuchu zapala się rezerwa z resztą już pora i odbijam do Maca na Tauzena. Po przerwie obiadowej powrót do parku wyciągnąć gnaty na jednej z ławek i złapać trochę promieni słonecznych. Kwadrans po 15:00 już pora. Zbieram manele i kierunek Katowice Staromiejska na zebranie Rady Prezesów.
Głównie tematy odnośnie bieżących imprez oraz najistotniejsze czyli grupowy dojazd na Zlot w Wilkasach. Po zebraniu w planach miała być Dąbrowa i uczelniane zawody w Darta ale imprezę przełożyli także można było inaczej plan ułożyć.
W spontanie wyszło, że wrócę sobie przez Siemce przy okazji na Załęże podciągnę kawałek z Alfredem prezesem klubu HUZy z Gliwic. Ale tak my się zagadali, że przelecieliśmy zjazd na Tysiąclecie no to wyszło, że podciągnę sobie z nim do Gliwic. Tak też się stało. Przebijamy się bocznymi drogami omijając rozkopaną Gliwicką i lądujemy w Świętochłowicach. Za kawałek już Ruda skąd przez Czarny Las, Wirek i Pawłów kierujemy się na Zabrze. Dalej już bocznymi drogami poradzi Fredi. Trochę mnie skołował tymi objazdami i dziś dopiero na mapie ogarniam jak sprawnie przez Makoszowską, Osiedle Janek kawałek lasem za niebieskim szlakiem i innymi drogami docieramy do ul. Wolności kawałek w większym natężeniu ruchu i znów w tereny zielone do Parku Kultury i Wypoczynku zwanego parkiem chorzowskim w Gliwicach, skąd wylatujemy pod wieżą Radiostacji. Gliwicka wieża Eiffla zaliczona, 9 czerwca na święcie roweru złapię pieczątkę. Dalej już trochę prezentacji miasta w wykonaniu Frediego i docieramy pod Dworzec PKP. Półgodz. do odjazdu to mamy jeszcze czas i Alfred pokazuje na mapie jak mniej więcej chce nas poprowadzić w przyszłą sobotę jak będziemy łapać kolejny obiekt na szlaku Zabytów - muzeum kolei wąskotorowej w Rudach. Parę minut do odjazdu pora się żegnać mykam na cug i kierunek Sosnowiec. Podróż też męcząca poprzez remont torowiska 10 minut ekstra postoju na Chebziu i jeszcze dłuższa chwila na Batorym dalej już sprawnie do Sosnowca. Z Dworca w Sosnowcu już na biku na Zagórze. Podganiając tempo bo Zośka jednak wieczór chłodny zostawiła.

Dzięki Alfred za zupełnie przypadkową ale za razem ciekawą wycieczkę po okolicach.