Zanosi się na deszcz
Wtorek, 21 maja 2013
· Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, rekreacja
Tendencji burzowej ciąg dalszy. W poniedziałek posiłkowanie się pociągiem, dziś co prawda od rana oprócz chwilowych zielonych słupków na ICM nie wskazywało na tak ulewny dzionek.
Na 12:00 planowałem ruszczyć rowerkiem do PTTKu wyrobić drugiemu Marcinowi G z Sosnowca legitymację, ale nim się ogarnąłem pierwsza chmura. Tak dudniło więc stwierdzam, że przeczekam to ustroństwo, wreszcie się chmura wyniosła znad zagórskiego nieba to czekam aż nadmiar wody z dróg trochę uleci i po suchym sobie pojadę. Na nic się to zdało przyszła jeszcze większa ulewa jak szybko wyciągnąłem rower jeszcze szybciej go schowałem. Przesiadka na zbiurkoma bo inaczej nic z tego nie będzie od Oriona po same centrum miejscami ściany wody. Wybierając opcję nie moknięcia w przejściu zaglądam do CIMu.
Z PTTK-u jak już wszystko porobiłem wpadam na dworzec dowiedzieć się o sobotni przejazd do Gliwic, niestety KŚ już zamknięte i znów zbiurkomem na Zagórze.
Pogoda wreszcie normalna po telefonie od Staśka ruszam po przesyłkę w okolice dawnej stadniny na Gospodarczej. By nadgonić czas decyduję się na trochę ryzykowną z racji braku pobocza jazdę DK 94 na wysokości od Auchana do Żylety. Powrót już przez miasto. Wieczorem wpada Patyk by zdiagnozować lapka. Posiadówka trawa do późnego wieczora. U mnie kilometrów jeszcze mało to na odchodne odprowadzam Marcina na Kazimierz, po czym od odprowadza mnie pod PKM, gdzie już każdy w swoją stronę.
Na 12:00 planowałem ruszczyć rowerkiem do PTTKu wyrobić drugiemu Marcinowi G z Sosnowca legitymację, ale nim się ogarnąłem pierwsza chmura. Tak dudniło więc stwierdzam, że przeczekam to ustroństwo, wreszcie się chmura wyniosła znad zagórskiego nieba to czekam aż nadmiar wody z dróg trochę uleci i po suchym sobie pojadę. Na nic się to zdało przyszła jeszcze większa ulewa jak szybko wyciągnąłem rower jeszcze szybciej go schowałem. Przesiadka na zbiurkoma bo inaczej nic z tego nie będzie od Oriona po same centrum miejscami ściany wody. Wybierając opcję nie moknięcia w przejściu zaglądam do CIMu.
Z PTTK-u jak już wszystko porobiłem wpadam na dworzec dowiedzieć się o sobotni przejazd do Gliwic, niestety KŚ już zamknięte i znów zbiurkomem na Zagórze.
Pogoda wreszcie normalna po telefonie od Staśka ruszam po przesyłkę w okolice dawnej stadniny na Gospodarczej. By nadgonić czas decyduję się na trochę ryzykowną z racji braku pobocza jazdę DK 94 na wysokości od Auchana do Żylety. Powrót już przez miasto. Wieczorem wpada Patyk by zdiagnozować lapka. Posiadówka trawa do późnego wieczora. U mnie kilometrów jeszcze mało to na odchodne odprowadzam Marcina na Kazimierz, po czym od odprowadza mnie pod PKM, gdzie już każdy w swoją stronę.