Sobota zaczęła się dość wariacko. A to pralka zastrajkowała, a to brodzik od prysznica zaczął przeciekać - masakra. Gdy się ogarnąłem cała pa przód do pracy. Dziś tylko 4 godzinki. Po pracy na Pogorię - centrum handlowe przechwycić Aśkę i Adriana. Wspólnie kręcimy na Sroczą Górę, gdzie trwało ognisko urodzinowe Patyka. Gdy już zaopatrzenie się skończyło w mniejszych grupach wracamy na S-c. Teraz szybko spać bo jutro tourne do Częstochowy.
Dziś tylko przelot na Pogoń i z powrotem. Konspiracyjna impreza urodzinowa Aśki. Wiedziałem, że szybko się nie skończy to rower idealny na powroty po godzinach.
Po konsultacjach z Limitem i Grześkiem zwołałem na popołudnie ustawkę w celu przejechania trasy na niedzielną wycieczkę po mieście. Zebrało się nas nawet spora grupka. Przejazd po trasie nawet sprawnie poszedł poza drobnymi defektami roweru Grześka. Mimo to udało się zaradzić i wszyscy w komplecie przejechali. Kończymy na Niwce prze fabryce maszyn górniczych. Każdy w swoim kierunku. Ja się zabrałem z Grzechem na Zagórze. Za namową dokujemy się na nieco dłużej w Pubie Zmiana na zimnym lanym koziołku. Och jak on dzisiaj dobrze wchodził. Potem już spokojnie na kwaterunek.
Się skusiłem i ruszyłem do Jaworzna na rajd rowerowy. Ze znajomków również dotarły Patyki szt. 2, Grześki oraz Adi. Z całej gromadki na Rynek dotarłem pierwszy. Po mnie reszta. Liczebność ok. 600 ludków. Rzutem na taśmę załapujemy się z Adim na pakiet startowy. Przejazd zakończony na stadionie na Azotanii.Posilam się kiełbaską i kręcę z grupą na OST. Ekipa na zakupy grillowe, a ja kręcę na Zagórze, postać trochę w namiocie PTTK w ramach festiwalu OPP. Trochę się przeciągnęło do 22:00. A to msza polowa, potem koncert Rubika i zleciało.
Dziś do pracy samemu, bo Damianowi przyszło autkiem jechać. Na starcie czuję, że sporo energii spaliłem wczoraj i nogi nie chcą od razu dawać na pełnych obrotach. Ale po kilku kilometrach tempo się podniosło. Po drodze 3 razy mijam się z Peugeotem Damiana. Koniec końców jestem minutę po nim na bazie.
Dniówkę dziś kończę wcześniej przez co nadrabiam to co wczoraj nie zrobiłem i udaję się do jaworznickiego PTTK. Zamiast przeładowanej DK 79 wybieram nieco zakosów. Początek jazda wzdłuż stawów Hubertus, potem tyłami Giełdy udaję się na teren wzdłuż Przemszy po stronie mysłowickiej, aż do mostu, gdzie wpadam na Modrzejów. Asfaltem na Jęzor pod Fasion House i dalej do zjazdu na Łubowiec. Przypomniała mi się droga, którą z Pawłem po nocy jechałem jak wracaliśmy z pilotażu do Ojcowa. Wpadam na ów szuter przechodzący potem na ścieżkę rowerową, którą do docieram do świateł przecinających 79. Dalej przez Wesołe Miasteczko ulicą Martyniaków do Podłęża i docelowo na Centrum. Po drodze w rejonie budowanego nowego bloku energetycznego wpadam na Szweda. Oczywiście szybkie foto na DZIEŃ DOBRY.
Zaglądam do Oddziału i odbieram Limitowe książeczki po weryfikacji. Synchronizacja czasu. 1,5 godz. do oglądania nowego lokum. No to nie muszę specjalnie się śpieszyć.Wpadam na Rynek i rozpoczynam wdrapywanie się w kierunku Geosfery. Dawno tą drogę nie jechałem. Miłe zaskoczenie spotyka mnie przy budowanym rondzie. Jak ładnie bezkolizyjnie można było ścieżkę wyprowadzić.
Można. Korzystam z przepustu i śmigam górą Geosfery aby dostać się do drogi prowadzącej na Maczki. Gdy już dobiłem do Maczek zaś decyduję się na objazd wariantu skrótowego, który wskazał Dominik tyle, że po zmroku. Dziś jadę za dnia i docieram na Juliusz. JEDZIE CIAPONG
Jeszcze mam chwilę to zaginam na zielony szlak i nim docieram na Browar. Podjazd pod kościół na Klimontowie, skąd udaję się na Fińskie Domki i docelowo na Gwiezdną na spotkanie z wynajmującym. Oględziny mieszkanka i czekam na kontakt odnośnie podpisania umowy. Spod przyszłej kwatery udaję się pod kwadrat Grześka, wyciągam go z domu i spacerkiem udajemy się na mój stary adres, gdzie przekazuję mu wypożyczone mapki. Na dziś jazda zakończona, czas regenerować siłę na jutrzejszą wyrypę po bezdrożach.
Widno coraz wcześniej to i wstawanie idzie sprawniej. Damian decyduje się na jazdę rowerem na Morawę, więc wybywam z domu o 7:00 i kręcę na Długosza go przechwycić. Wyjątkowo chłopakowi się zaspało, co wiązało się z tym, że przyjdzie mu nieco żwawiej pojechać. Czekam dłuższą chwilę i jest. Odpalamy Meridy i śmigamy moim wariantem najkrótszej trasy. Udaje się zdążyć na bazę na czas.
W pracy dostaję info od Krzyśka, że szykują z Limitem jakieś objazdy po Powiecie Będzińskim. Znając Adama i tamten teren to lekko nie będzie. Tyle, że godzina zaporowa i nie wiem, czy się wyrobię. Co prawda miałem plan uderzyć na Jaworzno do PTTK, ale się sprawa rypła i wyszły kolejne newsy, przez co plany się pozmieniały. Teraz tylko je dobrze synchronizować.
Z pracy udaje mi się nieco wcześniej wybyć to korzystam z okazji i jadę na spotkanie z Jackiem w Plastrach Miodu, ale o tym innym razem. Spotkanie przeciągnęło się do 16:00. Ustawkowicze już w drodze. Dzwonię do Limita i po konsultacji decyduję się na gonitwę za nimi. Zgadujemy się na Orlenie w Wojkowicach.
Nim tam się dostałem przyszło mi się przebijać między samochodziarzami od Wydziału Filologicznego UŚ, aż do Czeladzkich Piasków. Potem już jazda szła lepiej. Na miejscu jestem przed ekipą. Ekipą szumnie nazwane po chwili zjawiają się tylko i aż Limit i Krzysiek. Korzystam z okazji i aplikuję sobie izotona, bo nieco się wyładowałem, aby tu dotrzeć. Przywitanie i podążamy za trasą jaka się Limitowi urodziła w głowie.
Generalnie sporo pagórków, góra i dół, aż do P4. Nazwy tych wiosek mi się tak mylą, że wyszczególnię najbardziej charakterystyczne. Wojkowice - Strzyżowice - Góra Siewierska - Dąbie - potem gdzieś - zaś Góra Siewierska, tyle, że z innej strony - Twardowice - Sadowie II - Toporowice - Przeczyce - Podwarpie - P4. Noga dobrze zapodawała, to często wychylałem się, aby dopaść króliczka.
Na czwórce żegnamy się z Adamem, a my jeszcze bieżnia na P3 i po dotarciu na Zieloną i my się żegnamy. Wpadam na Robotniczą i kręcę pod Dworzec, skąd już na Park Hallera i zjazd do Zagórza. Na ostatnich km dogania mnie brat, który też gdzieś się po Pogoriach rowerem woził.
Oj było mi potrzeba takiej interwałowej nutki miodzio-rzeźni.
Dziś dzień wolny od rabotania, ale rano umówiłem się z kolegą z pracy, że pomogę mu wybrać rowery dla jego pociech. Po raz pierwszy w tym sezonie zakładam krótkie batki i kręcę do Plastrów, gdzie umówiłem się z Tomkiem. Po krótkiej naradzie i konsultacji wychodzimy z dwoma pojazdami. Żegnam się i zagięciem przez Będzin, P3 kręcę na Zagórze. Miałem jechać bikiem do Kato na Radę, ale zdecydowałem się na zbiórkom. Więc już popołudnie nie rowerowe.
Drugi tydzień chorobowego, dość pasywny jeśli chodzi o rower. Dziś nie licząc poniedziałku dopiero dosiadam Wielkiego. Pora się trochę rozkręcić przed Jurą. Na początek kurs na bieżnię pod molo. Przypadkiem wpadam na Patyka, a potem zjawiają się Monia i Domino. W czwórkę kręcimy na Ratanice. Ekipa zasiada na pogaduchach, a ja się żegnam i śmigam jeździć dalej. Korciła mnie Bukowa Góra, ale dojechałem do szlabanu na Wojkowicach Kościelnych i zmieniłem zdanie. Dokończam okrążenie czwórki, po czym kręcę na Zieloną, gdzie wpadam na wały Przemszy i kręcę przez Będzin do Sosnowca. W tą stronę jazda nie co lepiej idzie bo nie walczę z wiatrem. W Kiepurolandzie rundka wokół Stawików i powoli udaję się na kwadrat. Naftowa, Kościelna i na Rondzie Gierka wpadam na ścieżkę wzdłuż 1 Maja i ciągiem przez Kombajnistów do Parku na Środuli. Trochę zawijasów po blokowiskach Zagórza i ostatecznie zaginam na kwaterę.
W składzie moje skromne Ja, Limit, Paweł i Maciek ruszyliśmy na pętlę, aby sprawdzić, czy to co palcem po mapie przejechałem okaże się realne do zrobienia. Wnioski: - Start zdecydowanie wcześniej bo dnia nam brakło, - Trasa atrakcyjna, błotko, szuter, asfalt, las, dla każdego coś miłego - Dość ambitne zadanie, miejmy nadzieje, że nie trzeba będzie modyfikować tej 160 km pętli.
A i Big wheel przekroczył 1000 km przebiegu. Daje rade ta nowa moja zabawka.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym