DP objazdy pagórków D

Czwartek, 18 maja 2017 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, praca
Widno coraz wcześniej to i wstawanie idzie sprawniej. Damian decyduje się na jazdę rowerem na Morawę, więc wybywam z domu o 7:00 i kręcę na Długosza go przechwycić. Wyjątkowo chłopakowi się zaspało, co wiązało się z tym, że przyjdzie mu nieco żwawiej pojechać. Czekam dłuższą chwilę i jest. Odpalamy Meridy i śmigamy moim wariantem najkrótszej trasy. Udaje się zdążyć na bazę na czas.

W pracy dostaję info od Krzyśka, że szykują z Limitem jakieś objazdy po Powiecie Będzińskim. Znając Adama i tamten teren to lekko nie będzie. Tyle, że godzina zaporowa i nie wiem, czy się wyrobię. Co prawda miałem plan uderzyć na Jaworzno do PTTK, ale się sprawa rypła i wyszły kolejne newsy, przez co plany się pozmieniały. Teraz tylko je dobrze synchronizować.

Z pracy udaje mi się nieco wcześniej wybyć to korzystam z okazji i jadę na spotkanie z Jackiem w Plastrach Miodu, ale o tym innym razem. Spotkanie przeciągnęło się do 16:00. Ustawkowicze już w drodze. Dzwonię do Limita i po konsultacji decyduję się na gonitwę za nimi. Zgadujemy się na Orlenie w Wojkowicach.

Nim tam się dostałem przyszło mi się przebijać między samochodziarzami od Wydziału Filologicznego UŚ, aż do Czeladzkich Piasków. Potem już jazda szła lepiej. Na miejscu jestem przed ekipą. Ekipą szumnie nazwane po chwili zjawiają się tylko i aż Limit i Krzysiek. Korzystam z okazji i aplikuję sobie izotona, bo nieco się wyładowałem, aby tu dotrzeć. Przywitanie i podążamy za trasą jaka się Limitowi urodziła w głowie.

Generalnie sporo pagórków, góra i dół, aż do P4. Nazwy tych wiosek mi się tak mylą, że wyszczególnię najbardziej charakterystyczne. Wojkowice - Strzyżowice - Góra Siewierska - Dąbie - potem gdzieś - zaś Góra Siewierska, tyle, że z innej strony - Twardowice - Sadowie II - Toporowice - Przeczyce - Podwarpie - P4. Noga dobrze zapodawała, to często wychylałem się, aby dopaść króliczka.

Na czwórce żegnamy się z Adamem, a my jeszcze bieżnia na P3 i po dotarciu na Zieloną i my się żegnamy. Wpadam na Robotniczą i kręcę pod Dworzec, skąd już na Park Hallera i zjazd do Zagórza. Na ostatnich km dogania mnie brat, który też gdzieś się po Pogoriach rowerem woził.

Oj było mi potrzeba takiej interwałowej nutki miodzio-rzeźni.

Komentarze (1)

Mam nadzieję, że uda Ci się na sobotę załapać i poćwiczyć tym razem w terenie :-) Też lekko nie będzie.

limit 05:58 piątek, 19 maja 2017
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa miesc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]