Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczki

Dystans całkowity:20236.00 km (w terenie 3132.00 km; 15.48%)
Czas w ruchu:1083:21
Średnia prędkość:18.68 km/h
Maksymalna prędkość:70.50 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:103.24 km i 5h 31m
Więcej statystyk

Po Ćmoku za widoku i nie tylko. Popracowa eksploracja Mysłowic i nie tylko.

Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 · Komentarze(1)
Kategoria wycieczki
Po wczorajszej rundce rozruchowej po Mysłowicach dziś powtórka z rozrywki. Tyle, że z nieco lepszymi warunkami pogodowymi i dłuższymi widełkami na włóczęgę.

Dzień rozpoczęty od wczesnoporannego dojazdu do pracy. Jak objazdy to i Big poszedł w ruch.
Do 13:00 sprawnie dniówka zlatuje i bez większej zwłoki zdaję zmianę i ruszam w plener.
Ze strefy przeskok na zielony szlak i tyłami przebijam się na Modrzejów. Z pomocą mapy śmigam dalej drogami przemierzając kolejne dzielnice w których nie miałem okazji jeszcze zawitać lub nie utrwaliłem faktu, że tam byłem.
Spod centrum mijając miejsce spoczynku Darka kręcę na Ćmok. Po przejechaniu i pooglądaniu zabudowań Ćmoku za widoku :D wpadam na Obrzeżną Zachodnią i nieco na wariata przebijam się nią na drugą stronę A4 aby dostać się na Morgi. Tutaj kojarzę, że innymi drogami na tych terenach byłem. Trzymając azymut wieży przekaźnikowej mijam Larysz i wyskakuję na Wesołej od innej strony niż wczoraj.
Wieżę mam zaliczoną to już prosto na Rynek w Wesołej. Krótka analiza trasy i śmigam na rogatki Mysłowic do dzielnicy Ławki. Checkpoint przy napisie, krótki pitstop pojeniowy i nawrót do Rynku w Wesołej. 
Wracając dostrzegam głaz i krzyż tuż przy terenie kopalni. Po zapoznaniu się dowiaduję się, że w tym miejscu w 1943 roku mieścił się podobóz KL Auschwitz. Więźniowie pracowali przy powstawaniu kopalni.
Trochę lokalnej historii i śmigam do lokalnej atrakcji kąpieliska Wesoła FALA z myślą, że może uda się cosik na ruszt wrzucić. Eh zawarte.
Czas na trochę terenu. Przedostaję się na terytorium Kato i trzymając się ichnich szlaków rowerowych przemierzając Las Murckowski docieram do punktu, który kiedyś tam na mapie wypatrzyłem Wzgórze Wandy. Szczyt zajęty przez obiekt hydrologiczny Katowickich Wodociągów, a tuż obok znajduje się wieża obserwacyjna p.poż..
Punkt odhaczony. Powoli zmęczenie daje się we znaki. Ale jeszcze termicznie jest całkiem fajnie.
Trzymając się oznaczeń czarnego szlaku bokiem mijam Murcki natrafiając na tablicę informującą o przebiegającą w tym miejscu granicę Ziemi Pszczyńskiej, a obecnie umowna granica między Murckami a Giszowcem. Zaś coś nowego.
Trochę lektury i za jadąc dalej za szlakiem docieram na Janinę. Tu tylko piwo, a o ciepłej strawie zapomnij. No nic. 
Już znaną drogą zaginam jeszcze pod omijaną Barbarę i kaplicę św. Huberta i prosta na D3S. 
Przelot przez Dolinę i wzdłuż 86 do granicy z Sosnowcem. Rzut okiem na tworzące się nowe Egzotarium i przez Pogoń i Józefów zjazd na Zagórze. 
Chwiejna ta dzisiejsza temperatura. Na starcie 3, w południe 15, na Wesołej licznik nawet 20 zeznał, a na kwadrat docieram, gdy już słońce całkowicie się schowało, a Celcjusz spadł do 7 stopni.
Mimo to dzień jak najbardziej udany i coraz bliżej pierwszej po covidowej setki.

Debiut na Ławkach


Obelisk po dawnym podobozie KL Auschwitz


Rondo na Wesołej


Wesoła FALA


Wanda


Granica


Barbara


Rudzik spod Barbary.


Pnie się Egzo w górę.

Rajza przyrodniczo-historyczna

Niedziela, 22 listopada 2020 · Komentarze(2)
Kategoria wycieczki
Niedzielna rajza z Rafałem utworzona z dwóch pomysłów do zrealizowania. 
W ten piękny słoneczny dzionek okraszony zimnym upierdliwym wiatrem wybraliśmy się na objazd błędowskich piachów połączony z pętla "śladem bitwy pod Krzywopłotami" z racji kolejnej rocznicy Polskich Termopil z czasów I WŚ.

Trasa: Zagórze Plac Papieski - Balaton - Wągródka - Stare Maczki - Burki - Sosina - Szlak Kordonów Granicznych - Bór Biskupi - Bukowno - Bolesław - Hutki - Róża Wiatrów - Czubatka - Klucze - Golczowice - Cieślin - Bydlin - Krzywopłoty - Kwaśniów - Chechło - Błędów - Ząbkowice - Gołonóg - Zagórze.
Powrót do miejsca zbiórki i każdy w swoim kierunku.
Reszta później. 

Do św. Marcina w Tarnowskich Górach ...

Środa, 11 listopada 2020 · Komentarze(2)
Kategoria wycieczki
... czyli 102 na sto drugą rocznicę odzyskania niepodległości.

Po raz kolejny z wiadomych wirusowych przyczyn w tym roku ruszam indywidualną trasę objazdową.

Od kilku lat raz do roku najczęściej w listopadzie, ale nie ma reguły ruszam w miejsca związane ze św. Marcinem. Najczęściej to kościoły. 
Aura za oknem taka sobie skromne + 5 termometr zeznaje, ale sucho i nie wieje, więc mapka w ruch, obranie kierunku i w drogę.
Za cel obrany kościół w sumie to dwa w Tarnowskich Górach. Myślałem jeszcze nad Przeginią i Krzeszowicami, ale to na raz kolejny.

Południe wybija. Późny wyjazd ale specjalnie opóźniony z myślą, że Celsjusz zezna nieco więcej na termometrze.
Na początek sprawny przelot do Będzina i podjazd na Grodziec. Dalej Wojkowice i krótki pitstop przy odrestaurowanej "Nitowanej". Foto i nie tracąc temperatury ciała cała na przód do Bobrownik. Punkt pośredni - kościół pw. św. Wawrzyńca na szlaku architektury drewnianej. Przy pomniku 720 lecia Bobrownik posiłkując się mapą kręcę pod schron Wesoła w Dobieszowicach.
Jadąc teoretycznie nową drogą dochodzę do wniosku, że jednak już tu kręciłem, tylko innym wariantem dojazdowym i było to w nocy.
Przekraczam Brynicę i ruszam pod kopiec Wyzwolenia w Piekarach. Szybkie foto lokacyjne u podnóża i przebijając się przez Księżą Górę wpadam do Radzionkowa.
CIDry przelatują i kieruję się na Stroszek aby dotrzeć do Rezerwatu Segiet. Kiedyś tam z Limitem zawitałem.
Odświeżam sobie pamięć napajając się jesienną scenerią starej Buczyny na Garbie Tarnogórskim.
Wreszcie wpadam na Tarnogórskie oznaczenie szlaków rowerowych. Wszędzie tylko czarny kolor i pełno drogowskazów z oznaczeniem kierunku ciekawych miejsc. Z początku nie to irytowało. Ale z biegiem kaemów były to przydatne wskazówki. Pozwalające włóczyć się bocznymi drogami w poszukiwaniu lokalnych atrakcji. Tym to sposobem udałem się pod źródełko młodości w Reptach. Dużo tablic informacyjnych opisujących krótko, a treściwie miejsce gdzie się w danej chwili znajduję plus co chwilę w newralgicznych miejscach dużego formatu mapa TG i okolic.
Całkiem fajnie poczyniona infrastruktura dla cyklistów.
Po dotarciu do źródełka obieram kurs przez Ptakowice do Pałacu w Rybnej. Współpracując z mapą cel namierzam krótkie zwiedzanie - udaje mi się nawet pieczątkę złapać. Punkt który już mi dawno chodził po głowie odwiedziłem i ruszam do głównego punktu czyli kościoła pw św. Marcina sięgającego historii XIV wieku. W sumie to kościoły są dwa. w pobliżu starszego znajduje się jego nieco młodszy brat. Wpadam na dobrą porę bo nawet udaje się się wejść do środka młodszego. Kościelny jednak pieczęci nie miał. Niestety tylko w kancelarii można pozyskać. Ale i tak zadowolony, że udało się wejść do środka.

Dzień się chyli ku końcowi. Posiłkując się oznaczeniem szlaku tym razem kierunek Dolomity aby dostać się na DK 11 i bez kombinacji już Strzelców Bytomskich dotrzeć na Rynek w Bytomiu. 
Rynek osiągam już po zmroku a tu jeszcze 17"00 nie ma.
70 kameów w nogach. Stówka wpadnie bez kombinacji to bez zbędnego zaginania 79 i długa do Parku Śląskiego. Pod stadionem kręci się sporo Policji. Po chwili zaskoczyłem, że to za parę godzin rozpocznie się tu mecz z Ukrainą. Niecodzienny widok przy kotle czarownic - mecz Reprezentacji a tu ani jednego kibica, tylko trochę spacerowiczów.
Przelot przez Park i dalej ścieżką docieram pod Spodek. Przeskok na Bulwary i wzdłuż Rawy na Zawodzie pod centrum przesiadkowe. Dalej już za drogą przez Szopki do macierzy i zjazd na kwadrat..
Dobry to był pomysł się ruszczyć. Od razu głowa zresetowana.

Prawie rybka niepodległościowa

Żelazny Szlak Rowerowy

Sobota, 3 października 2020 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Nieśpieszna totalnie na lajcie sobotnia włóczęga w klubowym gronie po Żelaznym Szlaku Rowerowym.

Na deser nie udana próba zdobycia wieży widokowej na meandry Odry pod Zabełkowem. Powód zalana droga dojazdowa. Od lokalsów dostałem cynka, że można wzdłuż wałów spróbować, ale też nie mają pewności czy aby na pewno, więc temat na raz następny.

Nie zdarza mi się jechać tam gdzie wszyscy jeżdżą, bo akurat w danym momencie miejsce to jest na topie. Tym razem odszedłem od reguły z uwagi na i tak już mało okazji pokręcenia w klubowym gronie. Co do nowej atrakcji jaką jest Żelazny Szlak słyszałem różne opinie, a że nadarzyła się okazja to sprawdzić - się zdecydowałem osobiście wydać opinię.

7:00 zbiórka pod Europą i nowością oganiamy busa z przyczepką aby się sprawnie przemieścić i pokręcić na miejscu. Chwila mija na załadunek i w drogę. Piotrek odpowiada za wycieczkę ja się dziś tylko skromnie z kąta przyglądam. Dawno już na klubowej trasie nie czułem się jak uczestnik. Zazwyczaj to ja stawiam warunki, gdzie i jak jedziemy. W sumie nawet mi to odpowiadało.

Po około godzinie meldujemy się w Godowie. Desant rowerów, foto i wbijamy się na Szlak. Już na pierwszych kilometrach tej małej pętli przygranicznej ubolewam, że w naszym rejonie GOP-u nie jest to tak poprowadzone. Fajna nawierzchnia, szeroko sporo wiat na odpoczynek. Oznaczenie na 4 z plusem. O czeskiej stronie to się traciłem którędy szlak między ulicami Karwiny i okolic jest prowadzony. Na polskiej stronie dojeżdżając do tablic drogowskazowych dawało mi do myślenia, w którą stronę prowadzi szlak główny, a gdzie gdzie tylko poboczne pętle i odbicia. Ale Pieter prowadził więc też tego dokładnie nie analizowałem. 
Sama pętla mało atrakcyjna. Jak dołożyć do tego odbicia do ościennych miejscowości to nabrało by lepszego okraszenia. Ale to innym razem. Dziś interesował mnie sam przebieg i sposób jego oznaczenia.

Pętlę mimo licznych przerw sprawnie pokonujemy. Na dokładkę pomnik ofiar I Powstania Śląskiego w Godowie i nieudana próba dotarcia pod wieżę widokową w Zabełkowie. Wody Odry nieco wylały i uniemożliwiły dojazd do punktu widokowego na "graniczne Meandry Odry".
Wycieczka dobiega końca. Rowery na busa i powrót do Sosnowca.
Pomysł z busem się spodobał. Coś czuję, że w przyszłym roku jak Wirus, a nie już mniej pogoda pozwoli częściej z tego rozwiązania skorzystamy.

NA STARCIE


KARWINA I SPOTKANIE Z RM

Dookoła Babiej Góry.

Sobota, 22 sierpnia 2020 · Komentarze(5)
Kategoria wycieczki
Jak się ma za dużo pomysłów gdzie by tu jechać i do ostatniej chwili się nie możesz zdecydować.
Kwitnący pomysł od strzała ukręcić + 400, może 3 przełęcze na dystansie + 300. Oby dwa kuszące i do okiełznania. Jedynie obawa późno popołudniowych burz i upał +30 dawały mi trochę do myślenia.

Ostatecznie wybieram zdobycie Krowiarek, poprawka przez Glinne i jak starczy czasu na deser Kocierz.
Przez zbliżającą się burzę i ufundowaniu sobie ścianki Zagórze na początek, Kocierz został do ogarnięcia na raz kolejny. 
Mimo skromnego + 200 bo ambicja chciała więcej to  i tak mega zadowolony ze zdobycia tego co chodziło od roku po głowie.
Trasa
Zagórze - Maczki - Góra Piachu (pierwsza skromna ścianka) - Wilkoszyn - Jezioraki - Balin - Chrzanów - Płaza (kolejna ścianka na rozgrzewkę) - Zator - Wadowice (oczywiście Kawusia i Kremówka) - na spontana ściana Zagórze - Łękawica - Zembrzyce - Sucha Beskidzka - Maków Podhalański - Zawoja - Krowiarki (mimo że wyżej spodziewałem się większego wyzwania) - Zubrzyca - Jabłonka - Lipnica Wielka (granica) - Bobrov (SŁOWACJA) - Oravska Polhora - Przełęcz Glinne (granica) - Jeleśnia - Żywiec - ciapong - Katowice - Zagórze.

Na razie zarys. Wieczorem więcej. 


Ścianka Zagórze. Niezły zadzior te 14%


Myślałem, że nie skończy się ten podjazd ale mu się nie dałem. Mimo, że już trochę przejechałem.


Zbiornik Świnna - Porąba z Zagórza widziany.


Przez Suchą przelatuję, w Makowie uzupełnienie płynów i pora na Krowiarki.


Na zjeździe Tatry się ukazały. Gdzieś tam w oddali  Malina z ekipą z Orlą Percią się zmagają.


Będąc na Rysiance zastanawiałem się co to za wzniesienie z anteną. Z tej perspektywy (na przedłużeniu drogi) wyszło, że Magurka Orawska i nawet jest możliwość wjechania na szczyt pod nadajnik TV. Może kiedyś się skuszę.


Powrót do macierzy. Jeszcze Kaem pod Glinne, a potem to już tylko w dół do Żywca.

Miodzio rzeźnia z nutką Żaru.

Sobota, 18 lipca 2020 · Komentarze(5)
Kategoria wycieczki
Co się wlecze nie uciecze. Przekładany trip z Żarem w tle wreszcie doszedł do skutku. Po 5 latach ponownie na szczycie Góry z Elektrownią na szczycie. W 2015 wspólnie z Limitem zaliczone w ramach objazdu Województwa Śląskiego.
Dziś już bez sakw i ze sporą liczbą kaemów wykręconych od tamtej pory.
Start jak do pracy 5:00 rano.
Na początek zgarniam z Kazimierza kompana dzisiejszej rajzy Arka, który chciał się zmierzyć z dawką + 200 i wjechać na Żar.

Już w komplecie w blasku wschodzącego Słońca ruszamy na zaplanowaną marszrutę. Słońca w ciągu dnia mniej było niż był. Ale plusem tego nie było za gorąco i przyjemnie się jechało.
Leci się fajnie kilometry same uciekają. Krótki postój przy schronach w Chełmku i kręcimy dalej do Oświęcimia. W Gorzowie drobne problemy z zamkniętą drogą pod torami kolejowymi, ale udaje się teren budowy górą przez nasyp pokonać i nie musieliśmy nadkładać drogi. Między Oświęcimiem, a Kętami jedna długa żmudna asfaltówka. Trochę się dłużyło te 15 kaemów. W samych Kętach przerwa na kawusie. Rzut okiem na mapę i śmigamy do Porąbki. 
70 już w nogach. Przekraczamy mostem Jezioro i rzeźbimy 40 minutowy podjazd na szczyt Żaru. Stok narciarski był widoczny i na szczycie tylko od strony stoku jakieś widoki się jedynie ukazały. 
Po dawce kalorii gofrowo-zapiekankowych zjazd na dół i powrót do Międzybrodzia Bialskiego, aby odbić przez przełęcz Przegibek do Bielska. O ile Żar ogarnąłem bez zmęczenia to już teoretycznie mniej intensywny podjazd dał się lekko we znaki.
Od Bielska powrót na już tylko lekko pofałdowany teren. W Zabrzegu odkrywam jeszcze nie znany przeze mnie dojazd pod koronę zapory Jeziora Goczałkowickiego. Foto i śmigamy na Zdrój napoić brzuchy obiadkiem w sprawdzonej knajpce. 
Na szczęście strefa Izolatorium Zdrojowe nie objęło lokali gastronomicznych i można było spokojnie się posilić. Docierając do Pszczyny w oddali burzowe chmury. Opaczność czuwała i zdążyło się tam wypadać zanim nasze koła dotarły do Pszczyny. Drobny deszczyk popadał w Kobiórze, ale udało nam się znaleźć zadaszenie i odczekaliśmy trochę.
Jak już się wypadało to do naszego powrotu już deszcz nie towarzyszył.
Po tej już pauzie sprawnie docieramy bokami miast na Zagórze. 
Uradowany i wyrypany jak koń po westernie jeszcze zahaczam o myjnię skąd już prosto na kwadrat. 

Trasa (SO)Zagórze - Kazimierz - Maczki - (SJ) Geosfera - Centrum - Jeleń - Dąb - Małopolska - Chełmek - Gorzów - Oświęcim - Kęty - Porąbka - Czernichów - Żar - Międzybrodzie Bialskie - Straconka - BB - Czechowice-Dziecice - Zabrzeg - Zapora na Gorczałkowicach - Zdrój - Przczyna - Piasek - Kobiór - Promnice - Paprocany - Tychy - Katowice - Mysłowice - Sosnowiec - Zagórze.


Oświeci ktoś mnie, która droga do Oświęcimia właściwa


Z Arkadiuszem


Zażarta rywalizacja na wjeździe na Żar. 40 minut podjazdu po 70 kaemach rozgrzewki.


Pomyliło MiSię



Sowa bielszczanka wersja ścianowa

Spontaniczna Lipnica Murowana i okolice dzień 2

Niedziela, 17 maja 2020 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Rajbrot - Szczyt Szpilówka - Iwkowa - Wytrzyszczka (Zamek Tropsztyn) - Tropie - Roztoka - Rożnów - Witowice - Czchów.

Dziś relaks i krótka trasa po zamkach Doliny Dunajca.
Powolny rozruch i przy śniadaniu wpada mi pomysł, że wezmę Patyka w górki w poszukiwaniu wieży, która od wczoraj widziana na na horyzoncie nie dawała mi spokoju. 
Oczywiście informacje od przewodniczki z Lipnicy i mapy pomogły w namierzeniu obiektu.

Takoż to rozdzielamy się na chwilę. Gdy Tomek z Krzyśkiem od razu samochodem pogonili do Czchowa, skąd będziemy wracać do Sosnowca, Marciny poszły w las.
Zjazd doliną do centrum Rajbrotu pod kolejny drewniany kościół, skąd pakujemy się na zielony szlak i wtaczamy się na poziom 515 pod Krzyż powstańczy na Piekarskiej Górze, skąd po krótkiej przerwie atak szczytowy pod wieżę widokową na Górze Szpilówka.

Trochę walki z lękiem przestrzeni, ale udaje się zdobyć na odwagę i obejrzeć panoramę z tej 30 metrowej wieży. 
Godzina się już bliża i tniemy z Patykiem przez Iwkową do Wytrzyszczki pod Zamek Tropsztyn.
Niemal że o czasie zjeżdżamy się z chłopakami. Zamek tylko w wakacje czynny więc kierujemy się na Rożnów na dwa kolejne przy pomocy promu. 
Zamki udaje się odnaleźć. Misja zaliczona. 
Na powrocie trochę deszczyk straszy, ale szybko się wypogadza i można kontynuować drogę powrotną do Czchowa.
Na deser jeszcze kawusia i zwiedzanie zamku w Czchowie.

Było miło, ale pora wracać. Koła na dach i silnik w ruch i powrót do Sosnowca. 
Rozwiązanie z samochodem się opłacało. Dzięki temu manewrowi można było spokojnie sobie pokręcić na miejscu nie tracą sił na dojazd. 

Spontaniczna Lipnica Murowana i okolice dzień 1

Sobota, 16 maja 2020 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Trasa: Rajbrot - Lipnica Murowana - Gnojnik - Jasień - Brzesko - Przyborów - Borzęcin - Dębno - Łoniowa - Żerków - Gnojnik - Lipnica Murowana - Rajbrot.

Na tygodniu Krzysiek rzucił hasło, czy nie piszę się na jednodniowy wypad w okolice Bochni. Odpowiedz była od razu wiadoma. Wnet pomysł urósł do wypadu weekendowego. Mnie w to graj. Dyżurów w pracy nie ma więc spokojnie mogę ruszać w nieznane, widziane tylko z samochodowego okna tereny.

Pobudka i śmigam na Pogoń, gdzie z pomocą bolidu Tomasza mieliśmy sprawnie się przedostać na nocleg. Ładuję rower na dach. Zbieramy po drodze Krzyśka i Patyka. Ekipa w komplecie - cała na przód ku nowej przygodzie. 

Po raz pierwszy od dłuższego czasu to nie ja myślałem nad programem dnia i pojechałem na gotowe. 
W sumie to i chłopaki do końca nie załapali, gdzie mamy nocleg, bo miny im trochę spokorniały jak po dłuższej przerwie od nie kręcenia wybrali się na pogórze Beskidu Wyspowego.

Sprawnie docieramy na kwaterę. Pogoda rewelacyjna. Uzbrajamy rowery i po konsultacji trasy kierujemy się do dzisiejszego punktu zwrotnego miejscowości Borzęcin (rodzinne strony Krzyśka). Po drodze zwiedzanie kościołów z architektury drewnianej w Lipnicy i Gosprzydowej. Starego Browaru Okocim w Brzesku. Tam też udaje się załatwić smaczny i nie drogi popas obiadowy. 
Posileni docieramy do Borzęcina. Krzychu kręci odszukać ojcowizny, a my zwiedzamy sanktuarium MB Borzęcińskiej. 
W drodze powrotnej na deser Zamek w Dębnie. Niestety zamknięty ten obiekt muzeum w Tarnowie. Następnie trochę pagórków do pokonania, uzupełnienie popasu na dzień kolejny i zjazd na bazę świętować symbolicznie 9 Cyklozy.

Bukowno i okolice

Niedziela, 10 maja 2020 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Pomysł na kolejną klubową wycieczkę rowerową.
Akurat niedawno odbyła się rocznica potyczki w Podlesiu w czasie Powstania Styczniowego. Cel namierzyć obelisk, a przy okazji wpadło kilka ciekawostek.
Trasa: Zagórze - Maczki - Szczakowa - Bór Biskupi - Podlesie - Bukowno - Bolesław - Kolonia - Laski - Błędów - Łosień - Strzemieszyce - Kazimierz - Zagórze.

Plan był na dzisiejszą jazdę był nieco inny, ale telefon od Romana plany zweryfikował i skróciłem trasę do powyższej pętli.
Obeliski namierzyłem, po drodze panę złapałem ale sobie z nią poradziłem i w zaplanowanym czasie na kwadrat wróciłem.

Obelisk


Ekspozycja przy ZGH Bolesław tzw. Kopalnia Wiedzy o Cynku, przykłady poglądowe.




Na finiszu około Kosmodomu nasadzenia Smoleńskie przyuważyłem.

Szlak Szwajcarii Zagłębiowskiej

Sobota, 2 maja 2020 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Testując nowe warianty przegonienia rowerowej społeczności w Święto Flagi na warsztat wziąłem czerwony szlak turystyczny Szwajcarii Zagłębiowskiej na pełnym dystansie Sławków - Zawiercie. Piachu pod dostatkiem, ale w z miarę przejezdny. Między Okradzionowem, a Błędowem gdzieś mi się zatracił, ale po kilometrze udało się na nowo go namierzyć. Dość słabe miejscami oznaczenie. Od Chechła, aż do Zawiercia nie licząc wiatrołamów dużo lepiej się kręciło z widocznym odnowionym oznaczeniem Szlaku.

Trasa Zagórze - Juliusz - Maczki - Wągródka - Burki (dokończenie niebieskiego Powstańców Styczniowych) - Niwa - Sławków - Chwaliboskie - Okradzionów - Błędów - Chechło - Hutki Kanki - Józefów - Zawiercie - Wysoka - Chruszczobród - Trzebiesławice - Podwarpie - P4 - P3 - DG - Zaqórze.

Generalnie nieco się gryzłem, czy w ogóle ruszać w plener bo ICM nieco odstraszał. Ale odczekałem pierwszą fazę deszczu i koło 12:00 ruszyłem na trasę. Sprawny przejazd na Burki, gdzie wpadam na niebieski i nim to na Rynek do Sławkowa. Trochę deszczyk postraszył, ale szybko przeleciało i potem przed dłuższy czas było ładnie. 

Szukam kropy, ale pierwszy znacznik czerwonego szlaku lokalizuję na Austerii i nim się obecnie poruszam z założeniem, że ma mnie do Zawiercia doprowadzić. Trochę z mapą, trochę na czuja, trochę za oznaczeniem dokręcam do Błędowa. Przeciągnęło się do rzeźbienie bo już 16:00 i korciło mnie już wracać. Na szczęście motywacja przejechania była większa i ruszyłem dalej do Chechła. Ten odcinek szlaku już był mi znany, ale na 29-rze to inna bajka ten odcinek przejechać. Opony też odegrały dobrą rolę - mało było miejsc gdzie się wkopałem lub nie dało się jechać. Od Chechła oznaczenie dużo lepsze. Schody na szlaku dopiero zaczęły się w lesie za Hutkami, gdzie nie piach, a wiatrołamy na prawie kilometrowym odcinku zmuszały do przenoszenia. Przy osadzie Józefów dopada mnie kolejna mżawka, ale między drzewami nie taka straszna, jakby złapało mnie na otwartym terenie. 
Po 40 km wreszcie asfalt. Kurs do Zawiercia. Ociągam końco-początek szlaku i trzymając się częściowo wojewódzkiej 796 kręcę do Chruszczobrodu.
Następnie odbijam na P4 drogą przez Trzebiesławice i Podwarpie. Na finiszu przy molo poruszenie przez Dzika, który nie zważając na ludzi spacerował sobie na pograniczu Plaży i zadrzewienia od strony Łęknic.

Zdjęcia jak obrobię. Bez przeróbki kto ciekawy na profilu FB.

Na szlaku - piachu nigdy dość

Na Młyńskiej drodze bezimienny spoczywa - nawet wujek Google nic o tym miejscu nie podpowiada.

Tuż przed Hutkami trochę wdrapywania 


Klimatyczna ambona

Wiatrołamy na trasie.

Na finiszu