Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2016

Dystans całkowity:715.00 km (w terenie 105.00 km; 14.69%)
Czas w ruchu:39:57
Średnia prędkość:17.90 km/h
Maksymalna prędkość:53.70 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:39.72 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DP - dzień wariata

Poniedziałek, 14 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
3 dni bez roweru sprawiają, że mimo zera nogi pewnie trzymają tempo w drodze do pracy. Chyba to tylko jedna dobra wiadomość tego durnego dnia.
Generalnie jakoś tak wszystko pod górkę, a to miasto sparaliżowane wszędzie korki, nawet rowerem ciężko się miałem przebić od ślimaka praktycznie do samej firmy.
Na bazie dowiaduje się, że mam lekkie dostawy do Piekar, Suchej Beskidzkiej i Wieliczki. Myślę, szybka piłka i o ludzkiej porze powrót na firmę, a jak na złość co punkt to inna wariacja - pęknięty bok fotela, roboty drogowe, zmyślne trasy nawigacji, ponownie korki, wieczorna gęsta mgła i jeszcze kilka porypanych zdarzeń sprawia, że mam dnia po prostu dość.
W efekcie zamiast na 18:00 to na bazę wracamy na 21:00 i zniechęcony do czegokolwiek decyduję się na powrót do domu autem.

DPOD

Czwartek, 10 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Ledwo tydzień się nie zaczął, a tu już ostatnia dniówka przede mną. Udaje mi się zwlec z wyrka nieco wcześniej, przez co procedury przedstartowe idą sprawnie i wreszcie wyjechałem z kilku minutowym zapasem. 
Zmuszony zamknięciem zjazdu z 94 kręcę przez Popiełuszki na Małe Zagórze, gdzie przy górce Środulskiej zaś powrót na standardową trasę. Jedyny plus jazdy tamtędy do podjazd, który od razu powala się zagrzać. Dziś widoczność większa, ale i ruch spory przez co, aby mnie mamuty nie rozjechały musiałem ich trochę przytłumić jadąc środkiem pasa. Mają lewy to niech wyprzedzają. Poza dwoma blaszkami, które nieco za blisko mnie wyprzedzały to nie było tragicznie.

Nim skończyłem dniówkę zdzwaniam się z Limitem, którędy to do domu zamierza wracać, bo może go namierzę i się trochę wspólnie pokręci. Po konsultacji zgadujemy się, że powinniśmy na siebie wpaść w okolicach "Wisienki". Żeby nie być za wcześnie to nim ruszyłem w kierunku miejsca spotkania pokręciłem się trochę po Stawikach z zamiarem znalezienia pomostu nad torfowiskiem. Po krótkiej eksploracji udało się znaleźć to co chciałem. Następie zakręciłem jeszcze na Gospodarczą, zobaczyć jak idą prace przy remoncie drogi.  Od ostatniego przejazdu dużo nowości nie widzę, no może czerwona nawierzchnia na ścieżce. Zjazd jeszcze do ropuszki po wsad na małego głoda i już prosta ścieżką wzdłuż Będzińskiej na spotkanie z Limitem.

Zjeżdżamy się prawie idealnie. Potem już nieśpiesznie śmigamy pod Nerkę, gdzie odbijamy w kierunku Grodźca i dalej do Psar. Tuż przy Straży w Psarach się żegnamy i odbijam w kierunku Przeczowa. Przelot przy Pogoriach 4 i 3, skąd Konopnickiej do Centrum i Parkiem Hallera przedostaje się do siebie na Zagórze.

Ot i kładka nad torfowiskiem - jako fragment ścieżki dydaktycznej przy Stawikach, a pod spodem czerwona nawierzchnia na Gospodarczej.


DP Rada D - szczęście w nieszczęściu.

Środa, 9 listopada 2016 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Od rana gęsta mgła. Dawno w takich warunkach nie jechałem. Jedyny plus, że i blaszaki też krążyli zapobiegawczo.
Przejazd po mimo trudnych warunków, płynny i bez ekscesów.
Po pracy udałem się na zebranie Rady Prezesów na Staromiejską. Warunki już lepsze do jazdy po widoczność dużo lepsza.
Z pośród przybyłych na dojazd rowerem zdecydowałem się ja i dwóch cyklistów z Mikołowa, którzy dotarli po mnie na miejsce. 
Na spotkaniu za dużo konkretów nie było i po godzinie spotkanie zakończyliśmy. Cały czas w trakcie spotkania miałem dziwne przeczucia, jeszcze nie wiedziałem w czym rzecz. 
Przeczucie mnie niestety nie zawiodło. Gdy przyszło się zbierać koledzy z Mikołowa poszli przodem, aby odpiąć rowery, które przyczepili do mojego. Nagle larum i słyszę, dzwońcie na Policję - ukradli nam rowery. Aż mi się włos zjeżył na głowie. Wychylam się na klatkę - uf mój się został. Ewidentnie, ktoś się napatoczył niepowołany, bo jak tyle tam jeździmy pierwszy raz coś takiego.

Co za ciul, jeden lub kilku pokusiło się o te dwa Krossy. Jeden sendziwy trekking, a drugi kilku letni MTB.

Normalnie miałem strasznie mieszane uczucia. Zaczekałem z chłopakami na przyjazd patrolu Policji i po złożeniu oświadczeń udałem się na Rawę, gdzie czekała na mnie żonka z ciepłą herbatką. Przeczekałem z nią do końca dniówki i odstawiłem na busa, po czym znów wracam na centrum dopilnować brata, co by i on do dobrego autobusu wsiadł. 
W między czasie mgła ponownie opadła i widoczność znów się pogorszyła. Zaglądam na Roździeńskiego zobaczyć jak idą przygotowania do demontażu mostu nad DK86. Powoli szykują się do zamknięcia drogi. Nic tu po mnie pora zjeżdżać na Sosnowiec, bo chłodek daje się we znaki. Bez kombinacji przez Borki na Stawiki, gdzie wpadam na Sobieskiego i już drogą jaką jechałem rano kręcę na Zagórze.

DPOD

Wtorek, 8 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Chwilka pojęcie względne. Nastawiam budzik na 5:30, coby się na spokojnie do pracy uszykować i w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby właśnie nie ta chwila. Jakby, człowiek normalnie wstał to wszystko byłoby w porządku, a tak na chwilę oko mi się zamknęło i jak oko otworzyłem to budzik zeznał 6:20. Ups. No to mam spokojne szykowanie. Wskakuję w bike wdzianko, szklanka wody i po 15 minutach jestem już na trasie. Z racji, że zjazd z 94 na centrum jest zamknięty to jestem zmuszony wrócić do jazdy przez Mec i małe Zagórze.  Przy stoku wskakuję już na właściwy tor i cała naprzód. Na bazie z 5 minutowym opóźnieniem, bo na Sobieskiego wymyślili sobie niebiescy sprawdzanie stanu trzeźwości i przymulili nieco ten odcinek drogi.

Po pracy czynię zagięcie do centrum Kato w celu zlokalizowania jednej kancelarii prawniczej. Cel osiągnięty, choć nie było łatwo. Kręcąc przez Bogucice śmigam na Dąbrówkę i dalej na Czeladź, aby przez Piaski przedostać się na Pogoń, a dalej do Plejady. Drobne zakupy i zjazd na kwadrat.

Mała pętla wokół Jaworzna

Sobota, 5 listopada 2016 · Komentarze(2)
Kategoria wycieczki
Ustawka autorstwa Pawła.
Nie ganiają mnie na targi, to mogłem czynić to co lubię, czyli rower i przed siebie.
Sobotnia aura idealnie spasowała, zbieram zwłoki z wyrka i śmigam na ustawkową zbiórkę na Dęblińską. Na miejscu jest Ania oraz Agnieszka tuż za nimi docierają Paweł z Michałem oraz jeszcze jeden pan, który już z naszą ferajną miał okazję pojeździć. Czekamy jeszcze chwilę na Limita. Kwadrans dla spóźnialskich, ale żaden się nie stawił to ruszamy.
Początkowo czerwonym rowerowym na Mikołajczyka, gdzie przedzieramy się tyłami fabryki Watta na Niwkę, gdzie wskakujemy na zielony i nim pod stadion AKS-u. 
Przelot, przez Jęzor do Łubowca i dalej na Stałe, gdzie wbijamy się na czarny szlak nr 473. Nim to też docieramy pod Geosferę, gdzie czekał na nas Patyk. Wreszcie on na nas, nie na odwrót. :D. 
Kontynuujemy jazdę trzymając się czarnego. Zadziwia mnie to miasto, w odróżnieniu do Sosnowca, gdzie co chwilę powstają Brzydle, Pierdomki, Stonki i inksze dyskonty, tu dla odmiany co widzę, co chwilę jakieś nowe drogi, ronda. Właśnie jedna z tych drogowych inwestycji zmusiła nas do przedarcia się na drugą stronę, aby wskoczyć znów na szlak.
Różnymi bezdrożami docieramy na Górę Grodzisko. Tutaj trochę sielanki na MOR- ze (Miejsce Odpoczynku Rowerzystów) wzdychając do słoneczka.
Następnie wskakujemy na czerwony (481) i jedziemy nim na rynek do Byczyny. Zaś popas i posileni wybieramy czarny (472) i jedziemy nim na Jeleń przejeżdżając przez Stawy Bielnik. 
W dalszym ciągu okrążamy Jaworzno czarnym szlakiem, aż pod Elektrownię Jaworzno III, gdzie zmieniamy szlak na żółty (476) i trzymając się brzegów Przemszy wracamy w okolice Trójkąta Trzech Cesarzy.
Objazd Jaworzna zakończony.
Na Niwce czynimy pierwsze podziały. Mysłowice, gonią prosto, a ja z resztą śmigam do śródmieścia, gdzie odpada Aga. Ostatecznie rozjeżdżamy się na Pogoni, skąd przez Chemiczną i Środulę wracam do siebie na kwadrat.
Eh miło rowerowo spędzony dzionek.

DP Masa Katowicka D

Piątek, 4 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pierwszy wyjazd w tym półroczu, gdy temperatura spadła poniżej zera. Nie dużo, bo aż o 1 ale zawsze.
Start 7:30. Przyczepność i termika w normie. Jedynie tuż przed światłami przy Makro wpadam w lekki poślizg przez ściętą kałużę.
Z każdym kilometrem coraz cieplej. Ruch sporawy, ale samochodziarze za specjalnie się nie naprzykrzają i jazda idzie płynnie. 

Z uwagi, że od poniedziałku zamykają wiadukt nad DK 94 w okolicach cmentarza na Zuzannie (remont węzła) będę musiał zmienić sobie trasę do pracy i sunąć z powrotem przez małe Zagórze.

W pracy też nawet czas szybko upłynął. Kuszam sobie obiadek z przy zakładowym bistro i przenoszę się na Rawę oczekując godziny rozpoczęcia katowickiej masy.
Zbliża się 18:00, jadę na start i czynię honory zabezpieczającego przejazd masowej grupy. W tym miechu nieco nas mniej bo około 40 ludzików. 
Przejazd zakończony, przechwytuję małżonkę po pracy i odprowadzam ją na busa, a sam dalej swym jednośladem udałem się do domku.

DPD

Czwartek, 3 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Normalnie dzisiaj szło oszaleć z tą pogodą, szczególnie, że większość dniówki na polu przy rozładunku tira. Słońce, deszcz, śnieg, mieszanki śniegu z deszczem i tak w koło. No cóż zima w obwodzie.

Co do jazdy to też bez jakiegoś kombinowania. Standardowy dojazd przez Centrum na Morawę, a powrót przez Pogoń spoglądając jak tam remont Gospodarczej. Ścieżka rowerowa dostała już czerwoną nawierzchnię. Zaczyna się tam coraz bardziej formować nowy układ drogowy.

Swoją drogą nie wiem czy fakt, że sezon na rekreacyjną jazdę rowerem minął, bo coraz częściej nerwuje się na blaszaków. Wrażenie jakby byli zaskoczeni, że rowerem przy takiej aurze można jeździć i to normalnie po jezdni.

DPD

Środa, 2 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
W sumie po za tym, że udało mi się poprzez zostanie na nadgodziny uniknąć popołudniowej ulewy to nic ciekawego.
Generalnie po 4 dniach wolnego, to przelot na Morawę i z powrotem.