DP Masa Katowicka D
Piątek, 4 listopada 2016
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Pierwszy wyjazd w tym półroczu, gdy temperatura spadła poniżej zera. Nie dużo, bo aż o 1 ale zawsze.
Start 7:30. Przyczepność i termika w normie. Jedynie tuż przed światłami przy Makro wpadam w lekki poślizg przez ściętą kałużę.
Z każdym kilometrem coraz cieplej. Ruch sporawy, ale samochodziarze za specjalnie się nie naprzykrzają i jazda idzie płynnie.
Z uwagi, że od poniedziałku zamykają wiadukt nad DK 94 w okolicach cmentarza na Zuzannie (remont węzła) będę musiał zmienić sobie trasę do pracy i sunąć z powrotem przez małe Zagórze.
W pracy też nawet czas szybko upłynął. Kuszam sobie obiadek z przy zakładowym bistro i przenoszę się na Rawę oczekując godziny rozpoczęcia katowickiej masy.
Zbliża się 18:00, jadę na start i czynię honory zabezpieczającego przejazd masowej grupy. W tym miechu nieco nas mniej bo około 40 ludzików.
Przejazd zakończony, przechwytuję małżonkę po pracy i odprowadzam ją na busa, a sam dalej swym jednośladem udałem się do domku.
Start 7:30. Przyczepność i termika w normie. Jedynie tuż przed światłami przy Makro wpadam w lekki poślizg przez ściętą kałużę.
Z każdym kilometrem coraz cieplej. Ruch sporawy, ale samochodziarze za specjalnie się nie naprzykrzają i jazda idzie płynnie.
Z uwagi, że od poniedziałku zamykają wiadukt nad DK 94 w okolicach cmentarza na Zuzannie (remont węzła) będę musiał zmienić sobie trasę do pracy i sunąć z powrotem przez małe Zagórze.
W pracy też nawet czas szybko upłynął. Kuszam sobie obiadek z przy zakładowym bistro i przenoszę się na Rawę oczekując godziny rozpoczęcia katowickiej masy.
Zbliża się 18:00, jadę na start i czynię honory zabezpieczającego przejazd masowej grupy. W tym miechu nieco nas mniej bo około 40 ludzików.
Przejazd zakończony, przechwytuję małżonkę po pracy i odprowadzam ją na busa, a sam dalej swym jednośladem udałem się do domku.