Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:549.00 km (w terenie 22.00 km; 4.01%)
Czas w ruchu:28:13
Średnia prędkość:19.46 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:34.31 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km teren
02:52 h 19.19 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD + popołudniowa rundka z Martynką

Poniedziałek, 9 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 1

Weekend bez nabijania kilometrów. Niby byłem na miejscu na targach, ale pod wieczór jakoś się nie mogłem zebrać w sobie, żeby pokręcić po okolicy.

Za to od poniedziałku znów na koło. Start 8:20 udaje mi się wstrzelić idealnie ze światłami i wszystkie 3 przelatuje na zielonym.

W pracy dziś króciutko. Rozliczam się z targów i szykuję się na wyjazd do Stolicy. Wybija południe, robię trochę zamieszania przy ustalaniu dalszej części urlopu i nawijam się przed 13:00 w kierunku domu. Nie chce mi się gonić przez centrum, więc przelatuję przez Hubertusy, przeskok na czerwony szlak do ul. Mikołajczyka. Następnie skrótem wzdłuż zakładów Magnetti i Watta wyskakuję na Pawiaku. Potem już długa ciągiem Wojska Polskiego, 11 Listopada i Mieroszewskich na Orion.

W odzieniu rowerowym wpadam do sklepu z garniakami. Mówię potrzebuję taki i taki w rozsądnej cenie. Z pośród szerokiego asortymentu ekspedientka wyciąga dokładnie to co mi wpada w oko. Pierwsza przymiarka marynarki do długich gatków rowerowych. Wygląda do komicznie, ale stylowo. No to zaopatrzony już w obów wyjściowy przymierzam już komplet. Cała procedura trwa może z półgodziny. Uff myślałem, że będzie gorzej. Wracam na kwadrat. Przerwa na obiadowanie i inksze zajęcia przydomowe.

O 19:00 znów dosiadam Meridiana i kręcę na Aleje Majakowskiego przechwycić Martynę. Wspólnie jeszcze do zmroku krążymy w obrębie P3. Jak już się chłodnawo zrobiło i ssanie się załączyło odbijamy na Zieloną i suniemy do domu.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
56.00 km 2.00 km teren
02:42 h 20.74 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Majowa Katowicka Masa Krytyczna

Piątek, 6 maja 2016 · dodano: 06.05.2016 | Komentarze 0

Do końca nie wiedziałem, czy uda mi się wybrać do Kato na masę. Niby weekend na targach, ale miejscowych w Expo Silesia. Dogaduję się z kolegą, że godzinkę wcześniej wyjdę, za to jutro on sobie odbije.

Z buta na kwadrat i szybka przebierka w bike wdzianko. W międzyczasie podjeżdża pod mój kwadrat Patyk. Razem już żwawym tempem lecimy do Kato pod budynek NOSPR, skąd startuje masa. 

Na prośbę Kota służę razem z Patykiem jako eskorta kolumny. Poza tym w peletonie inni cyklozowicze w osobach Maćka i Andrzeja. Nieco ponad godzinę trwa przejazd po dzielni. Robimy trochę szumu na Mariackiej i nie tylko po czym wracamy do punktu wyjścia. Zbiorowe zdjątko i towarzystwo się rozjeżdża. 

Nieco dłuższa chwilka zlatuje na pogaduchach, aż przyszła pora i my się ewakuujemy. Razem z Patykiem odprowadzamy Kota i jego połowicę na Bogucice i dalej już w dwóch przez Czeladź staczamy się na Sosnowiec. Na Mecu i nasze trasy się różnią. Bez większej zwłoki każdy już w swoją stronę.

Zbiorowe foto na finiszu
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
38.00 km 2.00 km teren
01:58 h 19.32 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPOD

Środa, 4 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 1

Skończyło się wolne i przyszło zaś do pracy jechać. O dziwo wstaje mi się dość dobrze i ze spokojem startuję z domu 7:30. Światła współpracują i na Makro udaje się rozpędzonym przelecieć na zielonym. Wiatr nawet współpracuje i kręci mi się nad wyraz dobrze. Punkt kontrolny pod dworcem osiągam z lepszym czasem niż zwykle, toteż włączył mi się ścigacz i kręcę na czasówkę do pracy. 
Bramę firmy przekraczam po 19 minutach jazdy. Znaczy się 10 km odcinek poprawiony o 50 sekund. 

Co ICM przepowiedział nastało. Przed końcem dniówki się nieco mocniej rozpadało i janiołki sesję foto czyniły z użyciem flesza.
Całe szczęście gdy wybiła 16:00 na tyle się wypogodziło, że mogłem spokojnie kręcić w stronę domu.

Na łatwiznę jednak nie szedłem wracając najkrótszą drogą. Z Morawy zawijam na Stawiki, skąd przebijam się pod rondo przy Lidlu na Piastowie. Przecinam ów turbinowe skrzyżowanie i jadę dalej Grabową, na której końcu przejeżdżam kawałek terenem po dawnym torowisku, by wyjechać na Gospodarczej. Po przejechaniu jej fragmentu odbijam na Staropogońską. Tam mnie dopada drobny opad deszczu, który towarzyszy aż do Akademików. Deszcz ustaje, na horyzoncie widzę trochę słońca, wiec nie odbijam na Chemiczną w kierunku domu tylko jadę dalej ścieżką do Będzina. Wieje mi w twarz, to dokonuję zwrotu i odbijam pod dworzec Będzin miasto. Przedzieram się na drugą stronę i wjazd ul. Brata Alberta na Warpie. Przy kolejnym punkcie zwrotnym spoglądam na niebo, ale deszczu nie widzę to kontynuuję rzeźbienie. Śmigam na Ksawerę. Ulicą Siemońską docieram pod Czarną Przemszę, gdzie wskakuję na wał i kręcę wzdłuż rzeki do Parku Zielona. Oj się uciapciałem na tym podłożu. Wpadam na chwilę na P3, po czym zjazd na Łęknice i trochę manewrów po Dąbrowie, by wylecieć na Starocmentarnej. Stamtąd już pod Expo i zjazd na kwadrat. 

Po przyjeździe rower pod prysznic, a wdzianko do prania.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
51.00 km 1.00 km teren
03:07 h 16.36 km/h:
Maks. pr.:41.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

9 ZMK

Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 03.05.2016 | Komentarze 0

Po nieco dłuższej nieobecności mojej skromnej osoby w tym masowym wydarzeniu wreszcie się udało przejechać w tym wielkim odblaskowym peletonie.

ICM nie dawał za wygraną i wróżył na popołudnie jakiesik burze. Nim jednak do nich doszło pogoda nawet się trzymała.
O 13:30 prawie, że całą familią udajemy się na centrum Sosnowca. Z Martyną kręcę nieco szybciej, aby zdążyć na zbiórkę pod fontannę, gdzie to zwołałem Cyklo-wariatów. Zebrała nas się dość spora grupka. Na dwadzieścia minut przed startem przedostajemy się pod dworzec PKP, aby odebrać kamizelki z numerkami. 

Wybija 15:00. Ponad 3 tysięczny peleton bardzo powoli wyrusza na trasę 9 już Zagłębiowskiej Masy. Nasza załoga trzyma się już bliżej końca, mimo to na trasie następują roszady i nieco się rozjeżdżamy. Po przybyciu na metę znów cała gromada w komplecie.
Z obiecanych burz, na szczęście tylko trochę nieco intensywniej pokropiło. Jednak wystarczyło to, żeby całe to towarzystwo w mgnieniu oka pouciekało w popłochu z parkingu przy molo na P3, gdzie była meta Masy. Posileni miseczką zalewajki po losowaniu nagród się rozdzielamy. Kto był czasowy - zabrałem towarzystwo do będzińskiego Czecha, w celu uzupełnienia elektrolitów. 
Gdy już było bliżej godziny 19:00 zbieramy się i kręcimy pod Urząd Miasta na koncert z okazji Powstań Śląskich, po drodze zahaczając o budkę z szybkim popasem na Pogoni.

Koncert jednak taki sobie, myślałem, że będzie ciekawiej. Po niespełna godzinie zdążyliśmy się już rozjechać w swoich kierunkach.
Dzionek nawet całkiem miło spędzony. W sumie majówka całkiem całkiem, a jutro zaś do pracy.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
00:52 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Rundka na P3

Poniedziałek, 2 maja 2016 · dodano: 03.05.2016 | Komentarze 0

Dziś tylko rundka na P3. Tam kółeczko po bieżni i powrót na kwadrat.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
106.00 km 10.00 km teren
05:26 h 19.51 km/h:
Maks. pr.:54.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Z dniem pierwszego maja ustawka na spontana

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 0

Nie chce mi się szkrobać po nocy, więc narazie tylko liczbowo, za dnia reszta opisu zakręconego dnia. To tu, to tam i się setka uzbierała. Miły akcencik na początek miesiąca.

EDI95T

Spontaniczna ustawka wyszła w sumie z inicjatywy Krzyśka, który dzień wcześniej zadzwonił do mnie w sprawie obgadania i wyboru noclegu na Krasnobród. Miała być posiadówka przy Pececie lub pokręcić trochę na bikach, usiąść wygodnie gdzieś na polanie i wówczas przedstawić propozycje. Od słowa do słowa i wyszło, że zwołamy ustawkowe klubowe kręcenie po dzielni. Po analizie czasu mojego i Krzycha ustalamy, że zbieramy się pierwszego o czternastej na Dęblińskiej. SMS do wsiech klubowiczów, info na fb i klubowej stronie i czekanie, kto się na apel stawi.

Kalendarz przeskoczył na miesiąc maj. Z rana pogoda jakaś taka niemrawa. Zastanawiałem się czy ustawka dojdzie do skutku. Na szczęście z biegiem dnia się aura wyklarowała.

Wszamam obiadek i 13:40 odpalam Meridiana i ruszam na Dęblińską. Na miejsce docieram na dwie minuty przed godziną Z (zbiórki).
Zastaję nielicznych. Współpomysłodawcę ustawki - Krzyśka, do tego Kota i Janusza. Mamy jeszcze chwilę to idę z Krzyśkiem do Oddziału uzupełnić jego deklarację na Zlot. Po powrocie zastajemy jeszcze Limita, Adriana, którego już długo nie widzieliśmy w naszych szeregach oraz Elę. 
Na propagandowy przejazd po mieście trochę nas mało, więc po nieco dłuższych pogaduchach ruszamy. Ela mając jakieś obowiązki musiała się od nas odłączyć od razu. Jak to spontan pomysłu gdzie jechać nie było. Pada hasło, gdzieś w toku rozmowy - fabryka Porcelany. Nie było nas tam więc czemu nie. Kot za przewodnika i udajemy się do Katowic. Nim docieramy na Porcelanową po drodze zaliczamy zabytkową Hutę Cynku na Szopkach oraz pozostałości po hucie Uthemanna (rozpadająca się wieża ciśnień i budynek dyrekcji). Następnie po krajoznawczym błąkaniu się po Szopkach kręcimy na Nikisz pod Szyb Wilson, a stamtąd już docelowo pod Fabrykę Porcelany. W międzyczasie urodził się pomysł wyskoczyć na przeciw Patykowi wracającemu ze swoją połowicą z Lublińca.

Czasu jeszcze sporo do zmierzchu, innych alternatyw, ani sprzeciwów nie nie ma to przybieramy kolejny azymut Park w Świerklańcu. z Bogucic kręcimy na Rynek w Kato. Tam drobne zakupy popasowe i kręcimy dalej. Przelatując przez Park Śląski docieramy pod TV Katowice na Bytowie, a z kolei dalej za drogą do Michałkowic. Przecinamy DK 94 i wyskakujemy w Piekarach Śląskich - Dąbrówka Wielka. Pitstopujemy w Brzezinach. Tam łączność z Patykiem w celu ustalenia jego lokalizacji. Jeszcze jest szansa więc kręcimy dalej. Docierając do Dobieszowic kolejna łączność i wynika z tego, że dalsza droga nie ma sensu bo jeszcze do Tarnowskich Gór nawet nie dotarli. No cóż. W tył zwrot i znów zakosami kręcimy w kierunku domów. Przez Bobrowniki, Rogoźnik i Wojkowice docieramy do Strzyżowic. Tam odbijają Kocur z Januszem, wcześniej w Kato stracił nam się Adrian, któremu fura coś szwankowała. Pozostała nasza trójca. Zakręcamy na Górę Siewierską, gdzie po zjeździe odbija Limit, a ja z Krzychem podążając przez Dąbie docieramy do żółtego szlaku, którym to wylatujemy na skrzyżowaniu w Przeczycach. Nie ostygając, dalej udajemy się w kierunku Wojkowic Kościelnych. Przeskok na drugą stronę DK 86 i wyskakujemy na Pogorii IV. Ssanie się włącza, a muszkami wpadającymi nam czołowe nie idzie się najeść to na Ratanicach, zjazd na małe co nieco. Zasiadamy na popas w postaci zapiekanki na pół łokcia. 
Akumulatory naładowane. Noc już zapadła. Kręcąc dalej objeżdżamy czwórkę aż do Piekła i odbijamy na P3. Następnie Park Zielona i wskakujemy na ścieżkę wzdłuż wału Czarnej Przemszy. Kręcąc z nurtem rzeki docieramy pod Wisienkę. Krzychu wskakuje na ścieżkę i kręci w kierunku Centrum Sosnowca, a ja odbijam na Zagórze. 

Pierwszomajowe popołudnie wykorzystane na maksa. Spontanicznie, w obojętnie jakich kierunkach, aby spędzić aktywnie czas.

Huta CYNKU



Uthemann


Wilson


Porcelana



Kategoria wycieczki