DPOD
Bramę firmy przekraczam po 19 minutach jazdy. Znaczy się 10 km odcinek poprawiony o 50 sekund.
Co ICM przepowiedział nastało. Przed końcem dniówki się nieco mocniej rozpadało i janiołki sesję foto czyniły z użyciem flesza.
Całe szczęście gdy wybiła 16:00 na tyle się wypogodziło, że mogłem spokojnie kręcić w stronę domu.
Na łatwiznę jednak nie szedłem wracając najkrótszą drogą. Z Morawy zawijam na Stawiki, skąd przebijam się pod rondo przy Lidlu na Piastowie. Przecinam ów turbinowe skrzyżowanie i jadę dalej Grabową, na której końcu przejeżdżam kawałek terenem po dawnym torowisku, by wyjechać na Gospodarczej. Po przejechaniu jej fragmentu odbijam na Staropogońską. Tam mnie dopada drobny opad deszczu, który towarzyszy aż do Akademików. Deszcz ustaje, na horyzoncie widzę trochę słońca, wiec nie odbijam na Chemiczną w kierunku domu tylko jadę dalej ścieżką do Będzina. Wieje mi w twarz, to dokonuję zwrotu i odbijam pod dworzec Będzin miasto. Przedzieram się na drugą stronę i wjazd ul. Brata Alberta na Warpie. Przy kolejnym punkcie zwrotnym spoglądam na niebo, ale deszczu nie widzę to kontynuuję rzeźbienie. Śmigam na Ksawerę. Ulicą Siemońską docieram pod Czarną Przemszę, gdzie wskakuję na wał i kręcę wzdłuż rzeki do Parku Zielona. Oj się uciapciałem na tym podłożu. Wpadam na chwilę na P3, po czym zjazd na Łęknice i trochę manewrów po Dąbrowie, by wylecieć na Starocmentarnej. Stamtąd już pod Expo i zjazd na kwadrat.
Po przyjeździe rower pod prysznic, a wdzianko do prania.