Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1730.00 km (w terenie 112.00 km; 6.47%)
Czas w ruchu:90:43
Średnia prędkość:19.07 km/h
Maksymalna prędkość:59.50 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:69.20 km i 3h 37m
Więcej statystyk

TdP etap 4, dziś z Tomaszem

Środa, 5 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Trzeci dzień ścigania TdP na Śląsku i Zagłębiu. O ile drugi etap do Dąbrowy przyszło mi obejrzeć w pracy, to 3 i 4 dzień ścigania mogłem obejrzeć na żywo. Wczoraj i przywitałem kolarzy na starcie w Zawierciu i dotarłem na metę do Kato.

Dziś dotrzeć do Nowego Sącza - mało realne jak dla mnie to została opcja pożegnania kolarzy w Jaworznie,
Od rana słonce daje popalić, powietrze bardziej nagrzane jak wczoraj. Tomek wczoraj się zapowiadał, że chciałby jechać na start do Jaworzna. Rankiem zbieram się do brata jaką podjął decyzję. Trochę się wahał, ze względu na upał, ale się wreszcie namyślił. Drobne korekcie przy rowerach i z lekkim poślizgiem czasowym o 11:20 ruszamy do Jaworzna. Młody nie rozgrzany to wybieram wariant na około z pominięciem podjazdu na Szczakowej. Startujemy w kierunku Niwki. Do Dańdówki, puki były dwa pasy jechało się w miarę sensownie, ale przy Cedlerze ograniczenie do jednego pasa i natłok samochodów spowodował, że zjechaliśmy na Traugutta i kontynuowaliśmy jazdę bocznymi drogami wzdłuż S1, którymi planuję pociągnąć szlak Czarnego Morza.

Miłe zaskoczenie mnie spotkało, postępy w realizacji projektu: szlak już praktycznie jest oznaczony w kolorze zielonym. Dzwonię do Romana z newsem. Okazuje się, że oznaczenie powstało dość nie dawno i poprawiane są również tablice informacyjne. Dobra wiadomość, że wreszcie sprawa ruszyła do przodu. Na tygodniu będę musiał objechać całość i zobaczyć, czy czegoś nie pominęli.

Tyłami docieramy pod Stadion AKS-u, skąd dalej wpadamy na chodnik i przez Jęzor docieramy pod Fashion Hausa i za drogą do Jaworzna. Łubowiec, Osiedle Stałe, Pechnik i docieramy na Rynek, gdzie znajduje się brama startowa. Sporo wiary, spiker przedstawia koleje teamy przy oficjalnych zapisach. 10 minut do startu. Zabieram młodego kawałek dalej, gdzie nie ma takiego tłumu, niech sobie poogląda na rundzie honorowej. Chwila zamieszania i peleton śmiga w kierunku Chrzanowa, skąd ruszą ze startu ostrego.

Ludziska wracają do swoich zajęć, na rynku ekipa tour-u zaczyna robić porządki, a my zasiadamy w cieniu i aplikujemy sobie po waniliowym GRANCIE. 

Nic tu po nas. Jak już sobie Tomek odsapnął zaczynamy od podjazdu i kierujemy się do Geosfery. Krótki spacer po obiekcie, rozglądając się co nowego przybyło lub co się zmieniło i ruszamy czerwonym szlakiem na Sosinę. Środek tygodnia, ale mimo to sporo ludzi. Spoglądam na czasomierz i na brata. Widzę, że to słońce mu nie służy, z resztą ja też jakiś taki niemrawy. Powoli zawijamy w kierunku domu z objazdem przez PKM. Przez lokomotywownie kręcimy na Maczki. W tle co chwilę słyszę syreny strażackie, ale w około nie widzę smugi dymu, to trochę mnie to dziwi. Wylatujemy z Maczek, mija nas wóz bojowy, pod Balatonem kolejne dwa i to na sygnałach, czyżby, gdzieś las się zajął. 

Potem Porąbka i docieramy pod Zajezdnię, gdzie oczekuje na nas Limit. Wspólnie kręcimy na kwadrat, gdzie ostawiam młodego, a ja jeszcze z Limitem śmigam na DG omawiając sprawy różne, głównie wypad dookoła województwa.
Na stówkę, dziś chęci nie mam, ssanie się włącza i czeka robota w domu.  Po tym jak Adami udaje się zakupić szprychy, kręcimy jeszcze pod rondo Hendriksa, Limit śmiga dalej, a ja w tył zwrot i prosto do domu, robiąc krótką przerwę w celu dokumentacji graffiti Powstania Warszawskiego w przejściu podziemnym niedaleko mojej kwatery.

NA STARCIE W JAWORZNIE SPORA GRUPKA KIBICÓW


PRACOWNICY TAURONA SPECJALNĄ PRZERWĘ MIELI, BY POKIBICOWAĆ


I POJECHALI


TESTY MAKRO W FOTOTELEFONIE


NOWY NABYTEK NA ZAGÓRZU - KU CZCI POWSTANIA WARSZAWSKIEGO


I Z DRUGIEGO KĄTA

Moje mini TdP

Wtorek, 4 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Etap 3 -> Zawiercie - Dąbrowa Górnicza.

Wolne miałem dziś więc trzeba było niecny plan uknuty wczoraj wprawić w czyn. Jedynie się zastanawiałem jak sobie poradzę z tymi niby upałami.

Po 10:00 śmigam do garażu zrobić porządek z napędem, bo już suszą łańcuch śpiewał. Przeczyszczenie całego napędu: łańcuch, korba, kaseta i kołowrotek. Do tego smarowanko goleni w amorku.

Uporałem się z tym na styk. Ręce umyć i kwadrans po 12:00 dosiadam Meridiana i w drogę. Mam trochę ponad 2 godziny do startu w Zawierciu. Jak tu jechać, by zdążyć, a nie dublować dróg. Trasa urodziła się sama. Z Zagórza odbijam na Strzemieszyce Duże, za torami odbijam w lewo i wpadam na wojewódzką 790 i kieruję się na Łosień. Pierwsze 10 km jedzie się spoko. Mijam Kosmodom i 10 minut później znajduję się w Niegowonicach. 20 kilometr, pitstop pojeniowy. Wlewam w siebie izotonika i zaczynam podjazd na Kromołowiec. Chwila na podziwianie Panoramy okolic i śmigam dalej do Ogrodzieńca, gdzie przeskakuję na DW 791 i odbijam docelowo do Zawiercia. Przy Urzędzie Miasta jestem na 20 minut przez starem. Przebijam się do informacji po pieczątkę, a tam zawarte. No nic kręcę się trochę po miasteczku kolarskim i nim wystartują ląduję w sklepie i aplikuję porcję kolejnego Izo. 14:45 start ostry. Od razu atak i wyklarowała się ucieczka z peletonu. Podpinam się za ostatnimi wozami technicznymi i sumę za kolarzami. Nie moje tempo, a na końcu przypał jechać. Po paru kilometrach ścinam ich trasę i zaczynam próbę zjechania się z nimi na mecie. Odbijam na drogę 796 i sunę do Chruszczobrodu. Potem odbijam na drogę, którą pokazała mi Magda i jadąc nią docieram do Trzebiesławic. 
Na Podwarpiu kolejny krótki pitstop, tym razem pojeniowo - popasowy. Akumulator podładowany. Jadąc dalej wpadam na P4, pustawo, pojedyncze osóbki. Z czwórki na Zieloną i wałami jadę na Ksawerę. Następnie trzymając się torów jadę pod Wisienkę. Przecinam sosnowiecką Pogoń i wpadam na chwilę na DK 86, by za chwilę odbić na Dąbrówkę Małą. 90 km wybił. Na Bogucicach w Biedrze zakupię małe conieco i już prosto pod Spodek.

Na rundy docieram równo z peletonem. Nim finiszowali spotykam cyklozową ferajnę: Patyka, Grzesia i Adiego. Gdzieś się przewinął Pawełek, na koniec, po wszystkim spotykamy Kota i Rysia. Marcin poleciał po auto, a my w piątkę jedziemy w kierunku Ikei. Kocur i Ryś, odbili w swoje strony, a my zaglądamy do Martyny, po czym aplikujemy sobie po fastfoodach w Ikei. 

Pora już późna. Kręcimy na Sosnowiec, odprowadzając się nawzajem.  Pierwszy odpada Grześ, następnie Adi, a na samym końcu ja melduję się na kwadracie.

14:20 melduję się na starcie w Zawierciu


Przy magistracie kibicuję Chochoły
 

i dożynkowy rower pana Chochoła


14:50 gotowi, do startu, START


CHRUSZCZOBRODZKI PAPIEŻ I JEZUS



17:30 MELDUJĘ SIĘ Z KATO, NA 500 M PRZED LINIĄ METY, KOLARZE WJEŻDŻAJĄ NA PIERWSZĄ RUNDĘ



DPD

Poniedziałek, 3 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Kolejny dzień na Roździeniu. Z domu udaje się wyjechać parę minut wcześniej, przez co mogłem sobie pozwolić na nie co spokojniejszą jazdę. Na drodze jak to w poniedziałek zdecydowanie więcej blaszaków niż wczoraj, ale jakoś mnie to nie przeszkadzało.

Na Piastów pitstop w Biedronce robiąc zakup popasowy i przez Borki docieram do Salonu.

Końcówka dniówki minęła na śledzeniu ostatnich km TdP poprzez służbowego lapka :D.

Wybija 19:00 zamykam teatrzyk i ruszam w kierunku domu. Miałem godzinę zapasu. To objazdem śmigam na Czeladź. Wskakuję na 94 i docieram pod M1. Po drodze mijam sporo cyklistów wracających z finału etapowego. Od Syberki trzymam się trasy przejazdu peletonu. 

Na wysokości pętli przy Urzędzie Pracy trzeba było przeskoczyć na chodnik bo trwa wielkie sprzątanie i ciężko drogą jechać. Przy mecie sprzątanie. Rozglądam się czy załapię się na jakiegoś tipa, ale marne szanse. Nic to zwrot na Park Hallera i już prosto na kwaterę.

Jutro wolne więc w pełni wykorzystam czas na TdP. Koło południa ruszam do Zawiercia i po starcie etapu śmigam do Kato na finał.

DPD

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszych przyjemnościach dziś trzeba było się, zebrać w sobie i jechać do pracy.

Po 9:00 bikiem do Nowego Roździenia z przerwą na Biedrę robiąc upgrade popasowe.

Po pracy też bez zakoli najkrótszą drogą do domku.

Pierwszy szyderczy spływ kajakowy

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, Inne
Sobota minęła bardzo aktywnie. Pora nadeszła spróbować swoich sił na spływach kajakowych.
Parę dni temu dowiedziałem się, że Kocur organizuje spływ po Małej Panwi, a że akurat termin mi spasował, bo wolne miałem to się z Martyną zapisaliśmy. 

Pobudka wczas jak na sobotę - 5:00, delikatne śniadanie, bo organizm więcej nie przyjmuje i godzinę później wskakujemy na rowery i kręcimy na kwadrat do Kota. Zostawiamy dwuślady w bunkrze i ruszamy na cztery samochody do mieściny Osada Żyłka, skąd mieliśmy wodowanie. Z bliższego grona sporo znajomych. Oprócz Kota i Oli, stawił się Rysio, Mario z rodzinką, oraz Domin i Monia, po za tym kilka osóbek mniej mi znanych. 

Docierają kajaki, mianowanie jednostek pływających, przydział do wiosła i wodujemy 8 jednostek pływających. Spływ bardzo klimatyczny. Sporo przeszkód w postaci kamieni, gałęzi, konarów i mielizn, co dawało uroku na 20 km odcinku prowadzącym do przystani Młyn Bąbelka w Żędowicach. Finisz zwieńczony grillowaniem. 

Co dobre trzeba było i zakończyć. Zbieramy się do carów i wracamy do Kato. Już w kameralnym gronie, afterek u Kota na stancji. Zmęczenie i świadomość, że jutro do pracy sprowadzają do pionu i po 23:00 w tył zwrot i kręcimy do domu.

PIRACI W AKCJI

DUMA PREZESA

DOMI NATOR

ABORDAŻ

ROZPROWADZANIE