Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:1175.00 km (w terenie 163.00 km; 13.87%)
Czas w ruchu:56:32
Średnia prędkość:20.78 km/h
Maksymalna prędkość:54.80 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:48.96 km i 2h 21m
Więcej statystyk

Popołudniowy Sławków z Prezesową

Czwartek, 4 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Jak na Boże Ciało pogoda utrzymała się cały dzień bez żadnych burz czy innych anomalii jak to miało miejsce w latach ubiegłych.

Dzień podzielony po bożemu czyli rano na procesyję, a po obiedzie wypadzik za miasto.

Parę minut po 16:00 dosiadamy Meridy dwie i ruszamy.Na początek zahaczamy o Pogorię 3. Przy plaży tłumy. Z P3 na P2 i częściowy objazd P1. Wbijamy się na szlak przez bagna w Antoniowie, którym to docieramy do leśnego odcinka pętli wokół big pogorii 4.
Wpadamy na chwilę na asfalt by się przedostać na drugą stronę S1 do Ujejsca, Tam znów teren i szlak prowadzący do Tucznawy.

PitStop pojeniowy pod remizą w Tucznawie i jedziemy dalej. Trzymając się terenowego szlaku docieramy do Okradzionowa. 
Asfaltem pod młyn Frey'a i znów terenem przez Dolinę Miłości wkraczamy do Krzykawki. 

Podjazd pod Dworek, foto za płota i niebieskim pieszym szlakiem przedzieramy się do Sławkowa. Dawno chyba nikt tędy nie jechał bo na dzień dobry pakujemy się w ponad metrową trawę. A, że szlak tędy prowadzi to powoli brniemy do przodu. Rzut okiem na Kirkut i wjeżdżamy do sławkowskiego Rynku. Nim jednak tam docieramy prowadzę jeszcze moją połowicę pod ruiny Zamku Biskupiego.

Ze Sławkowa to już asfaltem przez Niwę pod Euroterminal, skąd za drogą przez Cieśle na Balaton.
Punkt kolejny odhaczony to już na azymut do domku.

DOLINKA

W DRODZE NA SŁAWKÓW

ROWERY DWA

DPD

Środa, 3 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś w ramach zastępstwa dniówka na Salonie w Rawie. 

Wyjazd z domu 9:15. I bez gonienia śmigam równym, ale spokojnym tempem z przelotową 25 km/h.
Ruch o tej porze spokojniejszy bo większość ludu w pracy siedzi to zamiast bokami jadę główną drogą do centrum. Zwrot na Stawikach i przez Borki na Dąbrówkę i pod Ikeę docieram jeszcze z 10 minutami zapasu.

Wstępnie miałem robić półdniówki do 14:00, ale przeczułem pismo nosem i wyszło, że zaliczam pełną dniówkę.

Wybija 20:00 rolety w dół i śmigam w drogę powrotną.
Na początek DK 86 przedostaję się do Sosnowca na Piłsudskiego w celu oceny pierwszej w Sosnowcu fragmentu ścieżki z czerwonego asfaltu. Wstęga jeszcze  nie przecięta to może to ulepszą bo ładnie to wygląda ale asfalt faluje tak jak to opisali internauci w newsie wyborczej.


Z Piłsudskiego zjazd na Mireckiego i przez Gospodarczą wlatuję na ścieżkę wzdłuż Będzińskiej, którą jadę pod Wiśnię.
Tam wpadam na króliczka z którym jadę pod Dworzec PKP Będzin Miasto. Królik odbija na Małachowskiego, a ja pod wiadukt i ul. Brata Alberta rzeźbiąc podjazd docieram na Mydlice. Dalej już koło Sztygarki i przy Nemo zwrot do domu. Miała być jeszcze nocna rundka robiąc za kuriera odebrać paczkę, ale paczka sama do mnie przyjechała więc na trasie DPD jazda się zakończyła.

Objazdowo między burzowo

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Rowerowy dzień zaczęty równo w południe. ICM-owskie prognozy i te radiowe zapowiadały możliwe dość gwałtowne burze popołudniem ale jakoś mnie to nie zraziło i nie odstraszyło. Awaryjnie pakuję deszczówko-wiatrówkę do plecaka i w drogę.

Czuć, że coś na rzeczy z tym deszczem bo od samego początku zmagam się z podmuchami wiatru co wróżyło kumulację chmur. Wbijam na trasę przy Makro, kawałek dociągając pod Plejadę. Dalej już bocznymi drogami przez Hutę Buczka, Pogoń, Mireckiego przedostaję się na Stawiki, skąd już na Borki i znów wylatuję na trasę przy Nowym Roździeniu w celu dotarcia do Rawy.

Zakładałem dostarczyć Prezesowej przesyłkę do pracy, kawka i dalej kręcić kilometry. Jednak kawka się przeciągnęła bo nadciągnęła burza. Z półgodzinnego postoju zrobiły się 3 godziny pauzy. Tutaj nad Kato strasznie się nie rozpadało, a dostając sygnał od Maćka dowiaduję się, że na Sosnowcu żabami ładuje.

Z uwagi na deszcz i inne okoliczności informuję ekipę Cyklozy o przesunięciu objazdu trasy rajdu na godzinę 17:00. Do domu wracać się już nie opłacało to w Rawie degustacja "obiadu" w wersji pizza x 2. Posilony parę minut po 16:00 ruszam w kierunku Dęblińskiej, gdzie umówiłem się z Maćkiem. Chwilę czekam, dociera i on. Razem ruszamy na Milowice, po drodze zgarniając Krzyśka i tak w trzech docieramy pod Halę Sportową. Na miejscu już na nas czekali Limit z Adim.

Po burzy duchota i pada hasło może małe co nieco przed pracą na schłodzenie. Pomysł nie przeszedł więc od razu zaczynamy objazd niedzielnego rajdu. Po kolei Park Tysiąclecia, Egzotarium, Stadion Ludowy, Stawiki i szlakiem Pogranicza przedzieramy się na TTC. Potem wałami Białej Przemszy do dzielnicy Bór i wbijamy się na asfalty docierając na koniec na Górkę Środulską.

Ekipa się rozjeżdża w swoje strony, a że mi zawsze mało i mam okazję nieco dłużej pośmigać odprowadzam Limita. 
Zadanie trudne bo trasę rzeźbiliśmy tak aby nie pokrywała się z przejechanymi dzisiaj odcinkami dróg.
Z parku na Środulę i dalej pod wytrzeźwieniówkę. Przebijamy się na drugą stronę torów i dalej pod Nerkę. Pojenie mi się załącza. Pitstop przy sklepie. Na ruszt Big Milk poprawiony 0,5 Coli, i na deser cosik "regionalnego" z degustacją już na kwaterunku. 

Pora śmigać dalej. Jedzie się już całkiem fajnie bo już nie ma takiej duchoty. Kierunek Łagisza i trochę jazdy na tlenie rywalizując na trzech podjazdach pod Sarnów. Na krzyżówce krótki postój na wyrównanie oddechu. Limit odbija do siebie, a Ja zwrot i przez Preczów docieram na Marianki w rejon Baru pod Dębami, skąd ścieżką wokół zbiornika P4 kręcę na P3. Zaraz za tamą mija mnie jeden z Ghostów. Króliczek hehe. Podpinam się zaraz za nim. Przebijamy się na trójkę koło kręgu grillowego. On na 29 ja na 26; sparing partner nie daje za wygraną i tniemy z przelotową 38 km/h. Piechurów i kijarzy sporo więc ciężko zaatakować i trzymam się z tyłu. Nadarza się okazja kawałek przed mostkiem wyprzedzam 42 na blacie, aż tu nagle jakiś owad mi wpada w oko pozbywam się intruza i na złość jeszcze do tego dwie rolkarki zaczęły wyprzedzać przed nami piechurów - zrobiło się ciasno. Próba minięcia bokiem kończy się, że odśrodkowa wyrzuca mnie na trawę i jadę prosto w drzewa. Akurat trafiam pomiędzy dwie brzozy i kończy się bez urazu. Wracam na trasę i kontynuuje rywalizację. Duszek zdążył wyhamować za mną i prześmignął między dziewczynami. Zdążył się obejrzeć się tylko za mną, czy czasem na drzewie się nie zatrzymałem i jak zobaczył, że wyratowałem się z opresji poleciał dalej. Parę sekund po nim spotykamy się przy molo. Krótka wymiana zdań i się rozjeżdżamy bo nie ma co stygnąć.
Pora na mnie to już na dziś koniec jazdy i prosto do domu.

Po powrocie prysznic i degustacja niby lokalnego trunku, niby Zagłębiowski, a w Browarze Raciborskim rozlewany. Browar Zamkowy z dobrych trunków słynie to i ten wyrób całkiem całkiem. Delikatny, w sam raz do poduszki.

Duże dzieci święta nie mają :D

Poniedziałek, 1 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Święto nie święto do pracy jechać trzeba i czerwiec rowerowo rozpocząć. Wyjazd 7:40. Jak zwykle v-maxa łapię już na początku czyli zaraz po wylocie na DK 94 w rejonie Makro na Zagórzu. Dalej już standardem na Morawę. Jedyne czerwone co zaliczam to przy Makro.

Na Centrum jak obiecywali w lokalnych mediach pomarańczowi szykują oznaczenia zmiany organizacji ruchu zmieniając front pracy modernizacji infrastruktury tramwajowej. 

Na bazie przesiaduję do południa. W ramach prezentu jeszcze do szefostwa załatwić urlop na weekend i sru do domu.
Śródmieście omijam. Powrotna trasa się takowa wyrzeźbiła: podciągam z Morawy na Stawiki - tam się ładuję na szlak pogranicza i przedostaję się nim na Niwkę. Wpadam na asfalt i ładuję się w samo centrum robót drogowych. Na Zagórzu rozpierducha, ale tam to już w ogóle wariacja za sprawą budowanego ronda.
Dalej już za drogą prosto na Zagórze.