Męczący ten tydzień, ani pojeździć, ani wypocząć. Skoro świt Euro, aura jeszcze w miarę. Powrót do domu, gdy wokoło biało. Takoż to rozpoczęła się kalendarzowa zima. Faktem według ICM wieczorem już nie powinno go być. Dlatego na wigilię klubową jako jedyny wybrałem się jednośladem. Wieczerzowanie trwało niemalże do północy, a tu jeszcze trzeba do domu wrócić i na 6:00 stawić się w pracy.
ICM się sprawdził dość, że śnieg już znikł to i nawet całkiem przyjemnie ciepło było na powrocie.
Poniedziałek i od nowa raban. Wstaje się całkiem dobrze. Początek niezmienny programu Do i z Euro. Popołudniu zmiana odzienia i kręcę do Plastrów z myślą doprowadzenia hamulców do stanu użytkowania.
Szymon od ręki mi nie zrobi, to umawiamy się na jutro. W takim razie jadę dalej. Rundka na Stawiki dokarmić kaczuchy. Tam też zdzwaniam się z Tomkiem na wspólną jazdę. Okazuje się, że o tym samym pomyślał i się właśnie zbiera z Anią i Aśką na przejażdżkę. Ruszam się z nimi spotkać pod Plejadą.
W czwórkę kręcimy po mieście oglądając nocne iluminacje obiektów i znów lądujemy na Stawikach. Przerwa na grzańca, po czym odwozimy dziewczyny na Pogoń, a sami jeszcze rundka na Będzin i Mydlice, skąd dalej na Zagórze.
Dokręcamy do ronda papieskiego, gdzie każdy odbija w swoją stronę.
Prawie jak wiosna, tyle, że ino 3 na plusie i zimny wiatr. Początek dnia standard. Koło południa dzwoni Tomek i namawia na popołudniowe manewry rozruchowe trzysetki.
Dwa razy nie musiał proponować. Po czwartej zgadujemy się na Zagórzu i ruszamy na pętlę. Trasa Zagórze - Dąbrowa G. - P3 - Zielona - Wały - Będzin - Pogoń - Stawiki - Centrum - Zagórze.
Krótka, ale za to można było sobie pogadać. Na finiszu lądujemy na Stawikach, gdzie zasiadamy do grzańca. Powrót z foceniem zimowych ozdóbek.
Dziś korzystam z okazji i prosto po pracy ruszam trochę się pokręcić. Przez Gołonóg na P3 następnie zwrot na Zagórze i jeszcze rundka przez Śródmieście na Pogoń i zjazd na kwadrat.
Miało być zamiast Zagórza, Będzin, Czeladź, ale na P3 nagle łańcuch zaczął dziwnie pracować. Spoglądam w tył, a tu wózek tylnej przerzutki nieco za wysoko. Po bliższych oględzinach dostrzegam, że łańcuch jest nie z tej strony kołowrotka, a kółeczko jest. Hmm. Popych do mola. Wyszło na jaw, że mi śrubka się odkręciła i stąd łańcuchowi udało się przedostać na drugą stronę. Dobrze, że cześci nie pogubiłem. Tak, ale apteczki pierwszej pomocy serwisowej wyjątkowo nie mam, a na stacji naprawczej imbusy jakieś łajzy zapierniczyły. Udaje mi się przy pomocy śrubokręta lekko skręcić i na jednym biegu 2/3 delikatnie dociągnąłem do domu poprawić usterkę. Zniechęcony miałem już do domu zjechać, a tu telefon od Ani, czy nie chce mi się jej odprowadzić do domu z pracy. Okazja jest, więc jak już rower ponownie sprawny udałem się na Center pod Rossmana. Przechwytuję Anię i razem spokojnym tempem pod jej kwaterę. Potem już prosto na Zagórze.
Oj długi to był dzionek. Chyba ten czarny piątek to tylko w centrach handlowych jedynie odczuwalny. W Euro dzień jak dzień. Dnióweczka od 6 rozpoczęta. Nim się oglądam i już koniec. Lekki obiadek, drobne zakupy i ciekawsza część dnia. Chwilę przed 16:00 ruszam do Będzina zgarnąć Dominikę spod Zamku i razem kręcimy pod fontannę. Na miejscu zbiórki dwóch Pawłów, Krzysiek i jeszcze jeden kolega. Czyli 6-cio osobowa reprezentacja. Bez zwłoki ruszamy do Bytomia. Wzdłuż kolei piaskowej pod Timkena i dalej Piaski i zjazd na 94. Na Bytomski Rynek docieramy na punkt 18:00. Chwila oczekiwania na Policję i ruszamy. Ludków jak dobrze zapamiętałem 56. Roman na swoim bicyklu prowadzi. Po godzinie zawijamy z powrotem na Rynek. Zimno się robi. Pomysł rozgrzewającej kawy nie przeszedł więc tylko łyk herbatki i wracamy. Też bez finezji czyli 94 do Czeladzi. Tam się rozjeżdżamy. Ekipa na Sosnowiec, a Ja odprowadzam panią na Ząbkowice. Tutaj włącza mi się tryb objazd. Na początek Grodziec i podjazd pod Dorotkę. Objeżdżamy szczyt i zjeżdżamy pod szkołę w Gródkowie.(czy Grodkowie, nigdy nie pamiętam która poprawna). Aby się rozgrzać zjazd z asfaltu i wpadamy na żółty szlak prowadzący do Psar. O ile pierwsza część z tyłu Magazynów Lidla przejezdna, trochę większych kałuż, to druga za budowanym centrum logistycznym nie do przejechania. Budowlańcy zaczęli tworzyć nową drogę. Niby utwardzone więc jedziemy, a tu nagle koniec drogi, a przed nami przeszło 2 metrowa ściana piachu. W tył zwrot i próbujemy dostać się na wiadukt przy Chacie z Zalipia. Tutaj udaje się dotrzeć. Wjazd na wiadukt, ale zjechać tylko można na DK 86. No cóż dobrze, że pobocze szerokie i spokojnie kilometrowy odcinek pokonujemy do świateł między Psarami, a Sarnowem. Potem już zjazd do Marianek i brzegiem P4 na Piekło. Zmęczenie daje się we znaki. Papa i każdy w swoją stronę. Wpadam na P3 i prawie mam bliskie spotkanie z sarnami. O ile jedną zauważyłem, to druga wskoczyła mi tuż przed koło. Z kolei Dominika wpadała na dziki. Heh. Potem już bez przygód. Od mola na Łęknice i długa na Zagórze. Pod domem idealnie licznik przeskakuje na 100 km.
Udało się nawet przed czasem pułap 9 k km osiągnąć. Dziś kręcenie skoro świt na magazyn, Wieczorem koło 20:00 postanowiłem głowę przewietrzyć i ruszyłem na pętlę. Sosnowiec - Będzin - Syberka - Łagisza - Sarnów - Ratanice - P4 - Wojkowice Kościelne - Ujejsce - Ząbkowice - Antoniów - P3 - Konopnickiej - Centrum - Sosnowiec Zagórze.
Jakoś przez poniedziałek i wtorek sporo się działo, ale kilometrów mało to pozwoliłem sobie dołożyć te dwa dni do dzisiejszego wpisu. W sumie 2 dni to tylko przelot na linii praca - dom, razem z 10 km. Dziś kolejny dojazd do pracy, ale rozszerzony o dojazd do Kato na comiesięczne spotkanie Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej. Grzebałem się trochę i trzeba było nieco nacisnąć na pedały aby nadgonić czas. Przecinając linię graniczną na Borkach dostrzegam prace na dawnym trakcie kolei Cargo. Hmm ciekawe co planują - czyżby ścieżynka się szykowała. Fotki nie cykam bo na to mało czasu.
Godzinne spotkanie i powrót. 7 stopni na termometrze kusi do objazdu. Czynię go przez Siemianowice. Znów miłe zaskoczenie dla oka w Parku Bażantarnia. Od strony Bańgowa fragment czerwonego szlaku klimatycznie oświetlony. Następnie wpadam na 94 i kierunek Czeladź. Też tu trochę zmian. I Magistrat po liftingu i pobliski skwer również z nową małą architekturą. Kręcę się tu trochę po czym dalej na Będzin i Dąbrowę do Zagórza.
Prawie jak pas startowy. Na ścieżce lampki solarne, nie odblaski.
Chyba na dłuższy okres czasu przyjdzie wstawać ok. 5:00. Kurs dziś na magazyn i po południu rundka załatwieniowa. A to Energetyczne Centrum Kultury, a to Muza dopytać się o szczegóły wynajęcia sali i Oddział, gdzie kombinowaliśmy z nagrodami na podsumowanie sezonu i projektu Spotkanie rzek-spotkanie kultur.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym