Jednak co duże koło, to duże koło. Okno pogodowe się zrobiło i po kilku dniach spędzonych na Zenicie ponownie dosiadam Wheela. Kierunek Zawiercie. Cel: odebrać magnesik od Joli.
Ruszam 16:50. Od razu mi się lepiej kręci Zagórze, Gołonóg, Ząbkowice, Chruszczobród, Wysoka, Turza - DW796 do Zawiercia. Po godzinie melduję się na miejscu. Chwilka pogawędki z Jolą, odbieram gadżecik za rozwiązanie zagadki i się żegnamy. Mając jeszcze czasu kręcę się po Osiedlu TAZ. Na rozluźnienie degustacja jurajskiej pomarańczy i zawijam w kierunku powrotnym. Wzdłuż torów do Łaz, następnie testuję odcinek znaleziony na mapie, czyli dalej wzdłuż torów przez Głazówkę do Wiesiółki. W dalszej kolejności droga wyprowadziła mnie do Chruszczobrodu. Tym razem przemierzam prostopadle i przy Jezusie odbijam na Trzebiesławice zaliczając przy okazji trochę podjazdów na trzebiesławickich pagórach. Zjazd do Ujejsca i przez Wojkowice zjazd na P4. Na dokrętkę P3 i do domu.
Jednak chyba z formę nie jest aż tak źle. Tyle, że na nowo muszę się rozkręcić.
Rano standard euro, a potem nóżki świerzbiły gdzieś pośmigać. Jednak zaczęło marasić, ale po 17:00 zielone światło pogodowe. Pytanie gdzie. Początkowo ruszyłem w kierunku DG szukać formy na górkach trzebiesławickich, ale jakoś teren sobie podarowałem. Zmiana. Na Manhatanie odbijam na P3 potem asfalt P4 do Wojkowic Kościelnych. Etap na rozkręcenie. Potem ciekawsze. Przeczyce - Toporowice - Dąbie - Goląsza Dolna i Górna - Góra Siewierska - zjazd w kierunku Rogoźnika i nawrót pod cmentarz w Strzyżowicach - odbicie do Wojkowic - Czeladź - Będzin i zjazd na kwadrat.
Dziś za komin robił wielki komin chłodniczy Elektrociepłowni Jaworzno III.
Na początek do Oddziału, skąd rundka wokół Stawików. Terenem przez Hubertusy pod giełdę mysłowicką. I tak wojewódzką 934 przez Brzezinkę - Kosztowy na Jaworzno. Przelot przez Jeleń na Azoty i do Rynku. Przerwa popasowa i podążając przez Wilkoszyn - Ciężkowice docieram na kamieniołom koparki i staw Wydra.Chwilka na widoki i przez Pieczyska na Sosinę. Objazd zbiornika i betonami śmigam na Maczki i za drogą przez Klimontów na Zagórze.
Spinanie łańcucha coś mi nie poszło i po pracy ruszam do Decathlon po spinki. Udaje mi się zakupić dwupak. Wracam do domu, drzemka poobiednia i po 19"00 odpalam Meridę. Trasa: Kazimierz - gdzie podrzucam przesyłkę, następnie terenem wzdłuż Bobrka na Szałasowiznę.
Generalnie za pętlę wokół komina wymyśliłem Hutę Katowice. Takoż to ze Strzemieszyce na Łosień, dalej Tucznawa, Ząbkowice i przez Wojkowowice Kościelne - P4 - P3 - Będzin - Pogoń - Wawel - Zagórze.
Niedziela - czas na uzupełnienie papierologii. Wieczorkiem z Agą, przejażdżka szkoleniowa z obsługi przerzutek. Terenowo Lasem Zagórskim - następnie Strzemieszyce - Laski - Gołonóg - Łęknice - P3 i przez center DG zjazd na Zagórze.
Na prośbę Hansa, zdecydowałem się poprowadzić 11 już Masę. Ekipa Cyklozy stawiła się prawie w komplecie, także białe wyszło na czoło. Nim jednak zaczęła się Masa, jak w roku ubiegłym do południa uczestniczyłem w uroczystościach trzeciomajowych ze Sztandarem PTTK.
Tuż przed startem trochę testowania rowerów miejskich, w tym i dwuosobówki. Z 15 minutowym opóźnieniem maszyna rusza. Trochę chaosu mimo moich informacji do tłumu, ale już za Aleją Zwycięstwa zapanowaliśmy nad tłumem tworząc szczelny biało-czerwony szpaler. Chyba Jedrula coś wykrakał, bo tuż przed basenem na Sielcu czuję, że rower dziwnie mi pływa.
Nie no kapeć.
Szybki zjazd i jeszcze szybsza wymiana dętki. Przyczyna kolec Akacji i to na asfalcie.
No to teraz dogonić czoło. Nim ich dorwałem to już dojechali do Blachnickiego. Przebiłem się przez tłumy i już na podjeździe pod Mec dołączyłem z powrotem do szeregu.
Po godzinie jazdy z różnymi reprymendami do uczestników docieramy na Syberkę do parku. Tam hotdogi i inne atrakcje. Losowanie zakończone, na burzę się zanosi, więc na zaproszenie Hadzisa lądujemy w Domu Złego. Tam nas dopada ulewa, ale mimo to czas minął w miłej atmosferze.
Już po zmroku nawijka do domu, bo pora wracać codzienności. Jutro praca.
Co do licznika, chyba Słońce mocnej pogrzało i prędkościomierz wreszcie zaczął ukazywać cyfry.
Wczoraj się byczyło na pikniku, a dziś 6:00 i nie ma zmiłuj przepracować dniówkę trzeba. Po południu rekreacyjna rundka z Agą po wschodnich bezdrożach Sosnowca, a w bonusie jeszcze po zmroku rundka na Center i nocna eksploracja Egzotarium.
Gorąca ta niedziela - komputer pokładowy zeznał nawet 32 stopnie.
Dziś z ekipą Cyklozy objazd trasy, którą uszykowałem na rajd pierwszomajowy. Po objeździe przerwa na złociste izopłyny oraz wizytację ranczo Romka, gdzie to mogła by się odbyć urodzinowa impreza klubowa.
Wieczorem jeszcze mała dokrętka trasą ostatniego etapu czyli UM - TTC.
Chciało mi się i nie chciało za razem. Mimo to się po obiadku zebrałem na rundkę. Na początek odprowadzam tatę na pociag do DG, a potem spokojnym tempem rundka wokół P3, przelot przez plac budowy Parku na Zielonej i wałami do Będzina. Na Pogoni pit stop u Tomka na małe co nieco i zjazd na kwadrat.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym