W Meridzie tylne koło nie daje mi spokoju. Chyba nadeszła pora po 20 tysiącach wymienić koło na nowe. No cóż się widocznie wyeksploatowała piasta i cudów nie zrobię, aby płynnie to wszystko tam chodziło.
Dziś powrót do Zenita. Przed pracą korzystając ze słońca trochę zawijasów po dzielni i zjazd do pracy na popołudniową zmianę. Po skończonej dniówce już bez kombinowania prosto na kwadrat.
Merida znów w ruchu. Dziś trochę spraw do załatwienia przez pracą. Oczywiście rowerkiem co by mobilnym być. Następnie praca i wieczorem zagięcie do Tomasza na nocną herbatkę.
Tydzień urlopu od roweru. Dziś w sumie zastanawiałem się czy spróbować sił w biegu "Policz się z cukrzycą". Mało rozbiegany byłem, a i niedziela wyjątkowo ładna to wykopałem Meridę i pogoniłem do Romana na organizowany już 8 przejazd rowerowy dla WOŚP. Tradycyjnie przy objeździe pomagam w zabezpieczaniu przejazdu. Start z Rynku, półmetek przy schronie w Miechowicach, zakręciliśmy pod rekonstruowany miechowicki Pałacyk i po 1,5 h trasie kończymy w parku miejskim przy Muszki koncertowej. Posilamy się sytą grochówką, trochę rozmów około rowerowych i wysłuchanie występu Miejskiej Orkiestry Dętej. Takoż to po 14:00 kieruję się w drogę powrotną. W Chorzowie przyuważa mnie klubowy Grzesiu. Okazuje się, że na rajd u Romana się nie wyrobił i kręci na Świony, a że jeszcze nie zmarzłem postanowiłem mu potowarzyszyć.
Po dotarciu pod Urząd miejski przywitanie z pozostałymi uczestnikami. Licytacje i w asyście motocyklistów, Straży Miejskiej i Policji udaliśmy się na 10 km objazd po mieście z metą na Parkingu Muzeum Powstań Śląskich. Kolejna ciepła strawa z opłatą do puszki Owsiakowej. Posileni udaliśmy się w drogę powrotną. Na centrum się żegnam z Grześkiem, ten kręci na Górkę, a ja na kwadrat odstawić koło i juz z buta na Światełko do nieba. Dobra taka chwilowa pauza od koła, od razu się lepiej kręciło.
Dziś nieco więcej. O 16:00 się skończyło to jeszcze zdążyłem podskoczyć do CIM po jeden gadżet i podrzucić go do rodziców. Popołudniowa kawka i zawias na kwadrat. Na razie delikatnie z początkiem roku.
Nowy rok jak i ,końcówkę ubiegłego się przetuptało. Dopiero gdy nastał dzień drugi rower odpaliłem i do pracy się udałem. Pogoda sympatyczna, aż była chęć zboczyć z kursu i zrobić sobie wagary kręcąc gdzieś przed siebie.
Zenit nowy rok już przywitał. Duży musi chwilę poczekać. Czeka go drobny remont, aby żwawo gonił jak go będę potrzebował. Z postanowień noworocznych to może pora na 400 dobowe. Trójkę się zrobiło i miałem jeszcze zapas, więc czemu nie.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym