Dziś chwila przerwy od Biga. Zenit poszedł w ruch, co za tym idzie krótszy dystans. Z małą domieszką szwędania się po terenowych odcinkach wschodniej części Zagórza.
Po niedzieli spędzonej na resetowaniu organizmu poniedziałkowa prawie setunia łyknięta gładko.
Tydzień ranek i o 4:00 już na nogach. Poranki już chłodne i zestaw termo na starcie. W pracy zajęć sporo i wyskakuję godzinę później niż planowo. Zgaduję się z Krzyśkiem, czy chętny jest na trip do Zawiercia. Korelacja godziny, miejsca zbiórki i umówione. Nim dojechałem na miejsce zbiorcze namierzam gdzie to się Limit podziewa. Akurat minęła godzina i jego szychty. Okazuje się, że jest w miejscu gdzie mam się z Krzyśkiem spotkać.
No to go złapałem, jednak nie udaje się go uprowadzić na trip, więc trochę rozmów o wyjeździe Krzyśka po Portugalii i się żegnamy. Limit do siebie, a my przemierzamy DG i na Gołonogu wpadamy na wojewódzką prowadzącą do Zawiercia.
Sprawnie docieramy do sklepu który mnie interesuje. Nieco mniej sprawny zakup, ale udany i zbieramy się w drogę powrotną. Już spokojniejszą drogą wzdłuż kolei śmigamy na Łazy i dalej bokami na Chruszczobród i dalej na Trzebiesławice aby się dostać na czwórkę od strony Wojkowic.
Pit stop ratanicowy na dalsze ploty, tym razem z ekipą ławeczkową, Jednak znów wczesny poranek i za długo siedzieć się nie da. Powrót na Sc przez wały i będzińskim traktem wzdłuż kolei pod wisienkę. Tam się rozdzielamy i każdy w swoim kierunku.
Jakoś wykończył mnie ten tydzień. Może za sprawą huśtawki zmianowych i nie przespanych nocy. Na dalsze wojaże nie miałem chęci, a i na magazynie sporo jeszcze do nadrobienia, wiec cała ekipa dziś na dyżurze sobotnim.
Po 13:00 już wolny, ale jakiś taki zmęczony. Kręcę co konieczne jeszcze do śródmieścia podbić kilka dokumentów w Oddziale i przy okazji zaopatrzyć się w jedną mapkę. Potem kawusia u rodziców i na dziś koniec.
Niezła huśtawka zmianowa w tym tygodniu. Co dzień to inaczej. Dziś dniówka w klasycznym biurowym przedziale 8 -16. Prosto po pracy zgarniam Agę i nieśpiesznym krokiem z kilkoma przerwami ogarniamy pętlę P3 - P4 Ratanice - Wojkowice - Ujejsce - Sikorka - Wygiełzów - Antoniów - Piekło - P3 z przerwą na fragment koncertu przy Molo i zjazd na Zagórze.
Coś to dziś jakiś napływ energii przyszedł. Od rana nakręcony na pracę. A to koszenie na działeczce przed pracą, dnióweczka i jeszcze mało mi było to na nadgodziny zostałem.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym