Na Zakończenie sezonu Chudów
Z oficjalnych wycieczek to już wszystkie ALE to jeszcze nie koniec kręcenia w planie jeszcze zależne od pogody 2 większe ustawki na 40 masę do Bytomia oraz w Listopadzie jakiś wypad na 11-go. Tyle słowem wstępu.
Dzisiejszy dzień przyniósł elegancką pogodę od 3 lat w Chudowie nie było tak słonecznie na zakończenie. Pobudka po 6:00 na dworze ciemno i do tego gęsta mgła. Wyjątkowo z domu wybywam bez opóźnienia i jadę w tej kaszy na Dęblińską widoczność ok 6 metrów. Na miejscu już są pierwsi bikerzy. Wpadam do Oddziału po parę pierdół kamizelek, mapek i opasek abyśmy byli widoczni bynajmniej zanim ta mgła się nie podniesie. Zbiorowe foto i ruszamy na Muchowiec zgarnąć Ryśka.
W Katowicach już zdecydowanie widać więcej. Gdy już mamy Ryśka na pokładzie ruszamy dalej. Mała przerwa w Stonce na zakupy. Z pomocą Ryśka i Limita zmierzając przez Ligotę, Panewniki, Starą Kuźnię, Paniowy docieramy do mety wojewódzkiego zakończenia pod ruiny zamku w Chudowie. Jesteśmy trochę przed czasem. Ogarniam program zgłaszając grupę ogólnie czas mamy tu do 14:00. Jedna grupa pod przewodnictwem Limita ruszyła na penetrację okolicznych szuwarów, a większość została na miejscu i brała czynny udział w konkursach: rowerowy tor przeszkód, strzelanie z kuszy oraz lotkami w tarczę, a także w konkursie krajoznawczym tym razem większość pytań związana ze znajomościom powiatu gliwickiego.
Chętni mogli upiec to co mieli przy ognisku nawet zdarzyły się pieczone banany:D
oraz zwiedzić zamek.
Gdy już cała ekipa się zebrała ładujemy zdjęcie przy zamku i ruszamy w drogę powrotną.
W drodze powrotnej dałem Ryśkowi wolną rękę w prowadzeniu grupy jakoś odzwyczaiłem się od planowania drogi powrotnej przez co można poznać nowe egzotyczne trasy alternatywne. W ramach miejsc postojowych docieramy na jabłecznik do przyparafialnego ogrodu botanicznego w Bujakowie i wieży widokowej w ogrodzie botanicznym w Mikołowie - Mokre. Różnymi dziwnymi ścieżkami, "skrótami" szlakami pokonujemy Mikołów i docieramy do Katowic. Ścieżką wzdłuż Jankego i czarnym szlakiem docieramy na Janinę. Wieczór już bliski więc nie robimy postoju na izobronki, żegnamy się z Ryśkiem i jedziemy na Mysłowice odstawić Pawła. Dalej już obok Reala i Giełdy wracamy już na ziemie zagłębiowskie. Na Ostrogórskiej przy jednej z tablic Szlaku dawnego pogranicza dziękuję pozostałym za wypad i się rozjeżdżamy w swoich kierunkach większość jeszcze ciągnie ze mną na Zagórze i tam się żegnamy.
Do 3 cyfrowego dystansu brakuje mi raptem 2 km więc jeszcze jadę z Dominem do granic miasta pod Expo. Setka wybiła toteż się nawracam pod dom.
Dzień jak najbardziej udany. Jeszcze raz dzięki wszystkim za wspólnie rowerowo spędzony czas.