39 Bytomska Masa Krytyczna
Zanim tam ok. 13:00 z siostrą i tatą jadę na Center pozałatwiać parę spraw przy dworcu ich zostawiam i gonię do PTTKu na spotkanie z Asią i uzupełnienie biurokracji. Na 16:00 ustawiłem ludzi pod fontanną i w ostateczności zebrało się nas pięciu Limit, Pan Rysiek, Marcin i Paweł zwany Czarnym Kotem no i moja skromna osoba ze zrytą banią. W ostateczności ruszamy półgodziny później. Ja prowadzę całą lokomotywę - trasa prawie, że identyczna jaką jechaliśmy na nocny rajd; fontanna. stawiki, Borki, Dąbrówka Mała, Siemianowice, Chorzów i na półgodziny przed startem meldujemy się na Rynku, dziś obyło się bez kilogramowych burgerów z dworcowego bistra. Ludzie ściągają z każdej możliwej uliczki jakie otaczały rynek. Dotarł również Romek na swoim bicyklu. Krótkie przemówienie i ruszamy pod eskortą ekipy w pomarańczowych kamizelkach, policji i asyście ambulansu. Trasą nie wiem jaką jechaliśmy jako goście i nie interesowało mnie którędy. Na półmetku zakręciliśmy na Szombierki do tamtejszej elektrociepłowni i mieliśmy krótką prelekcję na temat tego miejsca. Po herbatce ruszyliśmy dalej w stronę miejsca startu. ok. 21:00 powrót na centralny plac podziękowania i większość ludu się rozjeżdża. My jeszcze trochę siedzimy degustujemy się kreplami i gaworzymy o następnych eventach. Limit się od nas odłącza i jedzie swoją trasą, a my zaraz po nim wracamy 79 na Katosy. Przerwa jeszcze w Żabce w celu naładowania porcji żywnościowej ssanie nie możliwe i jedziemy dalej. Dziś powrót wcześniej to i na drodze więcej blachosmrodów więc trzeba było jechać zapobiegawczo. Na 86 to jeszcze więcej carów i decydujemy się na jazdę po chodnikach wzdłuż trasy. Na Scu odprowadzamy pod drzwi Czarnego i w trójkę na Mec gdzie odłącza Pan_p i na dół do domu.
Z wariatami zawsze spoko jazda śmiechu i rozmów bez granic. Pogoda w miarę nie było najgorzej. Powrót na 23:00. Wpisa na BS'a, papu i spać bo jutro kierunek Huta i 150 km do przejechania.
LOŻA SZYDERCÓW PO RAZ KOLEJNY GOŚCIŁA NA BYTOMSKIEJ ZIEMI