Trzecia setka września
Na początek do obiadu 23 km zrobione. Zanim obiad i dyżur na zmywaku odbyty zleciało do 17:OO. Chodziło mi po głowie zobaczyć jeden z proponowanych szlaków z Dąbrowy do Sławkowa którym jeszcze nie jechałem. Wszystkie inne trasy już na pamięć. Pogoda super wieczór też się ciepły zapowiada załączam bike-audio i w drogę.
Nic ciekawego właściwie się nie działo więc tylko dziś trasa jaką jechałem.
Zagórze->DG->P3x0,5 okrążenia dalej lasem wzdłuż P4 na Ujejsce->szlakiem na Sikorkę, Tucznawę wylatując przy drodze na Błędów. Za mapą jak szlak prowadzi jadę wzdłuż torów ale się ciemno robi i odpuszczam sobie dalej etap duktów leśnych szczególnie, że nie znam i przez Okradzionów podążam w kierunku jaki sobie założyłem. Za młynem Frey'a rzuca mi się w oczy drogowskaz rowerowy do Sławkowa i za strzałką podążam. Jest kawałek pod górkę między domkami w końcu zaczyna się szlak szutrowy około 2 km. Można było się fajnie rozbujać czasem jednak trzeba było dać po hamulcach bo na końcu zajefajnego zjazdu postawione są słupy które ciężko ominąć jadąc z pełnym impetem. Docieram pod Sławków trochę nie w tym miejscu co zamierzałem ale i co tam zaczepiam lokalnego bikera który kieruje jak ominąć krajówkę i dostać się na centrum.
Misja zrobiona po części ten kawałek muszę za dnia przejechać. Zamiast na center czas mnie trochę goni i kieruję się w stronę stacji PKP w Sławkowie skąd się kieruję dalej na Niwę i wylatuję pod Euroterminalem stamtąd nadal podziurawioną jak ser szwajcarski drogą na Cieśle. Trochę mi się drogi po mieszały i zamiast na Ostrowy poleciałem na Maczki. Patrzę na licznik już nie dużo do setki i rozkmina Jaworzno i Niwka czy kierunek Kazimierz Park i się pomyśli. Wygrywa to drugie i tam jadę. Nadal mało więc kierunek DG za Realem wbijam się pod wiadukt i lecę pod targ na Redenie. Rozbujany, żeby znów nie stać na światłach nawrót na aleje Majakowskiego i pod WORD w Dąbrowie. Dalej na Kasprzaka i jadę pod Dworzec w Gołonogu i dalej na P3 dokończyć okrążenie.
Powrót na Zagórze na małe tankowanie i na ostatek jadę jeszcze tatę odprowadzić pod Timkena. Wracając zaliczam jeszcze nocny wjazd na stok na Środuli. Chwila na podziwianie widoków miasta nocą i zawijam do domu dorzucić do pieca bo już wszystko spaliłem i jadę na rezerwach. Jutro próba 80 i 8 kloców będzie przejechane w tym roku.
Szkoda tylko, że many nie przybywają tak łatwo jak kilometry na liczniku.