XIII Rajd rowerowy ścieżkami miasta Katowice
Do południa załatwianie różnych spraw, wybiło południe pora się zbierać na imprezę do sąsiadów zza Brynicy. Od trzech lat jeżdżę to nie wypadało nie jechać. Z domku ruszamy rodzinną ekipą tata, bracia i Ja oraz Wili na swym ostrzaku. Tempo dziś pod Tomcia dostosowane. Pod fontanną dołącza do nas Waldek i takim składem jedziemy pod pomnik Ziętka się zapisać. Ludzi sporawo. Na miejscu spotykam Czarnego Kocura, który po zapisaniu pojechał na tausena dołączyć do grupy z którą jedzie Avacs. 14 wybija i ruszamy na Muchowiec. Peleton eskortuję blokując skrzyżowania. Nawet udaje mi się powadzić ze starym bucem taryfiarzem, ale szybko do pionu złotówę ustawiłem i musiał pokornie poczekać. Na mecie rajdu w Dolince, a dokładnie w Kampingu 215, spotykam jeszcze Marcina i paru jeszcze znajomych m. in. Irka34 i Devilka. Po konsumpcji kiełbaski przyszła pora na losowanie nagród. Tradycyjnie nic nie wygrałem, ale chociaż co by tradycji stało się zadość jeden z rowerów jak co roku trafia do Sosnowca, szczęśliwcem Black Cat który to na dwóch śląskich kołach musiał wrócić do domu. Po wszystkim z Ryśkiem jedziemy większą ekipą na Janinę do Rybaczówki i degustujemy Dzbana. Droga powrotna przez Giszowiec, Nikisz, gdzie robimy chwilowy postój na tej specyficznej z epoki dzielnicy i galerii Wilson. Pod Szopki towarzyszy nam jeszcze Rysiek, który przed Strażą odbił z powrotem na Muchowiec, a my do domu. A zapomniałem przy rybaczówce Ostre koło uczyło się latać.
Pogoda po za chłodnym wiatrem nawet do zniesienia i dzień fajnie upłynął. Jutro do Pszczyny przedostatnia klubowa wycieczka.