Wtorkowa jazda
Wtorek, 11 września 2012
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dziś jakby inaczej się jechało, noga wcale za dobrze nie zapodawała i niewiele było momentów co bym na prostej powyżej 30 leciał. Do południa krótka pętla po Zagórzu załatwiając różne sprawunki.
Po 15:00 przyszła pora na dalszą jazdę. Późno wychodzę i gonię do PTTKu rozliczyć się za wycieczkę. Następnie do Katowic na Mariacką spotkać się z Filipem i przy okazji zakupić ćwiczeniówkę dla brata. Trochę się kręcimy po centrum ćwiczeń nie ma nigdzie i po degustacji deseru lodowego zawijam w drogę powrotną. Na poczekaniu stwierdzam, że wracam przez Siemce i tam przez Wełnowiec docieram. W samych Siemianowicach stwierdziłem, że pora kolejną drogę poznać i za drogowskazami dokręcam do pola golfowego. Na przestrzał pola prowadzi ścieżka rowerowa. Podążając nią docieram do DK 94 w miejscu gdzie często lubią mundurowi stać i suszyć. Docieram do Czeladzi, gdzie skręcam koło Strusi i jadę w kierunku Wojkowic. Szlakiem przez most przedostaję się na Przełajkę, z kolei stamtąd na Grodziec. Przy kościele odziewam się w odblaski i jadę na Łagiszę i dalej na Zieloną. Mam jeszcze trochę czasu więc przebijam się na P3 i okrążam zbiornik. Pod Molo nikogo nie ma to zmierzam już ku domowi.
Godzinka na regenerację i porcję kalorii i jadę po tatę do Timkena. Po nocy jakoś lepiej się już jechało może z racji tego, że już nie wiało. Wracamy coś przed 23:00 i zamiast do domu rower odstawiam i jadę blachosmrodem pomóc kumplowi znaleść klucze. Chłopak tak zakręcony, że objechaliśmy pół miasta, a okazało się, że klucz zsunął się pod fotel, a mnie przypadkiem lub drogą dedukcji zachciało się tam zajrzeć. W ten oto sposób zarobiłem na napój złocisty. Nocka szybko się nie skończyła. Ponad 2 godziny przestaliśmy na pogawędkach z Basią. Pasowało by trochę organizmowi dać odpocząć i ok. 2:00 się rozchodzimy. Wpis na BS i w kimę.
Po 15:00 przyszła pora na dalszą jazdę. Późno wychodzę i gonię do PTTKu rozliczyć się za wycieczkę. Następnie do Katowic na Mariacką spotkać się z Filipem i przy okazji zakupić ćwiczeniówkę dla brata. Trochę się kręcimy po centrum ćwiczeń nie ma nigdzie i po degustacji deseru lodowego zawijam w drogę powrotną. Na poczekaniu stwierdzam, że wracam przez Siemce i tam przez Wełnowiec docieram. W samych Siemianowicach stwierdziłem, że pora kolejną drogę poznać i za drogowskazami dokręcam do pola golfowego. Na przestrzał pola prowadzi ścieżka rowerowa. Podążając nią docieram do DK 94 w miejscu gdzie często lubią mundurowi stać i suszyć. Docieram do Czeladzi, gdzie skręcam koło Strusi i jadę w kierunku Wojkowic. Szlakiem przez most przedostaję się na Przełajkę, z kolei stamtąd na Grodziec. Przy kościele odziewam się w odblaski i jadę na Łagiszę i dalej na Zieloną. Mam jeszcze trochę czasu więc przebijam się na P3 i okrążam zbiornik. Pod Molo nikogo nie ma to zmierzam już ku domowi.
Godzinka na regenerację i porcję kalorii i jadę po tatę do Timkena. Po nocy jakoś lepiej się już jechało może z racji tego, że już nie wiało. Wracamy coś przed 23:00 i zamiast do domu rower odstawiam i jadę blachosmrodem pomóc kumplowi znaleść klucze. Chłopak tak zakręcony, że objechaliśmy pół miasta, a okazało się, że klucz zsunął się pod fotel, a mnie przypadkiem lub drogą dedukcji zachciało się tam zajrzeć. W ten oto sposób zarobiłem na napój złocisty. Nocka szybko się nie skończyła. Ponad 2 godziny przestaliśmy na pogawędkach z Basią. Pasowało by trochę organizmowi dać odpocząć i ok. 2:00 się rozchodzimy. Wpis na BS i w kimę.