Wyprawa nad morze - dzień szósty

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
To już 6 dzień trasy. Etap z racji dużej dawki zwiedzania ograniczony dystansowo. Biskupin - Pieczyska koło Koronowa.

Po wczorajszym dniu regeneracyjnym jakoś się tak dobrze spało, że znów nie wyszły plany ze wcześniejszym startem, ale co tam wakacje to wakacje tak tylko poustawiać dystanse by na 12 wrócić.

Po porcji śniadania tym razem delikatnie płatki kukurydziane pakowanie i idziemy po pojazdy by je znów załadować. Jak zwykle odblaskowi ludzie robią show dookoła i przed ośrodkiem przystani biskupińskiej rozgrzała rozmowa na temat naszych sprzętów i planów najbliższych. Zapinamy tobołki, jedziemy oddać klucz i do osady biskupińskiej co to jej wczoraj nie zwiedziliśmy oglądając inne zabytki i budowle na szlaku piastowskim.

Wbrew pozorom nie jest to mały obiekt po odczycie z garmina wyszło, że przeszliśmy po obiekcie ok. 2 km. Oczywiście focimy wszystko co się da, co na aparacie z głowy nie wyleci.

Już południe opuszczamy Biskupin i jedziemy do Żnina przez Wenecję gdzie w muzeum kolei wąskotorowej łapię kolejną pieczątkę do kolekcji. Docieramy po raz kolejny na Rynek w planach serwis, muzeum i pttk, że jesteśmy już na starówce podjeżdżamy pod basztę ratuszową gdzie mieści się muzeum. Pani kasjerka nas skojarzyła z dnia wczorajszego i w nagrodę za pomoc bajtlowi z rowerem weszliśmy za free. Z racji ograniczonych funduszy zbiory nie są duże ale pomieszczenia szczególnie 2 piętro jest bardzo klimatyczne. Po zwiedzaniu na serwis po nowy rozkuwacz i jedziemy do PTTK-u. Okazało się, że jest na tej samej ulicy z której dotarliśmy do miasta. Kolejne miejsce do polecenia. Siedziba oddziału mieści się w ośrodku pttk-u przy zalewie żnińskim z bardzo dobrą kuchnią, gdzie korzystamy i kosztujemy obiadek. Limit poprawia napęd skracając o kolejne ogniwka łańcuch i nareszcie wszystko gra i buczy. Pora się zbierać, wbijamy kierunek Bydgoszcz i ruszamy dalej. Garmin nam się trochę zamotał i miał problemy ze znalezieniem trasy i dołożyliśmy bonusowo jeszcze parę rundek po centrum. Jadąc jedną z ulic rozpoznała nas po kamizelkach mama chłopczyka i podziękowała za wczorajszą pomoc. Jadąc do Bydgoszczy zakręcamy jeszcze do Pałacyku w Lubostroniu niestety już zamknięty i nie zwiedziliśmy go od środka ale udało się złapać pieczątkę. Dalej już prosto nadając co 5 km zmiany jedziemy ku następnemu punktowi naszej trasy. Po drodze przecinamy Noteć i doszedłem do wniosku, że z Sosnowca (Wielkiego) do Władysławowa są tylko 3 km, a my tyle już jedziemy a morza nie widać. Chwila jeszcze przerwy i niczym rozpędzona lokomotywa docieramy o 18:00 do granic Bydgoszczy budząc dziw wśród mijających osób, że z takim bagażem można tyle lecieć. Foto przy tablicy i wjeżdżamy do miasta. Szkoda, że dzień się już kończy tylko liznęliśmy miasto, a warto by tu co najmniej półdnia poświęcić na przejazd rowerem po atrakcjach miejskich. Z racji, że późna pora zatrzymujemy się przed pomnikiem Kazimierza III Wielkiego i zaklepujemy sobie nocleg, udało się znaleść ok. 20 km od Bydgoszczy w Pieczyskach. Opuszczamy miasto z chęcią zawitania tu ponownie na dłużej i jedziemy dalej na północ. Jak tylko droga na to pozwala 28 z licznika nie schodzi. Znów ciemno jedziemy jeszcze do Koronowa po zakupy żywnościowe i już prosto prowadzeni przez Garmina na 22:00 docieramy do Ośrodka wypoczynkowego Exploris.

Jutro plan dotarcia do Kościerzyny czy się uda jeśli tak to już kamieniem dorzucić do Władysławowa.
Trochę się różnią pomiary moje i Limita ale spisuje to co mi wyliczy mój licznik.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zikie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]