Ostatnie przygotowania do wyjazdu
Poniedziałek, 23 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ostatnie dni do wyjazdu wakacyjnego więc powoli trzeba dopinać ostatnie szczegóły, aby w sobotę spokojnie wyruszyć na zdobycie Bałtyku.
Po nierowerowej niedzieli, od rana poniedziałek iście rowerowy.
Rano zbieram się z tatą i bratem pozałatwiać trochę spraw na mieście, wsiadamy na rowery i po kolei: przychodnia, Orange, Decathlon i parę tam jeszcze jeszcze mniejszych sprawek. Po Orangu zakręcam pod Plastry zaklepać sakwy na wyjazd i przymierzyć do bagażnika.
Po rodzinnym kręceniu przerwa na obiadek i pędzę ile fabryka dała do Limita pod Zajezdnię PKM, stamtąd do agencji reklamy dokonać ostatecznego zamówienia na nasze kamizelki klubowe.
Co klubowe załatwiliśmy, teraz prywata kręcimy do Będzina na Modrzejowską dokonać zakupów dla Adama. Wszystko załatwione załączamy szwędacza i w drogę.
Wałami na Pogorię 4, gdzie na asfalcie nogi się fajnie rozbujały i lecimy do końca na największych obrotach co z wmordewindem nie było za łatwe. Na Wojkowicach chwila oddechu wyrównanie tętna pogaduchy i każdy w swoją stronę. Adam jakoś tam do domu, a Ja w sumie też jakoś tam też wracałem. Planowo cały odciek leśny wokół P4, ale zmieniam trasę i odbiłem na P1 wylatując niedaleko drogi na Ząbkowice, objeżdżam zbiornik i dalej lasem wpadając rozpędzony w pokrzywy (ale swędziało) od wschodniej strony P2 wylatuję na P3. Robiąc parę okrążeń w jednym tempie wpadam na kumpla z czasów technikum, kręcił się na cardzie rowerowym, pogaduchy odstawiamy sprzęt do wypożyczalni i jadę do domu już najkrótszą drogą. Po głowie chodziło 13 setkę sezonową wykręcić, ale plany spaliły na manowce, dzwoni kumpela, że zdała licencjata i imprezujemy. No to rower do garażu zmiana odzienia zgarniam Adiego lub na odwrót i na BMC. Dzień się późno skończył, a dziś II noc cykliczna i zaś po północy się wróci.
Po nierowerowej niedzieli, od rana poniedziałek iście rowerowy.
Rano zbieram się z tatą i bratem pozałatwiać trochę spraw na mieście, wsiadamy na rowery i po kolei: przychodnia, Orange, Decathlon i parę tam jeszcze jeszcze mniejszych sprawek. Po Orangu zakręcam pod Plastry zaklepać sakwy na wyjazd i przymierzyć do bagażnika.
Po rodzinnym kręceniu przerwa na obiadek i pędzę ile fabryka dała do Limita pod Zajezdnię PKM, stamtąd do agencji reklamy dokonać ostatecznego zamówienia na nasze kamizelki klubowe.
Co klubowe załatwiliśmy, teraz prywata kręcimy do Będzina na Modrzejowską dokonać zakupów dla Adama. Wszystko załatwione załączamy szwędacza i w drogę.
Wałami na Pogorię 4, gdzie na asfalcie nogi się fajnie rozbujały i lecimy do końca na największych obrotach co z wmordewindem nie było za łatwe. Na Wojkowicach chwila oddechu wyrównanie tętna pogaduchy i każdy w swoją stronę. Adam jakoś tam do domu, a Ja w sumie też jakoś tam też wracałem. Planowo cały odciek leśny wokół P4, ale zmieniam trasę i odbiłem na P1 wylatując niedaleko drogi na Ząbkowice, objeżdżam zbiornik i dalej lasem wpadając rozpędzony w pokrzywy (ale swędziało) od wschodniej strony P2 wylatuję na P3. Robiąc parę okrążeń w jednym tempie wpadam na kumpla z czasów technikum, kręcił się na cardzie rowerowym, pogaduchy odstawiamy sprzęt do wypożyczalni i jadę do domu już najkrótszą drogą. Po głowie chodziło 13 setkę sezonową wykręcić, ale plany spaliły na manowce, dzwoni kumpela, że zdała licencjata i imprezujemy. No to rower do garażu zmiana odzienia zgarniam Adiego lub na odwrót i na BMC. Dzień się późno skończył, a dziś II noc cykliczna i zaś po północy się wróci.