II niekończąca się Noc Cykliczna
Wtorek, 24 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Inne
trochę za wczesna pora (2:50) wracając do domu na pisanie o nim więc tylko liczby, a potem przebieg dnionocy.
Edit:
Za cały dzień nie miałem czasu siedzieć na kompie więc znów po nocy się skrobie.
Wtorkowy dzień bardzo przyjemny ciepły wschodni wiatr od jakiegoś czasu w końcu nie wiejący na twarz sprawiał, że rower się sam toczył i można było ładnie się rozbujać.
Gdy już wyrwałem się z łóżka po poniedziałkowym oblewaniu zaliczenia obrony kumpeli, śniadanie papierkowa robota i zbieram się do Plastrów po Sakwy, okazuje się, że muszę jutro przyjechać bo na złość została jedna para i zarezerwowana, tylko zastanawiam się dlaczego nie Mi skoro specjalnie w poniedziałek byłem zaklepać je sobie. No trudno dzień mnie nie zbawi, tym razem zostawiam telefon niech dzwonią jak sakwy dotrą co bym na darmo nie krążył. Bezpośrednio z BIKE ATELIER razem z Tatą jedziemy przez Szopki do Silesii po drodze spotykając Tomka i Monikę wracających z pracy.Załatwiam swoje sprawy i trochę czasu zlatuje. Już po 17:00 wprawdzie myślałem, że z Ryśkiem zakręcę w drogę powrotną, ale nie chciało mi się krążyć po Katowicach do 18:00 wiec sami wracamy. Na początek koło targów katowickich do Siemianowic i terenem koło cmentarza do Czeladzi. Jest jeszcze trochę zapasu czasu i zawijamy do rodzinki na Piaski. Na Betonach czas szybko mija, a tu trzeba do domu wracać staruszek na nockę, a Ja na rowerową nockę. Szybki posiłek i lecę na Pogorię pod molo skąd jest rozpoczęcie. Docieram na miejsce jakieś 15 minut przed czasem ludzi co najmniej dwa razy więcej niż na pierwszej edycji, szukam swoich wpadam na Ryśka i Łukasza, przerwa na sok z gumi jagód (jedyny za cały wieczór) co by się lepiej jechało i dołączamy do wszystkich. Są moi współtowarzysze z BSa i Cyklozy. 21:00 wybija Paulina wita wszystkich i ruszamy.
GŁÓWNA PROWODYRKA TEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA.
Trasa trochę dłuższa niż ostatnio wiedzie prawym brzegiem Pogorii 3 i w 3/4 szlakiem i ścieżką wokół P4. W lesie na P4, gdzieś się nasza paczka rozjeżdża i tak sam Mariuszem jadę w końcówce służąc za przewodnika po ciemnym odcinku trasy dla gości przybyłych a nie znających trasy. Po drodze mijam kolejne znane twarze chwila rozmów i podciągamy tempa z Mariuszem na asfalcie przy śluzie zaś holujemy kolejnych "zagubionych" do parku Zielona. Finisz i tak zamykający są za mami jakieś 10 minut. Na miejscu w Centrum Sportów Letnich zaś kolejni znajomi nawet z Zawiercia i Myszkowa dotarli. Noc jeszcze młoda, ale środek tygodnia wiec większość ludu po jakieś godzinie się rozjeżdżała - robota, praktyki inne obowiązki, kto cwańszy i mógł sobie pozwolić to został dłużej.
Bikestatsowa ekipa w składzie: Adam, Jacek, Damian, Krzyśki się zawinęli coś przed północą. Ino Ja i Rysiek zostaliśmy dłużej. Z racji, że Duchy też się zbierają Rysiu podpina się do nich i wraca do Katowic. Ja dosiadam się do najwytrwalszych LOŻY SZYDERCÓW.
Przy kominku zostają najwytrwalsi teraz dopiero się impra zrobiła 0:00 wybiło idziemy na rekord, tańce hulanki swawole i tak kolejna godzina ucieka. Pada propozycja powtórki z pierwszej edycji czyli swimming in Pogoria Night. Zwijamy imprezę i przenosiny na Pogorię pod molo. Jak na 1:20 to jeszcze ludu się kręciło rozkładamy biwak i sru do wody. Dość zabawy pora się zwijać, ekipa poluj na kaczki jeszcze została, a ja z Black Catem podczepiając się pod dwie panie jedziemy na Sosnowiec, dziewczyny opuszczają nas jeszcze na DG, a My nocni bikerzy ruszamy dalej. Głód się upomina o swoje więc głowa szuka drogi do domu. Z Czarnym Kotem jeszcze pod Warpie i nawijam się na Mydlice i Zagórze.
W DG jeszcze zawijam na Kebaba i różnymi zakolami zmierzam do domu. Także przed 3:00 zakotwiczam. Wpis na BS (kilometrażowy) przysznic i w kimę.
Edit:
Za cały dzień nie miałem czasu siedzieć na kompie więc znów po nocy się skrobie.
Wtorkowy dzień bardzo przyjemny ciepły wschodni wiatr od jakiegoś czasu w końcu nie wiejący na twarz sprawiał, że rower się sam toczył i można było ładnie się rozbujać.
Gdy już wyrwałem się z łóżka po poniedziałkowym oblewaniu zaliczenia obrony kumpeli, śniadanie papierkowa robota i zbieram się do Plastrów po Sakwy, okazuje się, że muszę jutro przyjechać bo na złość została jedna para i zarezerwowana, tylko zastanawiam się dlaczego nie Mi skoro specjalnie w poniedziałek byłem zaklepać je sobie. No trudno dzień mnie nie zbawi, tym razem zostawiam telefon niech dzwonią jak sakwy dotrą co bym na darmo nie krążył. Bezpośrednio z BIKE ATELIER razem z Tatą jedziemy przez Szopki do Silesii po drodze spotykając Tomka i Monikę wracających z pracy.Załatwiam swoje sprawy i trochę czasu zlatuje. Już po 17:00 wprawdzie myślałem, że z Ryśkiem zakręcę w drogę powrotną, ale nie chciało mi się krążyć po Katowicach do 18:00 wiec sami wracamy. Na początek koło targów katowickich do Siemianowic i terenem koło cmentarza do Czeladzi. Jest jeszcze trochę zapasu czasu i zawijamy do rodzinki na Piaski. Na Betonach czas szybko mija, a tu trzeba do domu wracać staruszek na nockę, a Ja na rowerową nockę. Szybki posiłek i lecę na Pogorię pod molo skąd jest rozpoczęcie. Docieram na miejsce jakieś 15 minut przed czasem ludzi co najmniej dwa razy więcej niż na pierwszej edycji, szukam swoich wpadam na Ryśka i Łukasza, przerwa na sok z gumi jagód (jedyny za cały wieczór) co by się lepiej jechało i dołączamy do wszystkich. Są moi współtowarzysze z BSa i Cyklozy. 21:00 wybija Paulina wita wszystkich i ruszamy.
GŁÓWNA PROWODYRKA TEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA.
Trasa trochę dłuższa niż ostatnio wiedzie prawym brzegiem Pogorii 3 i w 3/4 szlakiem i ścieżką wokół P4. W lesie na P4, gdzieś się nasza paczka rozjeżdża i tak sam Mariuszem jadę w końcówce służąc za przewodnika po ciemnym odcinku trasy dla gości przybyłych a nie znających trasy. Po drodze mijam kolejne znane twarze chwila rozmów i podciągamy tempa z Mariuszem na asfalcie przy śluzie zaś holujemy kolejnych "zagubionych" do parku Zielona. Finisz i tak zamykający są za mami jakieś 10 minut. Na miejscu w Centrum Sportów Letnich zaś kolejni znajomi nawet z Zawiercia i Myszkowa dotarli. Noc jeszcze młoda, ale środek tygodnia wiec większość ludu po jakieś godzinie się rozjeżdżała - robota, praktyki inne obowiązki, kto cwańszy i mógł sobie pozwolić to został dłużej.
Bikestatsowa ekipa w składzie: Adam, Jacek, Damian, Krzyśki się zawinęli coś przed północą. Ino Ja i Rysiek zostaliśmy dłużej. Z racji, że Duchy też się zbierają Rysiu podpina się do nich i wraca do Katowic. Ja dosiadam się do najwytrwalszych LOŻY SZYDERCÓW.
Przy kominku zostają najwytrwalsi teraz dopiero się impra zrobiła 0:00 wybiło idziemy na rekord, tańce hulanki swawole i tak kolejna godzina ucieka. Pada propozycja powtórki z pierwszej edycji czyli swimming in Pogoria Night. Zwijamy imprezę i przenosiny na Pogorię pod molo. Jak na 1:20 to jeszcze ludu się kręciło rozkładamy biwak i sru do wody. Dość zabawy pora się zwijać, ekipa poluj na kaczki jeszcze została, a ja z Black Catem podczepiając się pod dwie panie jedziemy na Sosnowiec, dziewczyny opuszczają nas jeszcze na DG, a My nocni bikerzy ruszamy dalej. Głód się upomina o swoje więc głowa szuka drogi do domu. Z Czarnym Kotem jeszcze pod Warpie i nawijam się na Mydlice i Zagórze.
W DG jeszcze zawijam na Kebaba i różnymi zakolami zmierzam do domu. Także przed 3:00 zakotwiczam. Wpis na BS (kilometrażowy) przysznic i w kimę.