IV etap 69 TdP Będzin-Katowice
Piątek, 13 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Inne
Co z tego, że Piątek 13. Człowiek który mieszka pod trzynastką jakoś się tym dniem nie przejmuje szczególnie, że tak fajnie minął.
Dziś służba zabezpieczania trasy przejazdu kolarzy w Będzinie. Zbieram się tuż przed 10:00 do UM w Będzinie na odprawę i rozprowadzenie wszystkich wolontariuszy na trasę. W sali sesyjnej zebrało się dość spora grupa ludzi chcąca zaangażować się w to przedsięwzięcie. Na tylu luda tylko nas trzech na Bikach czyli, Ja, Niecki i Pinio. Hadzis pewnie by też do tego zacnego grona dołączył ale tak się poturbował, że nie był w stanie dziś pomóc. WRACAJ SZYBKO DO ZDROWIA.
Mój posterunek znajdował się w okolicach marketu Netto na Koszelewie. Czas mija na oczekiwaniu na kolarzy. Są blokujemy ruch kibicując białym trykotom. Dwukrotnie mnie mijają i by było na tyle, zbieram manele odprowadzając Pawła pod Lidla i lecę do Katowic na Metę po drodze na dworcu w Sosnowcu zgarniam Łukasza. Tutaj już pełna prywata i na kryterium miejskim można trochę ten pędzący pociąg podziwiać. Ostatnie okrążenie wszystko pakuje się pod metę i niestety etap wygrał Litwin. Przeciskamy się z Łukaszem pod podium pogratulować Polakom. Najaktywniejszy Adrian Kurek i nowy lider w generalce Michał Kwiatkowski.
Po ceremonii rozglądamy się jeszcze za gadżetami, a tu naglę wyłonił Rysiek i zaraz za nim Ania z Zawiercia, wspólnie jeszcze się kręcimy łapiemy jeszcze gadżety, nawet udało mi się załapać na zdjęcia z Czesławem Langiem
i Lechem Piaseckim, głównymi szychami tego przedsięwzięcia.
Po wszystkim krążymy jeszcze trochę po Katowicach zabijając czas w oczekiwaniu na pociąg Ani. W końcu docieramy pod dworzec tutejszy Rysiek wcale lub minimalnie był obeznany co i jak na dworcu więc służyłem za eksperta i przewodnika (gdzie i jaką kasę wybrać, do jakiego pociągu i z którego peronu). Zapakowaliśmy Anię do właściwego cugu i poszła, a My lecimy w drogę powrotną. Do Zawodzia odeskortowuje nas Rysiek. Dalej już sami przez Szopienice przedostajemy się na naszą stronę Brynicy :D. Czas mnie goni, więc przyśpieszam tempo od centrum jak na złość łapię wszystkie światła i Łukasz co wolniej jechał i tak mnie dogonił. Ale od Sielca światła się skończyły no to rura na Zagórze. Oddaję Olkowi jego furę, która mi tak dzielnie służyła i wracam do domku na konkretny popas.
Dzień super, szkoda że ten deszcz na koniec tak spierniczył aurę pod wieczór, ale i tak dzień zaliczam do udanych.
Dziś służba zabezpieczania trasy przejazdu kolarzy w Będzinie. Zbieram się tuż przed 10:00 do UM w Będzinie na odprawę i rozprowadzenie wszystkich wolontariuszy na trasę. W sali sesyjnej zebrało się dość spora grupa ludzi chcąca zaangażować się w to przedsięwzięcie. Na tylu luda tylko nas trzech na Bikach czyli, Ja, Niecki i Pinio. Hadzis pewnie by też do tego zacnego grona dołączył ale tak się poturbował, że nie był w stanie dziś pomóc. WRACAJ SZYBKO DO ZDROWIA.
Mój posterunek znajdował się w okolicach marketu Netto na Koszelewie. Czas mija na oczekiwaniu na kolarzy. Są blokujemy ruch kibicując białym trykotom. Dwukrotnie mnie mijają i by było na tyle, zbieram manele odprowadzając Pawła pod Lidla i lecę do Katowic na Metę po drodze na dworcu w Sosnowcu zgarniam Łukasza. Tutaj już pełna prywata i na kryterium miejskim można trochę ten pędzący pociąg podziwiać. Ostatnie okrążenie wszystko pakuje się pod metę i niestety etap wygrał Litwin. Przeciskamy się z Łukaszem pod podium pogratulować Polakom. Najaktywniejszy Adrian Kurek i nowy lider w generalce Michał Kwiatkowski.
Po ceremonii rozglądamy się jeszcze za gadżetami, a tu naglę wyłonił Rysiek i zaraz za nim Ania z Zawiercia, wspólnie jeszcze się kręcimy łapiemy jeszcze gadżety, nawet udało mi się załapać na zdjęcia z Czesławem Langiem
i Lechem Piaseckim, głównymi szychami tego przedsięwzięcia.
Po wszystkim krążymy jeszcze trochę po Katowicach zabijając czas w oczekiwaniu na pociąg Ani. W końcu docieramy pod dworzec tutejszy Rysiek wcale lub minimalnie był obeznany co i jak na dworcu więc służyłem za eksperta i przewodnika (gdzie i jaką kasę wybrać, do jakiego pociągu i z którego peronu). Zapakowaliśmy Anię do właściwego cugu i poszła, a My lecimy w drogę powrotną. Do Zawodzia odeskortowuje nas Rysiek. Dalej już sami przez Szopienice przedostajemy się na naszą stronę Brynicy :D. Czas mnie goni, więc przyśpieszam tempo od centrum jak na złość łapię wszystkie światła i Łukasz co wolniej jechał i tak mnie dogonił. Ale od Sielca światła się skończyły no to rura na Zagórze. Oddaję Olkowi jego furę, która mi tak dzielnie służyła i wracam do domku na konkretny popas.
Dzień super, szkoda że ten deszcz na koniec tak spierniczył aurę pod wieczór, ale i tak dzień zaliczam do udanych.