Wczesna pobudka i niekońcąca się cykliczna noc
Edit:
No to wczoraj było tak, późno się spać położyłem, a tu trzeba było szybko spać bo przyszło mi odprowadzić Tatę na pociąg o 5:00. Pobudka o 4:15 przyszykować rowery i w drogę na dworzec w Dąbrowie. Poranek taki cichy dzień powoli wstaje miasto się budzi wiec korzystam z pustych dróg i kręcę się trochę po okolicy, mały głód się odezwał więc do domku na małe conieco. Gdzieś się przykleiłem do poduszki i tak w południe się obudziłem. Korzystając, że późno się wróci to w końcu ogarniałem nieład w pokoju. Dla relaksu po południu załączam TV i seans oglądania zmagań szosowców na pierwszym etapie 69 TdP. Na 19:00 ustawiam się z Ryśkiem na objazdówkę przed nocnymi wojażami. Wyścig się trochę przedłużył, a finisz ciekawy więc docieram lekko spóźniony. Czasu mieliśmy trochę więc plan był zrobić pętle Pogoria, Ujejsce, Sikorka, Trzebiesławice, Pogoria. Skończyło się, że przeciągłem Rysia przez wszystkie 4 Pogorie, na czwórce podkręcamy tempo na asfalcie i pociągiem lecimy nadając sobie zmiany blisko 40 km/h . Potem przyszła pora na zakupy grillowe. Zgarniamy Karolinę spod mola i kierunek Lewiatan. Powrót pod molo. Biko się nie zaopatrzył w produkty na wieczór więc jeszcze raz do Lewiatana, zgarniając po drodze zamówienie od naszych znajomych dziewczyn. Na minutę przez zbiórką wracamy. Dużo nowych twarzy i jeszcze więcej znajomych. Ogłoszenia organizatora, w tym przypadku organizatorki Pauliny zbiorowe foto i grupa licząca blisko setkę rowerowych fanatyków rusza w trasę.
Ścieżką wokół trójki na Piekło, dalej wzdłuż torów na jedynkę, ogromne kałuże i ciemny las dawały uroku. Nie obyło się bez "kapci" Peleton nam ucieka, a my czekamy na pechowców. Po serwisie ruszamy dalej, z racji że trochę czasu nam zeszło modyfikuję trasę i asfaltami docieramy pod Lewiatana i znów na ścieżkę gdzie wpadamy w peleton który nam uciekł. Nim się wszyscy zebrali, w parę osób ruszamy jeszcze raz trójkę objechać. Po czym jedziemy na Zieloną na after grilla. Śmiechy, pogaduchy, nowe znajomości - czas szybko ucieka przy dobrej zabawie. Większość ludu się zwija, a nasze poryte głowy zawsze mają mało emocji i lecimy jeszcze na Pogorię 3, co by zobaczyć jaka ciepła woda jest o północy. Ubaw po pachy, polowanie na Kaczki, skoki i inne atrakcje, aż boki bolały. Czas leci, godzina jeszcze młoda załapujemy się jeszcze na sesję na molu. Ciekawe, gdzie te zdjęcia są :D. W składzie Ja, Ryskiek, Olo i Rafał robimy za modeli dla płci piękniej, które chciały sesje z rowerami.
Na moim taksomerze już prawie 22 godziny na chodzie, Rysiek też widać, że pora na niego, a do domu ma najdalej więc żegnamy doborowe towarzystwo i wracamy. Jadąc przez ciemne wały do Będzina zahaczamy jeszcze na Grilla ale już nie było znanych twarzy. Olo na swoim ostrzaku dzielnie pokonywał oesy specjalne. Pod Zamkiem się rozdzielamy. Rysiek przez Czeladź zawija do siebie, ja wracam przez DG na Zagórze, a Olo w poszukiwaniu myjni.
Takie spontaniczne imprezy jak zawsze dobrze wpływają na integrację i poprawę nastroju. Widać, że w Zagłębiu jest duży potencjał i chęć tego typu imprez. Brawa dla Rowerowej Dąbrowy za ich debiut jak chodzi o taką ilość uczestników.