Na pogawętce u Limita
Niedziela, 1 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Kolejny z tych dni, że nie ma się chęci nabijać kilometrów. Niedziela jak to Niedziela do południa spełnić obowiązek i jako przykładny katolik zamawiający pogodę u źródła do Kościoła. Po obiadku leżakowanie przy tej żarówie to nawet nie myślałem o jeździe. Po południu najpierw na Środulę do parku zobaczyć start główny GP Sosnowca w MTB. Dojeżdżam na miejsce spotykając Dydka i Wilego oraz innych bikerów, ale już po zabawie z racji mniejszej ilości uczestników wszystkie kategorie wiekowe były przesunięte. Chwila pogawędki, chłopaki zawijają na Pogę, a ja najpierw do Plejady po małe co nieco, telefon do Limita czy jednak się skusi na jazdę, po wczorajszych wojażach w górach dziś regenerował siły więc jadę do niego przez Czeladź i Wojkowice. Posiadówka się przeciągła bo trafiłem na burzę.Oglądając KAC VEGAS czas mijał przy dobrych humorach. W końcu przestało padać czekam jeszcze trochę niech asfalt się osuszy i zbieram się ok. 23 w drogę powrotną. Odziany w odblaskową zbroję i homologację kieruję się w stronę domu. Tym razem przez Sarnów, Preczów, Marianki, kawałek P4 zatrzymując się chwilę na koncercie żab, rechotających przy tamie. Przez tory przedostaję się na P3. Ciemno jak w d. tutaj dopiero tajfun przeszedł na ścieżce dużo połamanych gałęzi i innych badyli. Od trójki między domkami na Center DG i od ronda Mercury prosto na Zagórze do domu.