hurra powót na polskie drogi

Środa, 6 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po paru dniach przerwy dzięki wsparciu Olka (Krzyśka) mogłem znów wrócić do tego co lubię. Niestety po ponad 15 minutowej rozmowie z serwisem Producenta marki Kross nic nie uzyskałem. Gdy kupowałem rower do każdego pojazdu była osobna gwarancja moja wina nie sprawdziłem tego przez co teraz na tym tracę. Gdyby jeszcze ta rama poszła w innym miejscu jakieś cienie szansy wymiany ramy by były niestety w tym niefortunnym miejscu pod siodłem ciężko udowodnić, że to nie moja winna była że pękła. Wykłócać się już więcej nie mam siły więc własnymi, źródłami zespawam ramę i będzie jako rezerwowy.

Ale do rzeczy na pożyczonym Corratecu w okolicach południa do roboty do PTTKu urwanie głowy ale myślę, że już dzisiaj się z większością uporałem.

W drodze powrotnej z racji, przetestowania i nie dosytu najpierw odbiłem na Park Sielecki, gdzie wpadłem na znajome twarze mykam jedną z alejek i nie ładnie było by się nie zatrzymać więc z chłopakami z ostatniej wycieczki do Lipowca parę zdań zamieniłem jak to u braci rowerowej tematy były oczywiste - stricte rowerowe. Dalej na Park przy stoku na Środuli, gdzie sprawdzałem jak się te obszerne opony sprawują w terenie, epicentrum było wjazd na szczyt stoku. Jak po parudniowym odpoczynku nawet gładko mi to poszło.
Pokręciłem się tu i tam jeszcze po osiedlu i przerwa na obiad. Pod domem było tylko 15 km więc niedosyt, a i żal tak małej skali na BS wpisywać wiec wieczorem dokrętka. Na początek z fatrem do CASTORAMY wymienić głowicę do kosiarki. Miał wracać do domu, ale zdecydował, że jedzie się ze mną powłóczyć się trochę.
Załączam w głowie GPSa tryb szwędacz i ruszamy. Nawrót przez parking i kierunek Mydlice, dalej pod Urząd Pracy w DG i bocznymi drogami na Ksawerę w Będzinie. Dzięki dróżniczce śmignęliśmy między zamykającymi się szlabanami. Już myślałem, że przymusowy postój ale Pani przytrzymała rogatkę także swobodnie przejazd minęliśmy. Krążąc między domkami pod Przemszę, gdzie kawałek wałem i znów w domki, ale się tu pozmieniało tyle nowych willi od ostatniego razu jak tam byłem. Wyjeżdżamy na Zielonej i na Marianki gdzie docieramy na P4. Prawym brzegiem na Ujejsce i na P3. Ścieżką relaksacyjnym tempem docieramy pod molo i dalej na Łęknice. Znów spotkanie tym razem wpadamy na Lenego z Ghostów, w cywilkach był i bym go prawie nie poznał, zmierzał pod molo na imprezę integracyjną. Chwila rozmowy i każdy w swoją stronę. Docieramy na Manhattan i prostą drogą z lekkim zawijasem zorientować się czy kumpel już w domu zmierzamy do naszego miejsca zamieszkania. Surprise się nie udał bo go nie zastaliśmy.

Rower po pierwszym dniu użytkowania spisuje się dobrze i znów sprawdza się powiedzenie przyjaciół to w potrzebie poznasz. Jeszcze raz dzięki.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa miesc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]