Rozjazdówka przed trzysetką, czyli trening czas zacząć.
Jedyne co mogę powiedzieć ostatni raz 200 ukręciłem we wrześniu ubiegłego roku, obiecuję poprawę i wziąć się za siebie, a nie tylko kręcić wokół komina. W sumie 10 to już lub dopiero przejechana 2-setka od momentu spisywania km na bs-ie. Narazie poziom 226 z 2016 roku nie został przekroczony.
Generalnie dobrze, że Limit narzucić pomysł trasy. Było kilka alternatyw, ale tu nie dałem się długo przekonywać. Jak i cały bieżący tydzień pobudka 3:30, wrzucam w siebie śniadanie i godzinę później odpalam Meridiana i śmigam pod Zamek w Będzinie. Zapasu na dojazd mało, więc od razu blat i szybka rozgrzewka aby zdążyć. Pod Zamek docieram na styk. Czekają już Limit, Mario i Michau. Z Wikingiem i jego rusałką mamy się spotkać z Bytomiu, więc bez większej zwłoki tam się udajemy. Myślę spokojny przejazd będzie, gdzież tam czołg Limitowy idzie jak przecinak i jedynie na lekkich pagórkach zwalniamy poniżej 25km/h.
Na Rynku dołączają Dimin z Monią na grawelkach, żeby było ciekawie. W końcu ponoć też rodzaj roweru w teren. Z humorami udajemy się na zaplanowaną pętlę przez Limita. Trasa biegnie przez różnorakie tereny.
Takoż to ok. 11:00 już setka w nogach. Koło Przystajni na skraju PK Lasy na górną Liswartą, popas gołąbkowy w lokalu gastronomicznym u pani Sołtys. Posileni wracamy. 80 km jeszcze generalnie. Jeszcze za dnia pod Lotniskiem odłączają Domino z Monią, a Limit nas jeszcze przeciąga przez jego pagórki Szwajcari Będzinskiej. W Psarach i jego żegnamy, a my w trójkę pod Zamek w Będzinie. Tam i ja opuszczam kompanów i po chwili rozmowy z napotkanym klubowym Krzyśkiem odbijam na Zagórze.
Akumulatory w pełni naładowane na kolejny tydzień, dzięki za wyciągnięcie i miło spędzenie soboty.
Przebieg trasy w skrócie: Będzin - Bytom - Ptakowice - Księży Las - Wielowieś - Żędowice - Zawadzkie - Dobrodzień - Łomnica - Przystajń - Kamińsko - Lisów - Boronów - Woźniki - Zadzień - Mierzęcice - Będzin.
Ekipa w komplecie. Fat, 3 dziewiątki i 2 wygrawelowane wiełasypedy.