Kajakowanie po Liswarcie
Sobota, 6 sierpnia 2016
· Komentarze(0)
Samym rowerem człowiek żyje, ale i tak czasem warto wybrać inną dyscyplinę.
Nad dzisiejszymi kajakami wisiały czarne chmury. Plan był, ekipa się znalazła, a tu firma organizująca spływ w ostatniej chwili wymówiła nam możliwość wypożyczenia i kontynuacja przepływania Małej Panwi poszła się rypać.
Kot nie dał za wygraną i rzutem na taśmę powiadomił ekipę, że wodujemy się w Dankowie i spławiamy się po Liswarcie do Wąsosza.
Pobudka o 4:00 i półgodziny później jadę z młodym do Kato na spotkanie z ekipą. Rotacja w samochodach i w opadach deszczu z nutką niepewności ruszamy. Na szczęście w Dankowie już sucho i termicznie nawet znośnie. Czekamy jeszcze trochę, aż dojadą kajaki i kwadrans po 8:00 17-sto osobową grupą wodujemy się na rzece. W porównaniu do Panwi, rzeka ta już na tym odcinku jest szersza, też z większym stanem wody. W sumie sporo było opadów w ostatnim czasie i może dla tego też. Nurt też mam wrażenie spokojniejszy. Na trasie dwie wywrotki kajaków. Po za tym dość spokojnie. Generalnie humor dopisywał i było dość wesoło na naszych jednostkach pływających. Koło 18:00 docieramy po pokonaniu ok. 30 km na polanę w Wąsoszu, gdzie kto miał możliwość został pod namiotami na noc, a kto nie mógł w tym ja wracał tego dnia na kwaterę. Jak to na udanym spływie nie obyło się bez posiadówki przy ognisku.
W oczekiwaniu na wodne bolidy
Przygotowanie
Załoga spod bandery Czarny Kot
Płyniemy
i płyniemy
Przeszkody i inne atrakcje
chill na koniec
Było tak
Nad dzisiejszymi kajakami wisiały czarne chmury. Plan był, ekipa się znalazła, a tu firma organizująca spływ w ostatniej chwili wymówiła nam możliwość wypożyczenia i kontynuacja przepływania Małej Panwi poszła się rypać.
Kot nie dał za wygraną i rzutem na taśmę powiadomił ekipę, że wodujemy się w Dankowie i spławiamy się po Liswarcie do Wąsosza.
Pobudka o 4:00 i półgodziny później jadę z młodym do Kato na spotkanie z ekipą. Rotacja w samochodach i w opadach deszczu z nutką niepewności ruszamy. Na szczęście w Dankowie już sucho i termicznie nawet znośnie. Czekamy jeszcze trochę, aż dojadą kajaki i kwadrans po 8:00 17-sto osobową grupą wodujemy się na rzece. W porównaniu do Panwi, rzeka ta już na tym odcinku jest szersza, też z większym stanem wody. W sumie sporo było opadów w ostatnim czasie i może dla tego też. Nurt też mam wrażenie spokojniejszy. Na trasie dwie wywrotki kajaków. Po za tym dość spokojnie. Generalnie humor dopisywał i było dość wesoło na naszych jednostkach pływających. Koło 18:00 docieramy po pokonaniu ok. 30 km na polanę w Wąsoszu, gdzie kto miał możliwość został pod namiotami na noc, a kto nie mógł w tym ja wracał tego dnia na kwaterę. Jak to na udanym spływie nie obyło się bez posiadówki przy ognisku.
W oczekiwaniu na wodne bolidy
Przygotowanie
Załoga spod bandery Czarny Kot
Płyniemy
i płyniemy
Przeszkody i inne atrakcje
chill na koniec
Było tak