Po takich wojażach przydałby się dzień wolnego, a tu przyszło śmigać na salon. Pobudka idzie dość opornie, łeb jak sklep, migrena taka, że mam wrażenie, że mi zaraz głowa się rozleci. Ogarniam jakieś śniadanie i wybywam z domu 9:10. Za oknem słońce, ale wiatr chłodny na tyle, że po kilometrze przyodziewam się w wiatrówkę. Sama jazda też idzie topornie, do tego stopnia, że przyszło mi na myśl, czemu nie wybrałem zbiórkomu. Pod Rawą melduję się punkt 10:00. W pracy tabletka, liter kawy i powoli, powoli wracałem do rzeczywistości. Dniówka nawet nawet mi zleciała. Wieczorem, gdy przyszło wracać biorytm zdecydowanie lepszy. Jazda płynna. Termicznie też mam wrażenie, że nieco cieplej. Na kwadrat wracam w 85% identyczną drogą.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym