DPND
Piątek, 8 kwietnia 2016
· Komentarze(0)
Kategoria praca
ICM zapowiadał, że popołudnie na zielono i przyjdzie mi do domu w deszczu wracać. Mimo to się decyduję na ekologiczny środek transportu.
Nim startuję w radio słyszę, że wiatr dziś z północy wieje. Hmm myślę sobie jak to prawda to będzie się dobrze śmigało z wiatrem do pracy.
Ubieranko stosownie do pogody i startuję dziś w oknie startowym 7:35. Komunikat widać prawidłowy, bo jak tylko wskoczyłem na trasę przy Makro od razu poczułem lekkość w jeździe i znikomy opór. Od razu duży blat i mimo zapasu kręcę na pełnym gazie.
W efekcie, gdybym specjalnie nie zwolnił na Stawikach pewnie bym nową czasówkę ukręcić.
W tą stronę udało się całkiem na sucho dojechać. Z resztą cały dzień bezdeszczowy był.
Z bazy wybywam po 15:00. Do kolejnej setki brakuje jakieś dwadzieścia km to czynię delikatny objazd do domu.
Początek przez Morawę do Stawów Hubertus, gdzie montuję się na czerwony szlak, którym to docieram pod Magnetti. Następnie równoległą terenową ścieżką do Watta docieram na Pawiak, gdzie wpadam na zielony szlak do Juliusza. Jak już tam dotarłem poleciałem na Kazimierz, gdzie utknąłem na kilka godzin u Pana P. Gadka szmatka, a za oknem noc nastała. Zbieram się do pionu i przez Staszic w strugach deszczu kręcę na Zagórze.
Ah ten wiosenny ciepły deszcz. Sama przyjemność jazdy.
Nim startuję w radio słyszę, że wiatr dziś z północy wieje. Hmm myślę sobie jak to prawda to będzie się dobrze śmigało z wiatrem do pracy.
Ubieranko stosownie do pogody i startuję dziś w oknie startowym 7:35. Komunikat widać prawidłowy, bo jak tylko wskoczyłem na trasę przy Makro od razu poczułem lekkość w jeździe i znikomy opór. Od razu duży blat i mimo zapasu kręcę na pełnym gazie.
W efekcie, gdybym specjalnie nie zwolnił na Stawikach pewnie bym nową czasówkę ukręcić.
W tą stronę udało się całkiem na sucho dojechać. Z resztą cały dzień bezdeszczowy był.
Z bazy wybywam po 15:00. Do kolejnej setki brakuje jakieś dwadzieścia km to czynię delikatny objazd do domu.
Początek przez Morawę do Stawów Hubertus, gdzie montuję się na czerwony szlak, którym to docieram pod Magnetti. Następnie równoległą terenową ścieżką do Watta docieram na Pawiak, gdzie wpadam na zielony szlak do Juliusza. Jak już tam dotarłem poleciałem na Kazimierz, gdzie utknąłem na kilka godzin u Pana P. Gadka szmatka, a za oknem noc nastała. Zbieram się do pionu i przez Staszic w strugach deszczu kręcę na Zagórze.
Ah ten wiosenny ciepły deszcz. Sama przyjemność jazdy.