DPD - zaryzykowałem
Poniedziałek, 15 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Aura podobna jak na sobotę.
Budzę się po 6:00, rundka z buta do piekarni po świeże pieczywko i rekonesans czy warto jechać rowerem, czy się skusić na zbiórkom.
Wiać nie wieje, delikatnie mży i 5 stopni na plusie. Choroba robi swoje i wybór padł na dwa kółka. Przynajmniej, będę miał okazję sprawdzić jak się neopreny sprawdzają w czasie jazdy w deszczu. Wskakuję w bike wdzianko i godzinę później ruszam na bazę.
W sumie to tylko kwestia czy przemogę przejazd w czasie porannego deszczu, bo powrót według ICM wydawał się, że może uda się na sucho wrócić.
Ruch spory, jazda zapobiegawcza, ale płynna. Jedynie jakiś ochraniaczy na oczy mi brakło, bo woda spod kół waliła w powietrze jak szalona. Po 20 minutach melduję się na Morawie. Neopreny się sprawdziły, ale od podeszwy trochę wilgoci do buta się dostało, ale bez nich to by mega ekstremum w obuwiu było. Wdzianko wierzchnie na grzejnik i do roboty.
Po pracy pochmurno, ale nie już nie pada, czyli ICM się nie mylił. Kręcę na chwilę do Martyny na Rawę, wrzucam frytaski z IKEI i zakolem przez Dąbrówkę, Milowice, Pogoń, Środulę turlam się na Zagórze. Aura się jeszcze utrzymała to na zakończenie dzisiejszej jazdy rundka do Centrum DG podrzucić pisemko i zjazd już na kwadrat.
Budzę się po 6:00, rundka z buta do piekarni po świeże pieczywko i rekonesans czy warto jechać rowerem, czy się skusić na zbiórkom.
Wiać nie wieje, delikatnie mży i 5 stopni na plusie. Choroba robi swoje i wybór padł na dwa kółka. Przynajmniej, będę miał okazję sprawdzić jak się neopreny sprawdzają w czasie jazdy w deszczu. Wskakuję w bike wdzianko i godzinę później ruszam na bazę.
W sumie to tylko kwestia czy przemogę przejazd w czasie porannego deszczu, bo powrót według ICM wydawał się, że może uda się na sucho wrócić.
Ruch spory, jazda zapobiegawcza, ale płynna. Jedynie jakiś ochraniaczy na oczy mi brakło, bo woda spod kół waliła w powietrze jak szalona. Po 20 minutach melduję się na Morawie. Neopreny się sprawdziły, ale od podeszwy trochę wilgoci do buta się dostało, ale bez nich to by mega ekstremum w obuwiu było. Wdzianko wierzchnie na grzejnik i do roboty.
Po pracy pochmurno, ale nie już nie pada, czyli ICM się nie mylił. Kręcę na chwilę do Martyny na Rawę, wrzucam frytaski z IKEI i zakolem przez Dąbrówkę, Milowice, Pogoń, Środulę turlam się na Zagórze. Aura się jeszcze utrzymała to na zakończenie dzisiejszej jazdy rundka do Centrum DG podrzucić pisemko i zjazd już na kwadrat.