Zbijanie kalorii
Wtorek, 9 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Z racji, że dziś telewizja śniadaniowa poinformowała o tym, że dziś przypada Międzynarodowy Dzień Pizzy, postanowiłem z moją połowicą w ramach śledzika ostatkowego uczcić ten dzionek i wieczorkiem skonsumować ten okrągły przysmak wielu ludzi.
Aby zrobić nieco miejsca w bezdennym piecu - żołądku, od rana ukręciłem trochu kilometrów spalając na zapas kalorie.
Na początek zacząłem od przemieszczenia się do Szpitala Górniczego ustalić termin na badania. Bestia wietrzysko starał się usilnie uprzykrzać jazdę, ale się nie dawałem.
Kolejny punkt to PTTK. Z Górniczego kieruję się na Pogoń, skąd prosto do Śródmieścia i na Dęblińską. Zakupuję kolejne znaczki ubezpieczeniowe, po czym przebijając się przez Dańdówkę wracam do Zagórza w celu dogadania szczegółów zamówienia w agencji reklamy.
Jest chwila przed 15:00. Przedostaję się pod fabrykę Limita w celu jego przejęcia. Czekam na niego niecały kwadrans akademicki.
Wspólnie turlamy się przez Zagórze do Dąbrowy i dalej do Preczowa obgadując po drodze sprawy klubowe.
Przy OSP Przeczów się żegnamy i każdy w swoją stronę. Mając jeszcze trochę czasu z Preczowa docieram na Marianki i czynię jeszcze zagięcie do domu objeżdżając jeszcze P4 i połowę P3.
Coś formy brakuje, albo inny czynnik sprawia, że po pokonaniu 50 km jakoś mi bateria siada i jazda idzie opornie. Może ten wiatr dał do wiwatu.
Z trójki już bez kombinowania prosto pod PKZ w Dąbrowie, szczytem przez Park Hallera i zjazd do Zagórza.
Aby zrobić nieco miejsca w bezdennym piecu - żołądku, od rana ukręciłem trochu kilometrów spalając na zapas kalorie.
Na początek zacząłem od przemieszczenia się do Szpitala Górniczego ustalić termin na badania. Bestia wietrzysko starał się usilnie uprzykrzać jazdę, ale się nie dawałem.
Kolejny punkt to PTTK. Z Górniczego kieruję się na Pogoń, skąd prosto do Śródmieścia i na Dęblińską. Zakupuję kolejne znaczki ubezpieczeniowe, po czym przebijając się przez Dańdówkę wracam do Zagórza w celu dogadania szczegółów zamówienia w agencji reklamy.
Jest chwila przed 15:00. Przedostaję się pod fabrykę Limita w celu jego przejęcia. Czekam na niego niecały kwadrans akademicki.
Wspólnie turlamy się przez Zagórze do Dąbrowy i dalej do Preczowa obgadując po drodze sprawy klubowe.
Przy OSP Przeczów się żegnamy i każdy w swoją stronę. Mając jeszcze trochę czasu z Preczowa docieram na Marianki i czynię jeszcze zagięcie do domu objeżdżając jeszcze P4 i połowę P3.
Coś formy brakuje, albo inny czynnik sprawia, że po pokonaniu 50 km jakoś mi bateria siada i jazda idzie opornie. Może ten wiatr dał do wiwatu.
Z trójki już bez kombinowania prosto pod PKZ w Dąbrowie, szczytem przez Park Hallera i zjazd do Zagórza.