Nadprogramowe spotkanie klubowe
Sobota, 6 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień wolny po powrocie z BUDMY - Targów budowlanych w Poznaniu, miałem zacząć od pieszo-rowerowego przejścia trasy Rajdu Powstania Styczniowego, ale zmęczenie podróżą zrobiło swoje i poduszka wygrała przytrzymując mnie dłużej w pozycji poziomej.
Dopiero w godzinach około południowych udaje się złapać pion. Do spotkania w PTTK-u jakieś trzy godziny ogarniam się trochę, lekki obiadek na szybko i po 14:00 uruchamiam Meridiana i ruszam na Dęblińską. Na miejscu jestem chwilę przed 15:00. Za raz za mną stawia się większość załogi.
Krzysiek czuwa nad ferajną i daje do przymiarki rozmiarówki koszulek, a ja w międzyczasie przyjmuję deklaracje członkostwa od nowych klubowiczów i dłubię w papierologii.
Że sobota i spotkanie wyłącznie związane z pomiarami, toteż zaraz towarzysze się rozchodzą. Zamykam Oddział i wspólnie z Limitem kręcimy do Kato na Rawę z rozmiarówkami, by się Prezesowa przymierzyła. W tył zwrot i powrót do Sosnowca oddać Krzyśkowi koszulki.
Czasu jeszcze trochę mam to postanawiam Limita odeskortować do Psar. Jedziemy przez Pogoń do Będzina. Dalej wspinaczka do Grodźca, zjazd do Wojkowic i trochę zawijasów po włościach Psarowskich, by dotrzeć na Graniczną, gdzie się rozdzielamy.
Temperatura spadała do 1 stopnia na plusie. Turlam się powoli w kierunku Sarnowa. Do świateł z DK 86 jakoś strasznie mi się dłuży. Lekki podjazd, a jazda idzie dość opornie, do tego czuję, że się wychładzam, szczególnie stopy. Na zjeździe do Preczowa trochę siły wracają i sprawnie docieram na P4. Potem przeskok przez tory na P3 i prosto do Dąbrowy, skąd już zjazd do Zagórza.
Gdyby nie chłód na stopy to kręciło by się całkiem całkiem.
Dopiero w godzinach około południowych udaje się złapać pion. Do spotkania w PTTK-u jakieś trzy godziny ogarniam się trochę, lekki obiadek na szybko i po 14:00 uruchamiam Meridiana i ruszam na Dęblińską. Na miejscu jestem chwilę przed 15:00. Za raz za mną stawia się większość załogi.
Krzysiek czuwa nad ferajną i daje do przymiarki rozmiarówki koszulek, a ja w międzyczasie przyjmuję deklaracje członkostwa od nowych klubowiczów i dłubię w papierologii.
Że sobota i spotkanie wyłącznie związane z pomiarami, toteż zaraz towarzysze się rozchodzą. Zamykam Oddział i wspólnie z Limitem kręcimy do Kato na Rawę z rozmiarówkami, by się Prezesowa przymierzyła. W tył zwrot i powrót do Sosnowca oddać Krzyśkowi koszulki.
Czasu jeszcze trochę mam to postanawiam Limita odeskortować do Psar. Jedziemy przez Pogoń do Będzina. Dalej wspinaczka do Grodźca, zjazd do Wojkowic i trochę zawijasów po włościach Psarowskich, by dotrzeć na Graniczną, gdzie się rozdzielamy.
Temperatura spadała do 1 stopnia na plusie. Turlam się powoli w kierunku Sarnowa. Do świateł z DK 86 jakoś strasznie mi się dłuży. Lekki podjazd, a jazda idzie dość opornie, do tego czuję, że się wychładzam, szczególnie stopy. Na zjeździe do Preczowa trochę siły wracają i sprawnie docieram na P4. Potem przeskok przez tory na P3 i prosto do Dąbrowy, skąd już zjazd do Zagórza.
Gdyby nie chłód na stopy to kręciło by się całkiem całkiem.