PD
Czwartek, 17 grudnia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Powracając z dostaw w okolicach Warszawy myślałem, że przyjdzie mi wracać z Morawy w deszczu. Całe szczęście od Siewierza jezdnie już tylko były mokre i nie padało.
Na bazie jestem po 18:00. Rozliczenie i ok. 19:00 odpalam Meridiana, który nockę spędził na firmie i kręcę do domu z przerwą w PTTK, gdzie po remoncie jednego z pomieszczeń oddziałowych z klubem Przewodników wzięliśmy się za posprzątanie i podszykowanie pod klubowe wigilie, które planujemy na początku przyszłego tygodnia.
Sprzątania trochę było w efekcie centrum Sosnowca opuszczam po 21:00 i najkrótszą drogą wzdłuż 3 Maja sunę na Zagórze.
Na finiszu złapała mnie mżawka.
Na bazie jestem po 18:00. Rozliczenie i ok. 19:00 odpalam Meridiana, który nockę spędził na firmie i kręcę do domu z przerwą w PTTK, gdzie po remoncie jednego z pomieszczeń oddziałowych z klubem Przewodników wzięliśmy się za posprzątanie i podszykowanie pod klubowe wigilie, które planujemy na początku przyszłego tygodnia.
Sprzątania trochę było w efekcie centrum Sosnowca opuszczam po 21:00 i najkrótszą drogą wzdłuż 3 Maja sunę na Zagórze.
Na finiszu złapała mnie mżawka.